W Zatoce Bengalskiej sformował się sztorm tropikalny Mocha, który - zanim uderzy w ląd w ten weekend - może urosnąć w sile do poziomu porównywalnego do huraganu 4. kategorii. Według prognoz aktualnych na 12.06., kieruje się on na wybrzeże na granicy Bangladeszu i Mjanmy (dawniej Birma). Służby meteorologiczne Indii ostrzegły rybaków przed wypływaniem na wody zatoki w najbliższych dniach, podaje CNN. Silny wiatr, 2,5-metrowa fala sztormowa na wybrzeżu, a szczególnie ulewne deszcze mogą być skrajnie niebezpieczne dla mieszkańców. W regionie rozpoczęto przygotowania na uderzenie cyklonu, w tym ewakuację. Najgorszy w skutkach cyklon we współczesnej historii Mjanmy, Nargis, zabił 140 tys. osób w 2008 roku, a 800 tys. pozbawił domów.
Jeśli nie zmienią się prognozy, to główna siła cyklonu skieruje się m.in. na region miasta Koks Badźar, blisko granicy Bangladeszu z Mjanmą. W tym regionie znajduje się największy obóz uchodźców na świecie. Nawet ok. miliona osób z mniejszości Rohindża żyje tam w obozach po tym, jak w 2017 roku i później uciekli przed czystką etniczną w Mjanmie. Już prawie sześć lat żyją w fatalnych warunkach, w prowizorycznych schronieniach na górzystym terenie. Obóz jest skrajnie narażony na skutki powodzi - domy uchodźców to często namioty z bambusa i brezentu, które mogą dosłownie spłynąć z wodą. A według prognoz cyklon przyniesie gigantyczne opady w krótkim czasie.
Ta sytuacja pokazuje, jak zmiana klimatu zwiększa ryzyko osób dotkniętych innymi kryzysami. To ci w najsłabszym położeniu są najbardziej narażeni na skutki globalnego ocieplenia, jak silniejsze huragany.
Charakterystyczną - i bardzo groźną - cechą zmiany klimatu jest to, że stanowi ona to, co eksperci nazywają powielaczem (czy mnożnikiem) ryzyka i zagrożenia. Co to znaczy? Kryzysy nie czekają na siebie i mogą występować jednocześnie. W czasie pandemii COVID-19 wciąż mierzyliśmy się z pożarami czy powodziami; w ubiegłym roku w Europie mieliśmy kryzys energetyczny i suszę. Ale skutki zmian klimatu nie nakładają się po prostu na inne zagrożenia - tylko sprawiają, że te są jeszcze większe. Stąd "powielacz ryzyka". Kryzys uchodźców Rohindża w Bangladeszu sam w sobie jest poważny. Cyklon sam w sobie jest dużym zagrożeniem. Ale kiedy sztorm uderza w ogromną społeczność, żyjącą w prowizorycznych warunkach i skrajnej biedzie, zagrożenie dla nich jest wielokrotnie większe.
Sztormy tropikalne, cyklony i huragany, to złożone zjawiska, na które składa się wiele czynników. Ostatnie dane pokazują, że w ostatnim okresie - a więc wraz ze wzrostem temperatury Ziemi - może pojawiać się nie więcej, a... mniej takich sztormów. W jednym z badań stwierdzono, że na początku XXI wieku było ich o 13 proc. mniej niż w późnym XIX wieku, opisuje Scientificamerican.com (choć pozostaje pytanie o sezonową zmienność i dane sprzed epoki pomiarów satelitarnych). Nawet jeśli będzie ich mniej, nie oznacza to jednak, że huragany będą mniejszym zagrożeniem wraz z postępem zmiany klimatu - przeciwnie. Choć mogą pojawiać się rzadziej, to więcej z tych, które już powstaną, będzie mogło mieć większą siłę. Ciepłe, wilgotne powietrze jest "paliwem" huraganów - a tego będzie coraz więcej. W cieplejszym powietrzu "zmieści się" więcej wilgoci. Z tego powodu silniejsze mogą być też ulewy wywołane huraganami. A to właśnie ulewy i powodzie bywają jednym z najbardziej niszczycielskich aspektów.