Wybuch w Katowicach. W gruzach znaleziono kota. Miluś schował się w szafie, trwają poszukiwania Szarotki

W Katowicach trwa rozbiórka budynku, w którym w piątek doszło do wybuchu. Choć rodzina Ucińskich straciła wszystko, martwi się o los swoich kotów. Jeden z nich, Miluś, został znaleziony. Teraz trwają poszukiwania Szarotki.

Do wybuchu budynku przy ul. Bednorza w Katowicach, który należał do parafii ewangelicko-augsburskiej, doszło 27 stycznia. Mieszkała w nim m.in. rodzina wikarego: Piotr i Joanna Ucińscy z córkami - 5-letnią Małgosią i 3-letnią Dianą. Przeżyli katastrofę. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Mikołajów. Rosyjski atak na budynek administracji miejskiej

Katowice. Miluś schował się w szafie. Przeżył

Rodzina miała dwa koty - Milusia i Szarotkę. Joanna Ucińska 28 stycznia w rozmowie z dziennikarzami TVN24 powiedziała, że córki bardzo za nimi tęsknią, a zwłaszcza Małgosia, która w wyniku katastrofy ma złamane nogi. - Pomagają jej w różnych problemach emocjonalnych, którymi jest obciążona, wynikających z wad, z którymi się urodziła - wyjaśniła kobieta. Miłośnicy zwierząt rozpoczęli poszukiwania.

"Miluś odnaleziony!!! Szarotka nadal poszukiwana!" - poinformowała 29 stycznia jedna z osób, która pomagała w akcji. Informacje potwierdziła Ewa Lipka, rzeczniczka katowickiego urzędu miasta. Jak przekazała, kot schował się w szafie, a aktualnie jest pod opieką weterynarzy.

Mąż kobiety - Piotr - tuż przed wybuchem zadzwonił do proboszcza, informując, że jest nieszczelność gazu. - Zdążyłem jeszcze zakręcić główny zawór, gdyby tego nie udało mi się zrobić, straty mogłyby być znacznie większe. Wybuch nastąpił w momencie, w którym wychodziliśmy z żoną i dziećmi. Wcześniej starałem się zabezpieczyć budynek. Żona jest tylko poobijana a córki są pod obserwacją lekarzy w Centrum Zdrowia Dziecka - mówił dziennikarzom "Dziennika Zachodniego". 

Widok na kopalnię Rozbark w Bytomiu. Jeszcze z kominemŚląskie. Mija 100 lat od największej tragedii w historii bytomskiego górnictwa

Ofiary wysłały list. Prokuratura sprawdzi autentyczność treści

Prokuratura, śledczy i zespół ekspertów ustalają przyczyny tragedii. W ostatnich dniach przeprowadzili między innymi oględziny okolicznych budynków, a także samochodów uszkodzonych w czasie katastrofy. Na jaw wychodzą nowe fakty. 31 stycznia redakcja "Interwencji" otrzymała wysłany w środę list, którego nadawcą miały być ofiary. Napisały m.in., że były skonfliktowane z proboszczem i zdecydowały się na zabójstwo suicydalne. 

W rozmowie z Gazeta.pl rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek przekazała, że prokurator podjął działania zmierzające do zabezpieczenia tego listu, a okoliczności sprawy będą weryfikowane. Więcej na ten temat w artykule:

Po wybuchu gazu kamienica w Katowicach nadaje się tylko do rozbiórki.Tragedia w Katowicach. Ofiary miały być skonfliktowane z parafią

Więcej o: