Pijany ksiądz na pogrzebie? "Wstawał z siedzenia trzy razy", "chciał od nas 1700 zł". Reakcja biskupa

Ksiądz proboszcz jednej z parafii w powiecie oleckim miał próbować wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych. Rodzina zmarłego nie dopuściła duchownego do przeprowadzenia mszy, ponieważ według nich ksiądz był pod wpływem alkoholu. - Nie mógł wysiąść z samochodu. Wstawał z siedzenia trzy razy - przekazała osoba z rodziny. W sprawie zareagował już biskup.

Jak informują lokalne media, do sytuacji doszło kilka dni temu w parafii na terenie powiatu oleckiego w województwie warmińsko-mazurskim. "Jest to oburzające, aby w dniu tak ważnym dla rodziny, pełnym smutku i żalu doświadczyć takiej zniewagi ze strony osoby duchownej, która powinna być wsparciem i podporą, zwłaszcza dla wdowy po zmarłym (...), żegnającej swojego ukochanego męża" - napisała w liście do Radia 5 wnuczka zmarłego mężczyzny.

Zobacz wideo Pasławska: Kościół jest zobowiązany opiekować się ludźmi, powinien się oczyścić

Cimochy. Ksiądz miał odprawić pogrzeb. "Ludzie ze wsi już sami zaczęli mówić: pewnie sobie wypił"

Do sprawy w rozmowie z Interią odniósł się także inny członek rodziny zmarłego 93-latka. Wiadomo, że we wtorek 14 marca zaplanowano wyprowadzenie ciała z domu, po którym miała odbyć się msza święta i pochówek na cmentarzu w Cimochach. Ksiądz proboszcz miał być odebrany przez rodzinę spod kościoła i przywieziony przed dom żałobników. - Zadzwoniliśmy też, żeby wiedział, że już wujek po niego jedzie. Nie odbierał telefonu - przekazała kobieta.

Jak dodała, duchowny odebrał telefon dopiero od pracownika zakładu pogrzebowego. Ksiądz brzmiał, jakby dopiero się obudził i nie wiedział, gdzie rodzina na niego czeka. - Ludzie ze wsi już sami zaczęli mówić: pewnie sobie wypił. My cały czas nie wierzyliśmy, że coś takiego mogło się wydarzyć - przekazała Interii. 

W tym czasie wujek, który podjechał przed kościół, powiadomił rodzinę, że proboszcz jest nietrzeźwy i ledwo wyszedł z plebanii. Mężczyzna podziękował duchownemu i przekazał, by ten nie przyjeżdżał do nich do domu. Rodzina zaczęła poszukiwania nowego księdza, którego po jakimś czasie udało się znaleźć. Wówczas na posesji żałobników pojawił się odwołany wcześniej ksiądz proboszcz, którego przywiózł mieszkaniec wsi.

- On nie mógł z niego wysiąść. Wstawał z siedzenia trzy razy. Czerwony na buzi, spuchnięty, czuć było od niego alkohol. Był ubrany w szaty i chciał pogrzeb prowadzić. Jakby nic się nie stało - relacjonuje anonimowo członek rodziny zmarłego. Rodzina poprosiła go, by odjechał, jednak ksiądz proboszcz odmówił. Ostatecznie duchowny został wepchnięty do samochodu i odwieziony na plebanię. W kościele okazało się, że nie ma organisty, który był szukany przez rodzinę na ostatnią chwilę. - A proboszcz chciał od nas 1700 zł za organizację pogrzebu - komentuje rodzina. 

Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Pijany ksiądz na pogrzebie? Jest reakcja kurii: Takie zachowanie jest naganne i niedopuszczalne

Rozmówczyni dodaje, że proboszcz odebrał rodzinie możliwość spokojnego pożegnania bliskiego. Po opublikowaniu historii w mediach społecznościowych do kobiety odezwało się kilka osób, które przekazały jej podobne historie o wspomnianym wyżej księdzu. - Wcześniej jak był proboszczem w sąsiedniej parafii też miał odprawiać pijany mszę pogrzebową. Później został przeniesiony do nas. Tu jest proboszczem od około dwóch lat - wskazuje.

Biskup Jerzy Mazur usunął księdza proboszcza z parafii w trybie natychmiastowym. - Wszystko wskazuje na to, że tego dnia duchowny mógł być pod wpływem alkoholu. Takie zachowanie jest naganne i niedopuszczalne. Wyrządził wielką szkodę wiernym i Kościołowi. Jest mi bardzo przykro z tego powodu - przekazał dziennikarzom Radio 5 ks. Marcin Maczan, kanclerz ełckiej kurii. 

Więcej o: