- Spółki realizują wyższe zyski, dlatego albo poprzez regulatora, albo same spółki wypracujemy mechanizm podzielenia się tymi zyskami z obywatelami - powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z wyborcami.
Eksperci od dłuższego czasu wskazują, że giganci paliwowi dorabiają się na wysokich cenach związanych z wojną i kryzysem energetycznym. W niektórych krajach już wprowadzono lub mówi się o tzw. windfall tax. To jednorazowe opodatkowanie firm, które czerpią nadzwyczajne zyski na skutek pewnych wydarzeń.
Dokładnie tak jest teraz ze spółkami energetycznymi. Choć mówimy o "kryzysie energetycznym" w związku z rosyjską agresją, embargiem na rosyjskie paliwa i innymi zawirowaniami na światowych rynkach, to u gigantów paliwowych nie ma kryzysu, lecz są żniwa.
Pomysł specjalnego podatku popiera także Greenpeace - i przekonuje, że dodatkowe miliardy można przeznaczyć na konkretną pomoc dla rodzin, która przełoży się na mniejsze rachunki i więcej czystej energii. - Proponujemy, żeby w pierwszej kolejności opodatkować państwowe firmy naftowe i gazowe. To branża paliw kopalnych, tam rosną ceny i marże. Chodzi o PKN Orlen, PGNiG i Lotos - powiedział Piotr Wójcik, analityk rynku energetycznego z Greenpeace.
Jak stwierdził, wyniki finansowe tych firm za I kwartał 2022 roku pokazują, że na poziomie zysku z działalności operacyjnej (EBIT) - który podlega opodatkowaniu - są duże wzrosty.
- W przypadku Orlenu jest 58 proc. wyżej niż I kwartale ubiegłego roku. W PGNiG zysk był o 229 proc. wyższy, a w Lotosie - 184 proc. wyższy - powiedział Wójcik i dodał: - To pokazuje, że te firmy mają ponadprzeciętne zyski. Zarabiają na obecnej sytuacji, bogacą się na rosnących cenach paliw i energii. Na kontach tych trzech koncernów naftowo-gazowych łącznie pojawiło się po pierwszym kwartale 2022 roku osiem mld zł ponadprzeciętnych - czyli dodatkowych w stosunku do poprzedniego roku - zysków.
Jak będzie wyglądać to przez resztę tego roku? W przygotowanej przez organizację analizie dot. możliwości opodatkowania i wydania dodatkowych zysków przyjęto dwa założenia. W pierwszym zyski rosną w tym roku dalej w tym samym tempie. W drugim - bardziej zachowawczym - założono, że tempo wzrostu zmaleje o połowę.
- Szacujemy, że w pierwszym wariancie w tych trzech firmach będzie w sumie 42 mld zł dodatkowego zysku w roku 2022. Przy mniejszym tempie wzrostu byłoby to 25 mld - powiedział analityk.
Jak podkreślił Wójcik, firmy ewidentnie podnoszą marżę i w segmencie rafineryjnym, i wydobywczym. - Orlen dalej kupuje ropę z Rosji, która jest tania, a sprzedaje po przerobieniu w swoich rafineriach po wysokich cenach rynkowych. Wyniki segmentu rafinerii potwierdzają, że to daje wysoką marżę. W PGNiG zyski są związane z segmentem wydobywczym. Firma wydobywa gaz i ponosi podobne koszty, a sprzedaje po wysokiej cenie - wyjaśnił.
- Trudno przewidzieć dokładnie, czy te zyski będą rosły w takim samym tempie, czy wolniej. Ale spodziewam się, że w obecnych okolicznościach ceny energii pozostaną na wysokim poziomie. Orlen do końca roku ma kontrakty na tanią ropę z Rosji i to przekłada się na wysokie marże - dodał. Według informacji koncernu obecnie ok. 30 proc. ropy przerabianej przez ORLEN pochodzi z Rosji. Spółka zakłada, że do końca roku zupełnie przestanie wykorzystywać surowiec z Rosji. I przekonuje, że marże stanowią tylko niewielką część ceny paliwa.
Mam nadzieję, że Polki i Polacy nie ulegną ułudzie, że marże są liczone w groszach. Może w jakichś wyrywkowych fragmentach biznesu, na konkretnej stacji benzynowej marża jest niewielka. Ale co było, zanim ropa w tak wysokiej cenie trafiła na stację? Ta dużo wyższa marża nakładana przez Orlen pojawia się już na początku łańcucha
- stwierdził.
Dlaczego państwowa spółka nie obniży cen, by ulżyć konsumentom? Orlen przekonuje, że ma ograniczony wpływ na ceny, a drożyzna to wypadkowa wielu czynników oraz mechanizmów rynkowych. Spółka twierdzi też, że "obniżenie cen hurtowych w Polsce spowodowałoby wzrost eksportu paliw z Polski do innych krajów, gdzie paliwo jest droższe".
Jednak według Wójcika są rozwiązania, które zapewniłyby tańsze paliwo na stacjach. - Na przykład maksymalne ceny na paliwo, które były stosowane w Słowenii. Gdyby tylko Orlen chciał, to dałoby wprowadzić mechanizmy zapewniające tańsze paliwo. Ale koncerny tego nie chcą, bo wolą generować zyski. Najwyższy czas, żeby podzieliły się tymi zyskami ze społeczeństwem - podkreślił i dodał: - Niedługo zobaczymy wyniki Orlenu za II kwartał 2022 i tam zobaczymy, jak wyglądają te dodatkowe zyski za kolejny kwartał.
