"25 lutego 2023 roku o godzinie 20:25 dyżurny bełchatowskiej policji otrzymał zgłoszenie, z treści którego wynikało, że życie lub zdrowie dziecka może być zagrożone. Informacja ta uruchomiła służby ratunkowe" - czytamy w komunikacie policji opublikowanym przez KPP w Bełchatowie we wtorek 28 lutego.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Zgłoszenia na policję dokonał ojciec dziecka. Mężczyzna w niespójny sposób poinformował o kłopotach z synem, a następnie podał funkcjonariuszom zły adres. Policjanci rozpoczęli działania w celu odnalezienia prawdziwego miejsca pobytu mężczyzny i jego dziecka. Ustalili, że numer, z którego pochodziło zgłoszenie, należał do 43-latka, który może znajdować się na osiedlu Żołnierzy POW w Bełchatowie. Przybyłym na miejsce mundurowym otworzyła jednak była partnerka mężczyzny.
Policjanci wraz z kobietą udali się do mieszkania 43-latka. Tam próbowali dostać się do środka, jednak nikt nie otwierał. Policjanci byli przekonani o obecności lokatora, ponieważ w mieszkaniu na 11 piętrze paliło się światło. O wsparcie poproszona została więc straż pożarna. Strażacy przy pomocy podnośnika zajrzeli przez jedno z okien. Na łóżku zauważyli dwie osoby leżące w bezruchu.
Pukanie i wołanie służb nadal nie przynosiło żadnych rezultatów, więc policjanci podjęli decyzję o wyważeniu drzwi. Okazało się, że leżący w bezruchu ojciec i syn zwyczajnie spali. Po przebudzeniu 43-latek był zaskoczony interwencją. Mężczyzna "był pijany, miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. W rozmowie z policjantami potwierdził, że dzwonił na policję. Jednak wypowiadał się nielogicznie twierdząc, że syn ma 'przewidzenia'" - poinformowała nadkom. Iwona Kaszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Chłopiec cały i zdrowy został przekazany pod opiekę matki. Mężczyzna z kolei będzie miał problemy prawne. Funkcjonariusze zapowiedzieli, że w sprawę zaangażowany zostanie sąd rodzinny. Złożą także wniosek o wgląd w sytuację rodziny.