To nie była "katastrofa naturalna". Zmiany klimatu przyczyniły się do ulew i powodzi w Niemczech

Ulewy, które wywołały tragiczne w skutkach powodzie na zachodzie Europy, były powiązane ze zmianami klimatu - ustalili naukowcy. Nowe badanie wykazało, że z powodu globalnego ocieplenia deszcze są w tej części świata bardziej intensywne i taka ulewa była wielokrotnie bardziej prawdopodobna z powodu zmian klimatu. Nauka pozwala nam coraz lepiej sprawdzać, na ile ekstremalne zjawiska są związane z kryzysem klimatycznym.
Zobacz wideo "Betonoza" - termin chwytliwy, ale mało przydatny analitycznie

W jednej z niemieckich miejscowości po lipcowej powodzi pozostała gigantyczna dziura w ziemi. Inna zupełnie znalazła się pod wodą. Gdy ta opadła, odsłoniła obraz zniszczenia, ulice zatkane drzewami, śmieciami i samochodami, podmyte domy. W Belgii i Niemczech w kilka dni zginęło co najmniej 220 osób. Ta powódź była szokiem. 

Jednak, czy nie powinniśmy byli się spodziewać - o ile nie tej konkretnej powodzi - to zjawisk o takim charakterze i skali? Naukowcy od dawna ostrzegają, że ekstremalne opady to jeden ze spodziewanych skutków zmian klimatu. Teraz, dzięki rozwojowi nowej dziedziny badań, możemy stwierdzić: tak, zmiany klimatu przyczyniły się do katastrofalnych powodzi w Europie. 

Wiemy to dzięki badaniu przeprowadzonemu w ramach stosunkowo nowej dziedziny badań nad klimatem: atrybucji. Zajmuje się ona sprawdzaniem związku między zmianami klimatu a konkretnymi zjawiskami pogodowymi. Choć wiemy z badań, że zmiany klimatu powodują i będą powodować np. bardziej nawalne deszcze, susze, wzrosty fal upałów, to bez przeprowadzenia badań naukowcy nie odpowiedzą na pytanie, czy dana konkretna powódź lub fala upałów jest związana z globalnym ociepleniem. Teraz te badania stają się szybsze i już teraz znamy odpowiedzi na pytania o związek zmian klimatu z powodziami w Niemczech. 

 - Powodzie pokazały nam, że nawet kraje rozwinięte nie są bezpieczne, jeśli chodzi o wpływ ekstremów pogodowych. Widzieliśmy to i wiemy, że będzie gorzej wraz z postępowaniem zmian klimatu. To pilne wyzwanie dla świata i musimy mu podołać. Nauka była tego pewna od lat - i tak jest i teraz - oceniła dr Friederike Otto z Environmental Change Institute na Uniwersytecie Oxfordzkim.

Zmiany klimatu zwiększają prawdopodobieństwo i intensywność ulew

W opublikowanym w tym tygodniu badaniu inicjatywy World Weather Attribution stwierdzono, że "zmiany klimatyczne zwiększyły prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych opadów deszczu takich jak te, które doprowadziły do powodzi w Niemczech, Belgii, Holandii i Luksemburgu w lipcu. Wzrost tego prawdopodobieństwa to od 1,2 do 9 razy". Członkowie z międzynarodowego zespołu klimatologów stwierdzili ponadto, że takie ulewy w regionie są także bardziej intensywne (o między 3 a 19 proc.) z powodu wywołanego przez ludzi globalnego ocieplenia.

W połowie lipca w w okolicach rzek Ahr i Erft w ciągu jednego dnia spadło ponad 90 mm deszczu - znacznie więcej, niż wynosiły tam wcześniejsze rekordy dobowe opadów. 

Naukowcy, przy pomocy danych o pogodzie i symulacji komputerowych, porównali klimat panujący w Europie Zachodniej obecnie (przy ociepleniu o 1,2 stopnia Celsjusza) oraz przeszłe warunki klimatyczne. Skupili się na kwestii samych opadów - mierzenie poziomu rzek były utrudnione przez zniszczenie stacji pomiarowych w powodzi. 

To porównanie pozwolił stwierdzić, że pojawienie się tak silnych opadów było wielokrotnie bardziej prawdopodobne (od 1,2 do 9-krotnie) z powodu zmian klimatu. Ponadto globalne ocieplenie sprawiło, że w ciągu dnia spadło więcej deszczu (o od 3 do 19 proc.), niż zdarzyłoby się to w tej części świata, gdyby nie było globalnego ocieplenia. Aż tak silne deszcze wciąć są stosunkowo rzadkie przy obecnym klimacie. Jednak - jak piszą badacze - przy dalszej emisji gazów cieplarnianych i stałym wzroście temperatury takie intensywne opady będą coraz częstsze. Autorzy badania zwracają uwagę, że trudne jest zbadanie wpływu zmian klimatu na pogodę na małym, konkretnym obszarze. Ale mówiąc o szerzymy regionie Europy Zachodniej można już stwierdzić, że "emisje gazów cieplarnianych uczyniły takie ekstrema bardziej prawdopodobnymi".

