Mikroskopijny kojec, zimno i wszechobecne błoto wymieszane z odchodami - tak jeszcze do niedawna wyglądała codzienność suczki o imieniu Elżbietka. Ośmioletnia psinka z wielkim guzem w podbrzuszu została interwencyjnie odebrana z wiejskiej posesji przez inspektorów z gliwickiego (woj. śląskie) oddziału OTOZ Animals w piątkowe przedpołudnie.
"Gdy przyjechałyśmy pod wskazany adres, nie wierzyliśmy, że w takiej budzie może żyć zwierzę, a naszym oczom ukazał się zmarniały i brudny od odchodów pies, który ledwo trzymał się na nogach. Ogromny guz na ciele, spanie w marznącym błocie, niedożywienie i sierść pokryta odchodami! Tak wyglądało życie suni, która cudem przeżyła mrozy. Czy tak się postępuje z żywym stworzeniem?" - pytają na Facebooku pracownicy OTOZ Animals.
Odebrana sunia została od razu poddana leczeniu, w tym również pomyślnie zakończonej operacji usunięcia wielkiego guza zlokalizowanego na brzuchu. Elżbietkę czekają jeszcze badania mające na celu ustalenie przyczyny jej problemów z łapami.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
OTOZ Animals jest organizacją pozarządową działającą na mocy ustawy o ochronie zwierząt. Organizacje o takim statusie utrzymują się przede wszystkim z datków, zbiórek na konkretne cele oraz jednego procenta podatku ofiarowywanego przez podatników. Podejmujący interwencje inspektorzy działają w obronie tych istot, które nie mogą mówić same za siebie. Niestety niebawem może stać się to niemożliwe.
Ministerstwo Rozwoju i Rolnictwa Wsi przymierza się do zmiany obowiązującej od niemal 26 lat ustawy o ochronie zwierząt. Wprowadzone do niej poprawki miałyby zakazać odbierania zwierząt przez takie organizacje jak OTOZ Animals. Zdaniem ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka miałoby to zakończyć proceder odbierania zwierząt rolnikom wyłącznie z chęci zysku. Los zwierząt domowych i gospodarskich miałby zostać oddany wyłącznie w ręce Inspekcji Weterynaryjnych.