Kolejna część nowego raportu IPCC, Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, z datą upublicznienia trafiła w sam środek nowej wojny. I decydentom politycznym, i społecznościom w Europie (i nie tylko) trudno było (i wciąż jest) odwrócić uwagę od wydarzeń za wschodnią granicą Polski. Mimo dramatycznej sytuacji, przedstawiciel Ukrainy wziął udział w ostatecznym zatwierdzeniu raportu - co zrobiło łącznie 195 rządów.
"Zmiana klimatu 2022: Konsekwencje, adaptacja i podatność" - to tytuł najnowszej publikacji IPCC, która pojawiła się 28 lutego. Dotyczy konsekwencji, jakie niesie globalne ocieplenie, także dla społeczeństw, oraz tego, w jaki sposób możemy się przygotować. Bo choć walka o powstrzymanie wzrostu temperatury na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu do epoki przedprzemysłowej jest wciąż kluczowa, to jednak Ziemię już mocno ogrzaliśmy (o ponad 1 stopień) i już teraz jesteśmy skazani na skutki tego przegrzania. Nawet, jeśli w przyszłości temperatura spadnie. Omawiane opracowanie jest drugą częścią większego, szóstego już raportu IPCC. Pierwsza, z sierpnia ubiegłego roku, opisywała sam stan wiedzy na temat klimatu. Takich odsłon będzie jeszcze kilka.
My, dziś, na kilka dni przed Światowym Dniem Wody (22 marca), to właśnie na wodzie chcemy się skupić. Tak się składa, że w wyszczególnionych przez IPCC kluczowych wnioskach dla naszego kontynentu, woda pełni kluczową rolę. Raport wymienia cztery główne ryzyka dla Europy:
1. Upały, które spowodują zwiększoną śmiertelność i zachorowania ludzi. Z przeanalizowanych badań naukowych wynika, że przy globalnym ociepleniu na poziomie 3 proc., liczba zgonów i osób zagrożonych stresem cieplnym wzrośnie dwa, a nawet trzykrotnie w porównaniu ze scenariuszem najbardziej "pozytywnym", czyli wzrostem temperatury o 1,5 stopnia (to ten scenariusz, w który chcielibyśmy celować, choć przecież i on oznacza już poważne zmiany).
Na kontynencie zwiększy się obszar zagrożony pożarami. Częściej płonąć mogą m.in. wysuszone lasy i torfowiska, a to naturalne "pochłaniacze" dwutlenku węgla. Zmniejszy się za to obszar, na którym utrzymają się odpowiednie warunki dla obecnych ekosystemów lądowych i morskich. Zmieni się też skład tych ekosystemów - i to również będzie mieć wpływ na nas, ludzi.
2. Zagrożenie dla upraw związane z upałami i suszami. Naukowcy przewidują, że na większości obszarów Europy w tym wieku wystąpią znaczne straty w produkcji rolnej. To dlatego, że obecnie uprawiane przez nas gatunki roślin nie są przystosowane do silnego wzrostu temperatur i warunków suchych. W Polsce na przykład roślinami, które coraz trudniej będzie uprawiać, będą ziemniaki. "W Polsce plony podstawowych roślin uprawnych takich jak pszenica będą o co najmniej kilka procent niższe, głównie z powodu nasilającego się deficytu wilgoci w glebie w cieplejszych porach roku. W przypadku późnych odmian ziemniaków susze mogą powodować spadek plonów nawet o 50 proc." - zauważają eksperci - naukowcy - z portalu Nauka o Klimacie w artykule omawiającym raport IPCC.
Sytuacja według IPCC ma być lepsza na północy kontynentu, ale tamtejsze zyski nie zrównoważą negatywnych konsekwencji. Coraz trudniejsze będzie nawadnianie pól - bo coraz mniej będzie wody, którą rolnicy do tego celu będą mogli wykorzystać.
3. Niedobór wody. Pod tym względem najbardziej narażeni są mieszkańcy Europy Południowej - ponad jedna trzecia z nich w scenariuszu wzrostu temperatury o 2 stopnie (czyli tym, do którego chcieliśmy jeszcze kilka lat temu dążyć w ramach ograniczania globalnego ocieplenia). Przy +3 stopniach to ryzyko będzie już dwa razy wyższe. Ale znacznie zwiększone niedobory wody grożą też innym obszarom kontynentu, w tym położonym na środkowym zachodzie. To bezpośrednie zagrożenie dla ludzi, ale także ryzyko dla wielu gałęzi przemysłu, które uderzać będzie w gospodarki.
Wspomniany przed chwilą portal Nauka o Klimacie przywołuje jedno z opracowań, które zostało uwzględnione w raporcie IPCC, a w którym znajdują się ponure szacunki dla Polski. W scenariuszu wysokich emisji do końca wieku nawet około 15 milionów mieszkańców Polski będą dotykać niedobory wody.
4. Powodzie i wzrost poziomu morza. W informacyjnej pigułce dotyczącej Europy IPCC podaje, że przy globalnym ociepleniu na poziomie przekraczającym 3 stopnie, koszty związane z ulewami i powodziami mogą się podwoić. Do tego prognozuje się, że do końca tego stulecia koszty związane z zalewaniem wybrzeży wzrosną przynajmniej 10-krotnie. I to o ile będziemy działać, bo przy obecnej adaptacji ten wzrost może być jeszcze większy lub nastąpić wcześniej. Problem powodzi przybrzeżnych dotyczy także Polski.
