Zakaz chowu klatkowego wylądował w zamrażarce. "Lobby mięsne walczyło z nim ostro i nieczysto"

O "złamanych obietnicach" i zawiedzionych nadziejach mówią obrońcy praw zwierząt. Pod wpływem lobby producentów mięsa zapowiadany przez UE zakaz chowu klatkowego może trafić do szuflady. Komisja Europejska zobowiązała się zbadać wpływ takiego zakazu i przygotować odpowiednie przepisy po tym, jak otrzymała petycję z ponad 1,4 miliona podpisów. Przedstawiciele tej inicjatywy rozważają kroki prawne wobec KE.

Dwa lata temu Komisja Europejska obiecała, że w 2023 roku przedstawi konkretną propozycję przepisów dotyczących odchodzenia od chowu klatkowego w Unii Europejskiej. Do końca tego roku pozostało kilka miesięcy i według doniesień mediów KE obietnicy nie spełni. Kwestia chowu zwierząt nie pojawiła się w nawet planach Komisji na przyszły rok. Przepisy - popierane przez zdecydowaną większość obywateli Unii - miały zostać odłożone na półkę po ostrej kampanii lobbingowej przemysłu mięsnego.

Zobacz wideo Paweł Rawicki: Łamanie praw zwierząt dotyczy nie tylko małych, rynkowych graczy

Organizacje zajmujące się prawem zwierząt spodziewały się, że zapowiedź nowego prawa może pojawić się w dorocznym wystąpieniu szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, w którym wymienia priorytety na następny rok. Jednak w przemówieniu z połowy września nie padło słowo o dobrostanie zwierząt - co było pierwszym niepokojącym sygnałem dla obrońców praw zwierząt. Teraz ustalenia dziennikarzy potwierdzają, że propozycja trafiła do "zamrażarki". 

Brytyjski "The Guardian" wspólnie z międzynarodową organizacją dziennikarską Lighthouse Reports opisują kulisy długich i szeroko zakrojonych działań branży mięsnej w celu zwalczenia zakazu trzymania kur, świń, królików i innych zwierząt w klatkach. W chowie klatkowym żyją setki milionów zwierząt w całej UE. Szacuje się, że tylko w Polsce w klatkach trzyma się 42 mln zwierząt, przede wszystkim kur.

Ostra walka lobby mięsnego

Zakaz chowu klatkowego nie był własną propozycją Komisji Europejskiej. Organizacja Compassion in World Farming przygotowała formalną Europejską Inicjatywę Obywatelską. W ramach kampanii "Koniec Epoki Klatkowej" zebrano 1,4 miliona podpisów pod inicjatywą i KE była zobowiązana się do niej odnieść. W połowie 2021 roku Komisja oświadczyła, że "wysłuchała" głosu obywateli i przygotuje propozycję nowego prawa, które zabroni chowu klatkowego. 

Gdy obrońcy praw zwierząt świętowali sukces, lobby mięsne zaczęło kampanię przeciwko proponowanemu zakazowi. Według relacji "The Guardian" branża walczyła z nim "ostro i nieczysto". Organizacje branżowe atakowały m.in. raport naukowy Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności o skutkach zakazu, twierdząc, że nie jest on bezstronny. Walczyły też o to, by osoby bezpośrednio powiązane z producentami mięsa były dopuszczone do wprowadzenia zmian w propozycji nowego prawa.

Nagłą zmianę zauważyły też osoby, które stały za inicjatywą obywatelską, mówi nam Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion in World Farming Polska, organizacji walczącej o dobrostan zwierząt hodowlanych:

 - Przez ostatnie dwa lata trwały prace nad propozycją UE. Także z Polski nadesłano dziesiątki tysięcy głosów w ramach konsultacji społecznych. Opinie eksperckie na zlecenie KE wykazały, że dla żadnego gatunku zwierząt chów klatkowy nie zapewnia pełnego dobrostanu. Jeszcze w lipcu Rada ds. Kontroli Regulacyjnej, czyli niezależny organ, który akceptuje propozycje przepisów, dała zielone światło.

Tymczasem jesienią nagle zaczęły pojawiać się informacje, że "te przepisy spadną z agendy, że nie będzie tej propozycji". - Dowiedzieliśmy się, że nigdy wcześniej nie było aż takiego nacisku na Komisję Europejską, żeby projekt nie doszedł do skutku, a propozycje przepisów nie zostały opublikowane - mówi Szadkowska.

- KE złożyła obietnicę 1,4 miliona obywateli, zleciła kolejno analizy, konsultacje, a ostateczne Ursula von der Leyen - jak się wydaje - posłuchała głosu wielkiego lobby i nie chce zrobić tego, czego oczekują miliony obywateli.

"Agresywna presja" na Komisję Europejską

Cytowany anonimowo przez "Guardiana" urzędnik z Brukseli mówił dziennikarzom, że agrobiznes "agresywnie wywierał presję" na Komisję Europejską i to doprowadziło do opóźnienia pracy nad zakazem. Branża wywierała wpływ na "wszystkich poziomach" i "zalewała" polityków oraz urzędników negatywnymi informacjami o potencjalnym końcu chowu klatkowego. Lobbyści korzystali z "uprzywilejowanych dojść" do wysoko postawionych urzędników w Brukseli. Argumentowali, że odejście od trzymania zwierząt w klatkach "zniszczy sektor hodowlany" w Europie. 

W śledztwie dziennikarskim zwrócono uwagę, że przedstawiciel jednej z organizacji branżowych nazywa się "dziennikarzem środowiskowym", podczas gdy pracuje nad strategią komunikacji grupy lobbingowej. Lighthouse Reports opisuje nagranie z konferencji branżowej, na której jako jedną ze swoich metod działania wymienił kwestionowanie badań naukowych dot. skutków hodowli przemysłowej. 

Zdaniem Szadkowskiej, jeżeli "faktycznie ten projekt nie zostanie opublikowany, to będzie to złamanie obietnicy". - To przejaw lekceważenia zaangażowania obywatelskiego i porażka demokracji. Obywatele wykazali zaangażowanie, a Komisja jakby wzięła te 1,4 miliona podpisów, opinie ekspertów i wrzuciła do niszczarki. Ile w takim razie warte są te demokratyczne narzędzia? Docierają głosy Polek i Polaków, którzy podpisali inicjatywę i są oburzeni - mówi. 

Opublikowane w tym roku badanie - przeprowadzone na zlecenie samej Komisji - pokazuje, że przytłaczająca większość Europejczyków (89 proc.) popiera zakaz stosowania indywidualnych klatek dla zwierząt hodowlanych (w Polsce popiera to 87 proc. badanych). Także niemal 9 na 10 osób w UE chce, by lepiej dbać o dobrostan zwierząt w ich krajach. - Te wyniki, które nie bez powodu opublikowano z gigantycznym opóźnieniem, pokazują, jak wielkie jest poparcie dla dobrostanu zwierząt wśród wszystkich obywateli unijnych - mówi i dodaje: - sondaż tym dobitniej pokazał rozdźwięk pomiędzy tym, za czym głosują obywatele UE w sprawie ochrony zwierząt, a decyzjami na najwyższym szczeblu.

Szadkowska - która należy do komitetu obywatelskiego, który wyszedł z tą inicjatywą - powiedziała, że rozważają podjęcie kroków prawnych wobec Komisji.

Wysłaliśmy prośbę o komentarz do biura prasowego Komisji. Czekamy na odpowiedź.

Więcej o: