Sędzia Maciej Czajka udostępnił 17 marca w mediach społecznościowych wpis, opisując w nim historię znajomego, który próbował zrealizować receptę weterynaryjną w jednej z aptek w Krakowie. "Mąż koleżanki poszedł kupić do apteki przepisane przez weterynarza lekarstwo na wrzody dla konia. Tak, tak - został przed chwilą zatrzymany w aptece przez policję, że chce wywołać poronienie. Zorganizowaliśmy pomoc prawną. Nie ma ratunku dla tego kraju" - napisał Maciej Czajka.
Sędzia dodał w następnym wpisie, że "sprawa się 'wyjaśniła'". Żona mężczyzny dowiedziała się, że funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie z apteki, dlatego musieli podjąć interwencję. "Więc go zwinęli - potwierdzili tożsamość weterynarza i receptę, więc go przesłuchają i wypuszczą. Byli nawet podobno trochę zdziwieni, że aptekarka sama tego nie potwierdziła" - napisał sędzia.
Do sprawy odniosła się już także małopolska policja. "Proszę nie szerzyć fake newsów. Pracownik apteki powiadomił nas o podejrzeniu sfałszowania recepty. Po potwierdzeniu przez nas u weterynarza, że wszystko się zgadza, zwolniono zatrzymanego" - napisano w komentarzu pod wpisem sędziego.
"Nie odnoszę się do zasadności zatrzymania... Sprawa wygląda kuriozalnie na różnych poziomach. Rzeczywistym powodem zawiadomienia było podejrzenie wykorzystania recepty 'dla konia' w celach poronnych. Tak też zostało odebrane zatrzymanie. Tak też o tym napisałem. A poza tym, kto by chciał fałszować receptę 'na konia'? I czy gdyby to nie dotyczyło tego leku, także sprawa przybrałaby ten sam obrót? Czy w efekcie aptekarka wydała lek - to inna sprawa" - odpowiedział policji sędzia Czajka.
- Mieliśmy zgłoszenie o podejrzeniu posłużenia się sfałszowaną receptą od pracownicy jednej z aptek w Krakowie. Farmaceutka nie mogła się dodzwonić do weterynarza, by zweryfikować receptę, a były to bardzo duże dawki leku, dlatego wezwała policję - wyjaśniła w rozmowie z "Faktem" Barbara Szczerba z biura prasowego małopolskiej policji. Funkcjonariusze mieli na miejscu porozmawiać z mężczyzną, który chciał wykupić receptę, a po rozmowie z lekarzem weterynarii i "po czynnościach mężczyzna został zwolniony".
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.