W analizie zaproponowano, żeby te nadzwyczajne zyski obciążyć specjalnym podatkiem wysokości 80 proc. - To nie jest rozwiązanie i wartość z kosmosu. Taki podatek wprowadzono w niektórych krajach Europy, np. w Bułgarii, we Włoszech. W Rumunii funkcjonuje właśnie 80-procentowa stawka specjalnego podatku - powiedział analityk. Jak dodał, Komisja Europejska zgadza się na takie podatki, a agencje ratingowe nie widzą w związku z nimi zagrożenia dla dużych koncernów.
Jak wyliczył, gdyby przyjąć taki podatek w Polsce, to w zależności od wariantu przyniesie to dodatkowe 20 do 33 mld zł. - Co ważne, ten podatek dotyczy tylko dodatkowych zysków - a więc te firmy dalej zostałyby z zyskami na poziomie z roku wcześniejszego. Dalej miałyby środki na inwestycje. A pieniądze z tak pozyskanego budżetu można spożytkować na dobre cele - podkreślił.
Na co konkretnie? W analizie przygotowaliśmy przykłady tego, na co można by te pieniądze wydać. - Proponujemy, żeby były one przeznaczone na pomoc najuboższym gospodarstwom, ale przede wszystkim na rozwiązania, które długoterminowo obniżą koszty energii i transportu. Na tańszy transport publiczny, ocieplenie domów. Obecne rządowe programy są niewystarczające - powiedział Wójcik.
- 33 mld można by wydać na to, żeby 1,3 miliona gospodarstw mogło dostać 25 tys. zł dofinansowania na termomodernizację budynków. Inna możliwość: 2,2 mln rodzin mogłoby otrzymać 15 tys. zł dofinansowanie na wymianę pieca na pompę ciepła. Jeśli mówimy o transporcie publicznym, wystarczyłoby to, żeby każdej osobie w Polsce dopłacić 70 zł miesięcznie do kosztów transportu publicznego - wymienił analityk. W wariancie niższego wzrostu zysków te liczby są odpowiednio mniejsze, ale wciąż obejmują setki tysięcy lub miliony osób.
Dla porównania - rządowy program Czyste Powietrze ma budżet na udzielenie dofinansowania dla około 39 tys. gospodarstw domowych.
Zdaniem analityka błędem byłoby wydanie miliardów ze specjalnego podatku tylko i wyłącznie na doraźną pomoc, jak zapewnienie tańszej benzyny na stacjach czy czasowe dopłaty do energii.
- W ten sposób szybko przejedlibyśmy te pieniądze. Do tego sztucznie obniżylibyśmy ceny energii bez inwestycji w rozwiązania przyszłości i stracimy impuls, żeby myśleć o alternatywach. Dalej zostalibyśmy uzależnieniu od importowanych paliw, nie myślelibyśmy o efektywności energetycznej. I prędzej czy później problem by wrócił - powiedział i podkreślił, że "potrzebne są rozwiązania na lata". - Jeśli pomoc - to tylko dla najbardziej potrzebujących gospodarstw domowych, dla małych i średnich firm - powiedział.
Takimi długoterminowymi inwestycjami miałyby być właśnie inwestycje w OZE, programy wspierające poprawę efektywności energetycznej, wymianę źródeł ciepła w domach czy rozwój transportu publicznego. To pomoże uniezależnić nas od paliw kopalnych, które są u podstaw i kryzysu klimatycznego, i obecnego kryzysu energetycznego.
- Mam nadzieję, że te wysokie ceny dadzą nam do myślenia i będziemy inwestować w efektywność energetyczną, w termomodernizację, żeby pieniądze "nie uciekały przez nieszczelne okno" - powiedział analityk.
- Najwyższa pora, żeby się faktycznie zmaterializowała się zapowiedź premiera o tym, że będzie mechanizm podzielenia się tymi zyskami. My mamy propozycję, która jest nastawiona na przyszłość, opiera się na rozwiązaniach, które pozwolą obniżyć rachunki, przestać finansować wojnę w Ukrainie przez kupowanie rosyjskiej ropy, ograniczyć napędzanie kryzysu klimatycznego - stwierdził.
Dlaczego nie zostawić spółkom ich dodatkowych zysków, by mogły same inwestować w zieloną energię? Np. Orlen planuje rozwój farm fotowoltaicznych czy technologii wodorowych.
- Po pierwsze chcemy opodatkowania tylko tych ponadprzeciętnych, dodatkowych zysków. Tak więc "standardowy" poziom zysków pozostałby w tych firmach, by mogły nadal same prowadzić inwestycje. Po drugie historia inwestycji wielkich koncernów w odnawialne źródła energii jest, delikatnie mówiąc, niechlubna. Na przykład PGE, która powinna być liderem inwestycji w energię odnawialną, w latach 2016-2021 przeznaczała tylko 3,5 proc. swoich inwestycji na OZE - powiedział Wójcik i dodał: - Ja jako przeciętny obywatel nie uwierzyłbym, że jeśli zostawimy tym spółkom dodatkowe miliardy, to one spożytkują je na inwestycje w zieloną energię.
Poza tym - zwrócił uwagę - w propozycji Greenpeace środki z podatku trafiają na konkretną pomoc dla rodzin i dlatego nie mogą pozostać w gestii wielkich firm.