Henryk C. ma też zapłacić 11 tys. zł. na rzecz trojga poszkodowanych; w przypadku rodziców zmarłego Michała toczy się jeszcze postępowanie cywilne o odszkodowanie - podaje Interia za PAP.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 2020 roku. W Boże Narodzenie 14-miesięczny Michał z Kamienia Pomorskiego i jego mama trafili do szpitala z objawami zatrucia. Początkowo podejrzewano zaczadzenie, ale okazało się, że źródłem oparów był środek na szczury rozłożony przez właściciela mieszkania Henryka C.
Mimo starań lekarzy po kilku godzinach od przyjęcia do szpitala Michał zmarł. Henryk C. został oskarżony o sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, spowodowanie śmiertelnego zatrucia dziecka oraz lekkiego zatrucia u dwójki jego rodziców.
Trutki, którą zakupił Henryk C., powinny używać tylko specjalnie przeszkolone osoby. Mężczyzna takiego szkolenia nie ukończył. - Jest to preparat, który w wyniku reakcji z wilgocią w powietrzu uwalnia gaz, fosforowodór, który jest następcą gazu stosowanego w latach 80. do zwalczania szkodników, czyli cyjanowodoru, popularnie zwanego cyklonem B - mówił w "Uwadze" TVN Michał Żak, specjalista ds. deratyzacji.
- Jest to środek tak toksyczny, że już bardzo mała ilość, dokładnie 0,098 miligrama na litr powietrza, potrafi zabić. A w przypadku dziecka - wiadomo, pojemność płuc jest bardzo mała i jeden wziew prawdopodobnie doprowadził do obrzęku płuc i zatrzymania akcji serca - podkreślił.
Henryk C. zeznawał, że sprzedawca nie poinformował go, jak bardzo niebezpieczny jest to środek.
Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Zdaniem Grzegorza Kosierba, ojca Michała, wyrok jest zbyt niski. - Czy dwa lata za śmierć dziecka może satysfakcjonować? Nie, nie satysfakcjonuje. Wierzymy, że wyrok jest słuszny, że będzie przestrogą dla kolejnych samozwańczych deratyzatorów - powiedział dziennikarzom Radia Szczecin.
Wyrok nie jest prawomocny. Obie strony zapowiadają apelację.