Infrastruktura "klimatoodporna"

Profesor Hayley Fowler z Newcastle University zwrócił uwagę, że ostatnie powodzie dobitnie wskazują, że "społeczeństwa nie są odporne na działanie ekstremów pogodowych". - Musimy ograniczyć emisje CO2 tak szybko, jak to możliwe, jednocześnie stawiając na systemy ostrzegania i zarządzania ryzykiem. Potrzeba też inwestycji tak, by infrastruktura stała się "klimatoodporna" - by ograniczyć ofiary w ludziach i koszty - ocenił.

Takie zagrożenie dotyczy również Polski. Choć nie mieliśmy w ostatnim czasie tak katastrofalnej w skutkach powodzi jak ta w Niemczech, to tego lata wielokrotnie doszło do nawalnych deszczu i zalań. 

- W zeszłym roku w Jodłowniku na Małopolsce spadło w ciągu 3 godzin 130 mm opadu (około 15% opadu rocznego). W tym roku w Poznaniu spadło 64 mm opadu – więcej niż średni opad dla całego miesiąca i około 11% rocznego opadu – a opad trwał tylko pół godziny. To tylko dwa przykłady nawalnych opadów jakie miały miejsce w naszym kraju, w efekcie których doszło do tzw. powodzi opadowych. 

- powiedział dr Sebastian Szklarek, hydrolog z Polskiej Akademii Nauk, autor bloga Świat wody.

Stwierdził, że podobnie jak w przypadku powodzi na pograniczu niemiecko-belgijskim, można mówić o podobnych źródłach zagrożenia. - Zmiany klimatu odpowiedzialne za większe nawalne opady, urbanizacja i mniej powierzchni zielonych, które razem zmniejszają retencję opadów i przyspieszają ich spływ, przyczyniając się do zalewania niżej położonych obszarów. Najnowszy raport IPCC AR6 wyraźnie wskazuje na wzrost zagrożenia opadami nawalnymi, a ich konsekwencje, także u nas w kraju zależne są od tego w jakim miejscu ten opad spadnie i w jakim czasie - powiedział. 

IPCC: Silniejsze dowody dot. skutków zmian klimatu

Autorzy podkreślają, że ich wnioski są zbieżne z najnowszym raportem Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Stwierdzono w nim, że istnieją obecnie jednoznaczne dowody na to, że działalność człowieka ociepla klimat planety, a to główny czynnik powodujący coraz częstsze ekstrema pogodowe.

W opublikowanej w sierpniu pierwszej z trzech części cyklicznego (szóstego - AR6) raportu podsumowującego ONZ-owskiego ciała naukowców po raz pierwszy zwrócono taką uwagę na kwestie atrybucji zjawisk pogodowych.

Jak czytamy w raporcie, "zmiany klimatu wywołane przez człowieka już teraz wpływają na wiele ekstremalnych zjawisk pogodowych i klimatycznych w każdym regionie na całym świecie. Od AR5 (poprzedni raport IPCC z 2013 r. - red.) wzmocniły się zaobserwowane dowody na zmiany w ekstremach zjawiskach, takich jak fale upałów, obfite opady, susze i cyklony tropikalne, a w szczególności dowody na przypisanie ich działaniom człowieka". W raporcie napisano:

"Częstotliwość i intensywność intensywnych opadów wzrosła od lat 50. XX wieku w większości obszarów lądowy, dla których dane są wystarczające do analizy trendów i spowodowane przez człowieka zmiany klimatyczne są prawdopodobnie głównym czynnikiem napędzającym [ten wzrost]".

Atrybucja to nowa dziecina badań, jednak jest ona bardzo ważna w dobie szybko postępujących zmian klimatu i stale się rozwija. Takich analiz są już setki i wiele dotyczy ekstremalnych zjawisk, które skupiły uwagę świata. Ostatnia dotyczyła fali upałów na północnym zachodzie Ameryki Północnej, szczególnie w Kanadzie. Rekordy temperatury padały wtedy dzień po dniu. World Weather Attribution ustaliło, że taka fala upałów byłaby "praktycznie niemożliwa" bez zmian klimatu. To samo stwierdzono na temat fali upałów na Syberii w 2020 roku. Globalne ocieplenie przyczyniło się także do pogody, która zaszkodziła uprawom winogron we Francji.

Więcej o: