Polska zużywa obecnie 140 razy więcej drewna do produkcji prądu niż jeszcze kilkanaście lat temu. Choć odpowiada to za relatywnie niewielką część wyprodukowanej energii, to szkody są poważne i będą rosły, jeśli ta sytuacja się nie zmieni. To najważniejsze wnioski z opublikowanego w tym tygodniu raportu "Lasy do spalenia" Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Autorzy piszą o tym, jak spalanie drewna - oficjalnie uznawane za odnawialne źródło energii - tak naprawdę przyczynia się do pogorszenia kryzysu klimatycznego. Rosnący popyt grozi większymi i bardziej destrukcyjnymi dla przyrody wycinkami. A do tego nie wiemy, skąd pochodzi dokładnie spalane drewno i czy do bloków w elektrowniach nie trafiają drzewa z cennych i chronionych lasów.
(Wszystkie grafiki pochodzą z raportu "Lasy do spalenia" Pracowni na rzecz Wszystkich Istot)
Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, zużycie drewna (biomasy drzewnej) do produkcji energii było znikome - 35 tys. m3. W 2020 roku wynosiło już 4,9 mln m3. Zdaniem autorów raportu właśnie unijne przepisy - które paradoksalnie mają przyczyniać się do zatrzymania zmian klimatu - napędzają wzrost spalania drewna w elektrowniach.
W Polsce aż ponad 70 proc. "energii odnawialnej" pochodzi ze spalania biopaliw stałych - w więc w dużej mierze drewna. Większość to energia cieplna (od domowych pieców, przez przemysł po elektrociepłownie), ale rośnie też odsetek drewna wykorzystywanego w elektroenergetyce. W 2019 roku z biomasy stałej wyprodukowaliśmy nieco mniej niż połowę tego, ile z elektrowni wiatrowych. Według planów rządu udział spalania biomasy będzie spadał (wraz z rozwojem innych źródeł energii odnawialnych), jednak w wartościach bezwzględnych planowany jest wzrost. Do 2030 roku produkcja energii z biomasy stałej ma wzrosnąć o połowę. Nie jesteśmy tu wyjątkiem na tle Europy - w całej wspólnocie spalanie biomasy (w tym drzew) odpowiada za ponad połowę energii odnawialnej.
Zdaniem autorów raportu przyczyną są różne polityki Unii Europejskiej związane z ochroną klimatu. Ponieważ spalanie biomasy drzewnej jest uznawane odnawialne źródło energii, może liczyć na wsparcie. Według wyliczeń Pracowni, producenci energii spalający drewno dostali dzięki temu w sumie 21 miliardów zł wsparcia - i w planach są kolejne dotacje. Zatem jako podatnicy dopłacamy do tego, by w elektrowniach spalano nasze lasy. Do tego, ponieważ drewno jest klasyfikowane jako paliwo bezemisyjne, spalające je elektrownie nie muszą wykupywać na nie uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu ETS. Teraz, gdy ich ceny sięgają 80-90 euro za tonę CO2, oznacza to poważne oszczędności.
- Tylko i wyłącznie dzięki uznaniu biomasy za źródło odnawialne Polsce udało się osiągnąć cele UE w zakresie udziału energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Niestety skutki tego stanu rzeczy dla przyrody i klimatu są fatalne - ocenia Augustyn Mikos, jeden z autorów raportu - Jeśli biomasa będzie nadal uznawana za OZE, wycinanie drzew i spalanie ich na przemysłową skalę pogorszy tylko trwający kryzys klimatyczny, przyczyni się do zniszczenia lasów i zwiększy, już i tak dotkliwe w naszym kraju, zanieczyszczenie powietrza.
Skutki rosnącego popytu na biomasę drzewną mogą już być widoczne. Według danych cytowanych w raporcie ok. połowa pozyskiwanego z polskich lasów drewna jest spalana (bezpośrednio lub w formie odpadów).
Uznanie drewna za odnawialne źródło energii bierze się z prostego założenia. Rosnące drzewa pochłaniają dwutlenek węgla z atmosfery, więc spalając je - teoretycznie nie dodajemy nowego CO2. A posadzone takie samo drzewo pochłonie mniej więcej tyle, ile wyemitowało to spalone.
Ten rachunek zgadza się - problemem jest jednak jego skala czasowa. Jeśli spalamy drzewo, które ma na przykład 60-70 lat, to w mgnieniu oka puszczamy w komin węgiel nagromadzony przez dekady. A zanim ten zostanie pochłonięty w całości, minie kolejne pół wieku. Przez ten czas CO2 pozostanie w atmosferze i będzie ją podgrzewał.
Z najbardziej aktualnej wiedzy naukowej jasno wynika, że kluczowe jest obniżenie naszych emisji przez najbliższe 10 lat i doprowadzenie ich do zera przez kolejne 20. Zatem dwutlenek węgla z żadnego spalonego dziś - i tym bardziej w kolejnych latach - drzewa nie zostanie pochłonięty przed tymi datami. W tym czasie możemy przekroczyć punkty krytyczne zmian klimatu. Zatem drewno może być odnawialnym źródłem na papierze, ale prawa fizyki nie przejmują się polskimi ani unijnymi regulacjami.
