Rzeszów. Na widok policji wskoczył do rzeki i zniknął. "Może był przekonany, że woda jest płytka"

Poszukiwania młodego mężczyzny trwają od wtorku. Mężczyzna zaczął uciekać, gdy policjanci próbowali go wylegitymować. Ostatecznie wskoczył do wody, ale nie wiadomo, czy udało mu się z niej wyjść. Prokuratura wszczęła natomiast śledztwo w kierunku art. 151 Kodeksu karnego.

Od wtorku 14 marca trwają poszukiwania młodego mężczyzny, który na widok policji wskoczył do rzeki Wisłok. Jak do tej pory nie wiadomo, co się z nim stało - czy udało mu się wyjść z wody w innym miejscu, czy utonął. Jak pisała w sobotę 18 marca "Wyborcza", poszukiwania nadal trwają. 

Zobacz wideo Świebodzin. Pościg policji za pijanym kierowcą

Rzeszów. Na widok policji wskoczył do wody. Od tej pory nie wiadomo, co się z nim stało

Portal nowiny24.pl rozmawiał ze świadkiem zajścia. Jak czytamy, młody mężczyzna siedział na ławce w pobliżu grupki młodzieży, gdy został zaczepiony przez patrol policji. Kiedy funkcjonariusze coś do niego zawołali, chłopak zaczął uciekać. - Skoczył z górki na drogę dla rowerów. Policjanci za nim wybiegli, a on wskoczył do rzeki - wspominał świadek zdarzenia w rozmowie z portalem. Rzeszow24.info podaje, że według nieoficjalnych źródeł chłopak ma 17 lat. Nieznana jest jednak jego tożsamość.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, prok. Krzysztof Ciechanowski, powiedział natomiast "Wyborczej", że chłopak był sam, a na widok policji zaczął kierować się w stronę Zakładu Doskonalenia Zawodowego. Kiedy jeden z policjantów postanowił go wylegitymować i wysiadł z radiowozu, młody mężczyzna zaczął uciekać przez Wisłok. - Może był przekonany, że jest płytka woda i ucieknie na drugi brzeg - stwierdził. Tego dnia stan wody był jednak wysoki, a nurt silny. 

Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Podkarpacie. Na widok policji wskoczył do rzeki. Prokuratura wszczęła śledztwo

Według świadka, z którym rozmawiał portal nowiny24.pl, woda sięgała mężczyźnie do szyi. - Coś do policjantów mówił, ale nie słyszałem, co - dodał. Z relacji przechodnia wynika, że dwóch policjantów próbowało wejść do wody za mężczyzną, a także rzucić mu metalowy łańcuch. - Z mojej perspektywy nie było widać, żeby wykazał chęć złapania tego łańcucha - stwierdził świadek.

Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów wszczęła śledztwo w kierunku art. 151 Kodeksu karnego: "Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu". Zabezpieczone zostały nagrania z kamer zamieszczonych na mundurach policjantów, a także z kamery miejskiej w rejonie Merkury Marketu.

Więcej o: