"Jakieś dwa tygodnie temu w toaletach w mojej szkole zamontowano kamery, których obecność jest lekko absurdalna jak na takie miejsce, szczególnie że widać na nich wnętrze kabin oraz osoby z nich korzystające, nie mówiąc o pisuarach" - poskarżył się uczeń XII Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu w wiadomości do redakcji portalu e-poznan.pl i dziennika "Głos Wielkopolski".
Chłopak dodał, że uczniowie próbowali rozmawiać o kamerach z dyrekcją, ale "wszelkie próby rozmów zostały zniweczone przez panią dyrektor". Dołączył też zdjęcie z łazienki, zrobione z perspektywy kamery.
Dziennikarze poprosili dyrekcję szkoły komentarz w tej sprawie. - Montaż kamer był zasadny ze względu na akty wandalizmu - argumentowała Małgorzata Jankowska, wicedyrektorka XII LO. Zapewniła przy tym, że monitoring obejmował tylko tę część łazienki, w której znajdują się umywalki, a nie toalety i pisuary. Dodała, że kamery działały od 16 do 29 stycznia, ale po uwzględnieniu pisma od rodziców i ustaniu dewastacji łazienek zostały wyłączone, a nagrania usunięte.
"Głos Wielkopolski" przypomina, że prawo oświatowe nie zezwala na monitorowanie pomieszczeń sanitarnohigienicznych, ale jest od tego pewien wyjątek. Chodzi o sytuację, gdy monitoring jest niezbędny do zapewnienia bezpieczeństwa uczniów i pracowników oraz ochrony mienia, a jednocześnie "nie narusza ich godności oraz innych dóbr osobistych". W takim wypadku muszą zostać zastosowane "techniki uniemożliwiające rozpoznanie przebywających w tych pomieszczeniach osób".
Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>