Biorąc pod uwagę, że drewno jest mniej wydajnym paliwem od węgla, to w krótkiej perspektywie - która obchodzi nas najbardziej z punktu widzenia ochrony klimatu - może być nawet bardziej szkodliwe od węgla i 2,5 razy bardziej od gazu.
Z punktu widzenia ochrony klimatu produkcja prądu z drewna nie tylko nie jest rozwiązaniem, ale wręcz potęguje problem. Ale to tylko jedna strona medalu - wycinki drzew, szczególnie z chronionych obszarów, mogą oznaczać niszczenie przyrody i różnorodności biologicznej. Według Europejskiej Agencji Środowiska największym zagrożeniem dla obszarów Natura 2000 w Polsce jest... leśnictwo. Do tego ponad połowa cennych siedlisk w lasach jest w złym stanie. Wycinane 60-70 letnie drzewa tak naprawdę dopiero wchodzą w "dorosłość" i mają zupełnie inną wartość dla przyrody, co młode 20-30 letnie okazy. Podobnie usuwane z lasów "odpady" - korzenie, korny, kora, drzewa z wiatrołomów - są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania lasu.
- Przewidujemy, że wzrost zapotrzebowania na biomasę drzewną będzie skutkował wzmożoną presją leśnictwa na polskie lasy i może prowadzić do uszczuplania zasobów martwego drewna - komentuje Michał Kolbusz, drugi z autorów raportu. Pracownia argumentuje, że - biorąc pod uwagę, iż biomasa drzewna odpowiada tylko kilka procent produkcji energii - można ją stosunkowo łatwo zastąpić prawdziwie odnawialnymi źródłami.
Przyrodnicy podkreślają, że nie chodzi o to, by zupełnie przestać wycinać drzewa i wykorzystywać drewna w przemyśle. Przeciwnie - jego wykorzystanie może być pozytywne dla klimatu, gdy np. zastępuje beton w budownictwie czy tworzywa sztuczne. Ale nie jest ono nieograniczonym zasobem i właśnie dlatego zużywanie go do produkcji prądu (gdy alternatyw nie brakuje) jest marnotrawstwem. A odpady z wycinek i tartaków chętnie wykorzystają inne gałęzie przemysłu czy ciepłownie.
Największe w Polsce instalacje, z których każdy spala ok. 0.5 mln biomasy rocznie, znajdują się w kilku elektrowniach: m.in. w Połańcu, Koninie i Jaworznie.
Elektrownia Połaniec ma swój "zielony blok" na biomasę. Odpowiada on za 0,7 krajowej produkcji energii, a spala - jak wyliczają eksperci - tyle biomasy, ile znajduje się na 20 ha lasu... każdego dnia. Do tego, ponieważ sprawność energetyczna takich bloków (to wartość, która mówi nam, ile energii marnuje się w procesie, a ile rzeczywiście wykorzystujemy) to około 30 proc. Zatem prawie 3/4 drewna marnuje się - mówią autorzy raportu. "Jeśli cała energia elektryczna byłaby w Polsce dostarczana z podobnych instalacji, polskie lasy zostałyby spalone w całości w niecałe 10 lat" - wyliczają.
Poza wykorzystaniem polskich lasów coraz częściej spalamy także drewno z zagranicy.
Jeszcze dziesięć lat temu import biomasy drzewnej do Polski był niewielki, a ten z Białorusi - marginalny. To zaczęło się gwałtownie zmieniać i w ciągu dekady ilość drewna do spalenia z Białorusi wzrosła o ponad 900 proc. Białoruś ma cenne przyrodniczo obszary, na czele z Puszczą Białowieską. A w autorytarnym kraju nie można liczyć na rzetelną ocenę wpływu wycinek na środowisko.
Według oceny autorów raportu spalanie lasów do produkcji prądu jest przeciwskuteczne z punktu widzenia klimatu i fatalne z perspektywy ochrony przyrody. Powinniśmy iść w przeciwnym kierunku - ograniczać wycinki, chronić lasy i sadzić nowe drzewa.
Jednak trendy i regulacje unijne sprawiają, że Polska i inne kraje UE spalają coraz więcej drewna. Aby to zmienić - mówią eksperci - trzeba zacząć od zmiany przepisów i skończenia z uznawaniem drewna za paliwo odnawialne. - 2022 to rok, kiedy UE ma szansę przestać uznawać biomasę za OZE. W Parlamencie Europejskim trwają bowiem właśnie prace nad rewizją dyrektywy OZE. Apelujemy do polityków o zaprzestanie uznawania drewna z lasu za odnawialne i neutralne klimatycznie źródło energii oraz zaprzestanie udzielania wsparcia ze środków publicznych dla spalania drewna z lasu w celu produkcji energii - mówi Mikos. - Transformacja energetyczna Unii powinna opierać się na wykorzystaniu energii słońca, wiatru, geotermalnej, a także inwestycjach w zwiększanie efektywności energetycznej.