Jak podaje rzeszowska "Gazeta Wyborcza", były proboszcz parafii w Domostawie (województwo podkarpackie), ksiądz Stanisław K. tuż przed przejściem na emeryturę przelał z konta parafii na swoje konto aż dwa miliony złotych. Sprawa stała się głośna w mediach społecznościowych po tym, jak jeden z użytkowników Facebooka opublikował wyciąg z konta kościoła, na którym widać było przelewy dokonane przez duchownego.
"Parafianie Domostawy, obudźcie się, zobaczcie, jak wasz proboszcz zarządza kątem Waszej Parafii, 2 miliony zł przelał na swoje prywatne konto w dniu 05.07, po tym, jak wiedział, że ma odejść na emeryturę" [pisownia oryginalna - red.] - napisał mieszkaniec powiatu niżańskiego.
Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, ksiądz Stanisław K. tłumaczył w kurii, że wykonał przelewy swoich prywatnych pieniędzy. Wcześniej miał wypłacić środki z własnego konta na konto parafii, by kupić obligacje. Później wycofał wpłatę, gdyż nie było już możliwości zakupu papierów wartościowych.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Sprawę zbadała prokuratura, a byłemu proboszczowi parafii w Domostawie przedstawiono zarzut. Z ustaleń śledczych wynika, że blisko pół miliona złotych nie było własnością kapłana. - Przedstawiliśmy podejrzanemu zarzut przywłaszczenia mienia znacznej wartości na szkodę parafii w Domostawie. Stanisław K. złożył wyjaśnienia, nie przyznał się do zarzucanym mu czynów - przekazał "Wyborczej" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel. Duchownemu grozi kara od roku do nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń dziennika wynika, że pieniądze zgromadzone przez Stanisława K. - według jego tłumaczeń - to efekt ponad 40-letniej posługi kapłańskiej. "Wyjeżdżał do USA i tam pracował fizycznie na budowach. Pieniądze zarobił także, uprawiając na aronie, maliny i borówki na 1,5 ha pola" - podaje "Wyborcza".