Sąd skazał mężczyznę na karę dwóch lat pozbawienia wolności i 40 godzin prac społecznych miesięcznie. Ponadto sprawca za wyrządzone szkody musi zapłacić 10 tysięcy złotych. Wyrok jest prawomocny - informuje Onet. Werdykt został wydany prawie rok od zdarzenia, w którym ratownicy z Warszawy mieli do czynienia z agresywnym pacjentem.
Do zdarzenia doszło w kwietniu ubiegłego roku na warszawskim Ursynowie. Pogotowie około godziny 20:30 otrzymało wezwanie do mieszkania przy ul. Stefana Dembego, znajdującego się na Kabatach. Na miejscu ratownicy zastali nietrzeźwego 39-latka z urazem głowy. Medycy udzielili mu niezbędnej pomocy, zszywając ranę i postanowili przewieźć mężczyznę do szpitala w celu wykonania badań. Kiedy pacjent się ocknął, zaczął grozić ratownikom śmiercią i próbował wydostać się z karetki.
Agresywne zachowanie mężczyzny skłoniło ratowników do zawiezienia go na komisariat. W tym czasie "pacjent" podniósł się i oddał mocz na drzwi ambulansu. Podczas czekania na policję 39-latek zniszczył plastikową szybę w karetce, aby pobić kierowcę i szefa zespołu. W szale rozpoczął niszczenie pojazdu i sprzętu medycznego. Straty wyceniono na 10 tysięcy złotych. Z powodu uszkodzeń konieczne też było wycofanie ambulansu z systemu ratowniczego.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
- Ten wyrok to także ostrzeżenie dla innych osób, którym kiedykolwiek przyszłoby do głowy podnieść rękę na naszych ratowników i ratowniczki, lekarki i lekarzy, pielęgniarki i pielęgniarzy. Kara będzie nieuchronna - zapewnia Piotr Owczarski, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w Warszawie w rozmowie z Onetem.
Rzecznik podsumowuje, że wyrok sądu pokazał, że w Polsce agresja i brak kultury wobec pracowników medycznych nie będą tolerowane. Dodaje, że praca osób ratujących życie nie powinna stanowić dla nich zagrożenia.