Negatywne skutki zmian klimatu, w tym te związane z wodą, w Europie już widać (wystarczy przypomnieć sobie ubiegłoroczne katastrofalne powodzie w Niemczech). Najmocniej dotkną jednak najbiedniejsze społeczności, zamieszkujące obszary tzw. światowego Południa - sytuacja krzywdząca dla nich podwójnie, bo jednocześnie często są to państwa, które najmniej przyczyniły się do podsycania zmian klimatu.
Nie jest tak, że problem "tamtych" nas nie będzie dotyczyć. Z miejsc, w których coraz trudniej jest żyć, uciekać będą ludzie. Migracje klimatyczne już widać, a według przewidywań zawartych w raporcie IPCC, będą się one jeszcze pogłębiać. Raport nie podbija wprawdzie tematu konfliktów lokalnych i wojen, jakie mogą powodować skutki zmian klimatu, ale nie są one wykluczone, szczególnie że poważne niepokoje społeczne związane z np. brakami żywności już w ostatnich latach już widzieliśmy.
Jest jeszcze jeden element. W zglobalizowanym - także w zakresie produkcji żywności - świecie, wydarzenia w jednym kraju mogą mocno oddziaływać na sytuację w miejscach oddalonych o tysiące kilometrów. Ceny różnych produktów rolnych zależą często od ich notowań rynkowych. Gdyby nie wojna w Ukrainie (która też wpłynie na dostępność i ceny żywności), z niepokojem obserwowalibyśmy teraz pogłębiającą się suszę na południowych równinach Stanów Zjednoczonych, które są centrum amerykańskich upraw pszenicy. Skutki zmian klimatu (jak katastrofy naturalne) mogą coraz częściej powodować zaburzenia w łańcuchach dostaw, którymi opleciony jest świat. A co takie zaburzenia mogą spowodować w gospodarce obserwowaliśmy po wybuchu pandemii koronawiurusa.
Naszym głównym celem powinno być - i jest - ograniczenia globalnego ocieplenia do poziomu, który daje nadzieję, że negatywne skutki będziemy w stanie względnie opanować. Ten poziom to 1,5 stopnia wzrostu średniej globalnej temperatury w odniesieniu do stanu przedprzemysłowego. Z tego 1,5 stopnia już "zrobiliśmy" 1,1 stopnia, a maksymalny dopuszczalny przez nas teraz poziom według przewidywań możemy osiągnąć w ciągu dwóch najbliższych dekad. Tego już w zasadzie nie da się odwrócić. I ze skutkami takiego ocieplenia musimy nauczyć się sobie radzić.
Bardzo ważne jest, by takie działania adaptacyjne podejmować w zakresie rolnictwa (rozwiązywanie problemów z nawadnianiem, dobór roślin uprawnych), ale kluczowe jest dostosowanie miast. Jeszcze raz: te problemy mamy już teraz i tak, jak spóźniamy się z walką o powstrzymanie wzrostu temperatury, tak też ociągamy się z adaptacją do zmian już obecnych.
W mieszkańców miast mocno uderzać będą (i już uderzają) coraz dłuższe i coraz silniejsze okresy upałów, powodzie błyskawiczne, a na wybrzeżach także powodowane przez morze. IPCC wśród koniecznych do wdrażania kroków wymienia zazielenianie miast, co pozwoliłoby je schłodzić oraz odpowiednie planowanie zabudowy i infrastruktury, ograniczające ryzyka związane z upałami. Ważne też jest powiększanie i przywracanie naturalnych obszarów, takich jak torfowiska, które działają jak wielkie gąbki: z jednej strony pochłaniając nadmiar wody i chroniąc przed powodziami, a z drugiej magazynując ją i powstrzymując przed uciekaniem do rzek i dalej do morza - jako rezerwuar wilgoci na suchsze okresy roku.
W zakresie ryzyka związanego z uprawami, IPCC wskazuje m.in. na odpowiednie nawadnianie, zmiany w praktykach rolniczych oraz dostosowanie rodzajów upraw i hodowli. Dla radzenia sobie z niedoborami wody ważne jest m.in. odpowiednie jej magazynowanie, ponowne wykorzystywanie, oraz zmiany w zakresie zagospodarowania gruntów. By ograniczyć ryzyka związane z powodziami, powinniśmy m.in. wdrażać systemy wczesnego ostrzegania i odpowiednio planować tereny zalewowe, które mogłyby przyjmować nadmiary wody.
"Adaptacja ratuje życie" - komentował raport IPCC sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. "W miarę jak skutki zmian klimatu będą się pogłębiać - a będą - zwiększenie inwestycji [adaptacyjnych - red.] będzie miało zasadnicze znaczenie dla przetrwania… Opóźnienie oznacza śmierć".
Oto garść z najważniejszych wątków raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu z podsumowania rozdziału poświęconego wodzie:
Kluczowe jest to, że, jak wynika z raportu IPCC, adaptacja musi iść w parze z ograniczaniem globalnego ocieplenia. Nie możemy sobie pozwolić na działania tylko w jednym z tych kierunków.
To, jak zmiany klimatu wiążą się z wodą, a dokładnie z lodowcami, wieloletnią zmarzliną i ich topnieniem, obserwowaliśmy na własne oczy na Spitsbergenie, razem z naukowcami Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na ich stacji polarnej w Zatoce Petunii. Oto, co zobaczyliśmy:
Raporty IPCC to bardzo obszerne (najnowszy ma ponad 3000 stron) opracowania, które nie każdemu będzie łatwo czytać. Dlatego polecamy zaglądać na portal Nauka o Klimacie, który opisuje to wszystko przystępnym językiem. A w tematach związanych z wodą rekomendujemy blogi Świat Wody i GlacjoBlogia.