Grzegorz Bryniarski poinformował w niedzielę 5 lutego po południu, że na drogę do Morskiego Oka między Włosienicą a schroniskiem zeszła kolejna potężna lawina śnieżna. Tatrzański Park Narodowy opublikował film, który przesłał leśniczy.
Leśniczy ocenił, że lawina "gigantycznych rozmiarów" zeszła w sobotę lub niedzielę Żlebem Żandarmerii. Jak zauważył, las w tym rejonie właściwie przestał istnieć. Drzewostan jest wyłamany po Rybi Potok. - Zima nastała jak za dawnych roków - stwierdził Bryniarski na nagraniu. Jak przyznał, nie wie, ile dokładnie wyniosła wysokość czoła lawiny, jego zdaniem można jednak mówić o 8-10 metrach.
"Widać bardzo duże zniszczenia lasu, las zniszczyły również lawiny z rejonu Białego Żlebu. Na drodze pomiędzy Włosienicą a Morskim Okiem są co najmniej trzy lawiniska" - czytamy we wpisie.
- Pozdrowienia z Morskiego Oka i siedźcie spokojnie w chałupie - zakończył nagranie leśniczy.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Andrzej Marasek z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego powiedział w niedzielę TVP Info, że na wniosek ratowników polskie Tatry zostały zamknięte dla turystów. Obowiązuje czwarty stopień zagrożenia lawinowego, a od soboty przybyło sporo śniegu.
Łukasz Skwara z grupy beskidzkiej GOPR zaznaczył, że trudne warunki panują także w Beskidach. Wiatr osłabł, ale szlaki nadal są zasypane śniegiem. Pokrywa śnieżna powyżej tysiąca metrów osiągnęła 130 centymetrów grubości. Przez ostatnie dwie doby w Beskidach przeprowadzono osiem akcji ratowniczych - w rejonach Babiej Góry, Pilska, Wielkiej Raczy i Baraniej Góry. Wszystkie zakończyły się powodzeniem.
Ratownicy apelują, by jeszcze przed wyjściem w góry zainstalować w smartfonie aplikację "Ratunek", naładować telefon i zabrać powerbank. Zwracają uwagę, że obecnie szlaki pokonuje się nawet trzy razy dłużej niż w normalnych warunkach. Dotarcie do ewentualnych poszkodowanych jest o wiele trudniejsze.