Komenda Miejska Policji w Gdańsku udostępniła zdjęcie i rysopis zaginionego Krzysztofa Czajkowskiego. 67-letni mężczyzna w poniedziałek 20 lutego po godzinie 13 opuścił mieszkanie przy ul. Wyzwolenia i nie wrócił do tej pory.
- Dziadek dzień przed zaginięciem pokłócił się z babcią, posprzeczali się o błahostkę, bo o baterię do telefonu, której dziadek nie mógł włożyć. Następnego dnia, kiedy babcia poszła do lekarza, dziadek wyprowadził psa, zostawił list pożegnalny i wyszedł. Co więcej, zdjął łańcuszek z krzyżykiem, który zawsze nosił na szyi, ubrał się ciepło, zabrał mały plecak, zamknął drzwi, a klucze zostawił w skrzynce na listy. Dokumenty i telefon zostawił w domu. Wziął tylko 200 złotych - mówi w rozmowie z "Faktem" wnuczka 67-latka, pani Paulina.
- W liście napisał, by go nie szukać... Jesteśmy zdruzgotani, w dniu, w którym zaginął była taka wichura, nie wiemy, czy coś mu się nie stało, czy też sam sobie czegoś nie zrobił, ale mimo wszystko wierzymy, że gdzieś jest, ale po prostu chce tylko pobyć sam - mówi dalej Paulina.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak dodała wnuczka, aż do emerytury pan Krzysztof pracował jako kierowca autobusów miejskich - jest więc bardzo dobrze zorientowany w topografii miasta. - Dziadku, wróć, zawsze możesz na nas liczyć, pamiętaj o tym - dodaje kobieta.
"Zaginiony ma 67 lat, jest krępej budowy ciała, wzrost około 167 cm, włosy krótkie siwe, oczy niebieskie. Znaki szczególne: blizna na prawym piszczelu oraz blizna na brzuchu po wyciętym wyrostku. Ubrany w ciemną kurtkę, spodnie koloru moro, buty ciemne zamszowe za kostkę" - podaje policja w komunikacie. Funkcjonariusze apelują do osób, które mogą mieć informacje kluczowe do ustalenia miejsca pobytu 67-latka, by skontaktowały się: z Komisariatem Policji VI w Gdańsku przy ul. Kasztanowej 6 lub telefonicznie pod numerami 47 7411 7 22 lub 112.