Jak podawała Polska Agencja Prasowa, w czwartek 26 stycznia zakończył się proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo adopcyjnego ojca. Prokuratura domagała się wymierzenia mężczyźnie 25 lat więzienia, obrona wnosiła natomiast o uniewinnienie. 31 stycznia Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał nieprawomocny wyrok w sprawie.
Jak przekazało TVN24, poznański sąd postanowił zmienić kwalifikację czynu i uznał, że Grzegorz L. nieumyślnie doprowadził do śmierci swojego ojczyma. Zdziwienie może budzić jednak fakt, że zarzuty zostały przedstawione mężczyźnie kilka lat po śmierci mężczyzny, gdy policjanci znaleźli pamiętniki, w których L. opisał zdarzenie.
Zdaniem sędzi Karoliny Siewierskiej oskarżony "zasadził się" na ojczyma, jednak zapiski nie wskazują, by chciał go zabić. W miejscu, w którym L. miał zepchnąć mężczyznę z pomostu, poziom wody wynosił metr. Zdaniem sądu do śmierci doszło z powodu stanu zdrowia mężczyzny, z którego oskarżony nie zdawał sobie sprawy, ponieważ od lat nie utrzymywał kontaktów z ojczymem.
- Z zebranego w sprawie materiału dowodowego wynika niezbicie, że oskarżony w dniu zdarzenia był na miejscu zdarzenia i że zepchnął swojego adopcyjnego ojca z pomostu nad jeziorem do wody. Wskazują na to po pierwsze zeznania świadków, którym oskarżony bezpośrednio opowiadał o tym, co zrobił. Wskazują na to również wyniki badania poligraficznego wariografem oskarżonego, z których wynika, że oskarżony nie mówił prawdy o przebiegu zdarzenia oraz notatnik oskarżonego, w którym opisał to, co się wydarzyło - uzasadniała wyrok sędzia, jak cytuje portal poznan.naszemiasto.pl.
L. został skazany na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia, ale jak podkreśla "Fakt", odsiedział już dwa lata w areszcie. "Został teraz z niego zwolniony, ze względu na niski wyrok, ale i tak zostanie za kratami, gdzie odsiaduje inną karę" - dodaje tabloid.
Obrona zapowiedziała, że na pewno złoży apelację. Nie wiadomo, co zrobi prokuratura.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do zdarzenia doszło jeszcze w maju 2015 roku. Z Jeziora Lusowskiego wyłowiono wówczas ciało wędkarza i ustalono, że przyczyną jego śmierci było utonięcie. Pięć lat później Grzegorz L. został zatrzymany w sprawie napadu na lokal gastronomiczny w Tarnowie Podgórnym. "Wówczas pojawiły się informacje, że może mieć on związek ze śmiercią swojego ojca. Sprawą zajęli się policjanci z Archiwum X" - podawał PAP.
- W rozdziale zatytułowanym "Zemsta po latach" odkryli opis zabójstwa, jakiego dokonał Grzegorz L. Autor zapisków, stosując retrospekcję, opisał swoje życie od narodzin do śmierci swojej matki, w tym krzywdy, jakich doznał od swojego ojczyma, wyrządzone mu w dzieciństwie - powiedział Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Oskarżony zapewniał, że opis to jedynie fikcja literacka.
- Jedynymi katalizatorami dla śledczych, dla wznowienia postępowania w sprawie tej smutnej, aczkolwiek jednoznacznej śmierci mojego ojczyma, były zeznania osób, które miały świadomość, że miałem zamiar napisania książki, której tworzyłem zapiski - określone przez prokuratora pamiętnikiem - które w dużej mierze zawierały fikcję przeplatającą się z faktami - powiedział oskarżony cytowany przez PAP.