"Recykling jest nieodzowny, ale to już kolejny etap. Najpierw zapobiegajmy, minimalizujmy"

Patryk Strzałkowski
W Polsce produkujemy coraz więcej odpadów, a poziom recyklingu rośnie powoli. Wyzwań i problemów jest wiele: chaos w prawie, zmiany w projektowaniu opakowań, brak systemu kaucyjnego - mówi Michał Mikołajczyk z firmy Rekopol. Ale potrzebna jest też zmiana mentalna u konsumentów i producentów. - Recykling jest nieodzowny, ale jest już kolejnym etapem. Najpierw zapobiegajmy, minimalizujmy produkcję odpadów - mówi ekspert.
Zobacz wideo Neutralność klimatyczna w UE. "Musimy mówić o wyższych środkach"

Niektóre z największych sieci handlowych, producenci i przedsiębiorcy z branży odpadów i recyklingu oraz firma CSR Consulting powołali we wrześniu Polski Pakt Plastikowy. Zapewniają, że chcą wziąć odpowiedzialność za problem plastikowych odpadów i przyczynić się do ich ograniczenia i zwiększenia recyklingu. Co dokładnie planują, jakie są największe wyzwania dot. odpadów w Polsce i co zrobić, by segregacja i recykling sięgnęły planowanych poziomów, pytaliśmy Michała Mikołajczyka, dyrektora ds. Sprzedaży i Marketingu w Organizacja Odzysku Opakowań Rekopol (która jest jednym z członków paktu).

Patryk Strzałkowski, Gazeta.pl: Ile śmieci produkujemy w Polsce?

Michał Mikołajczyk: Rocznie to 12-14 mln ton odpadów komunalnych. Z tego odpady opakowaniowe, którymi my się zajmujemy, to ok. 5,5 mln ton. W 2018 roku (a jest to ostatni rok, za który dostępne są dane) gminy sprawozdały zebranie 13 547 859 ton odpadów komunalnych. Odpadów opakowaniowych 5 699 756 ton.

Co z tymi odpadami się dzieje? Ile przetwarzamy, ile trafia na składowiska odpadów?

Ostatnie dane, które mamy, są z 2018 roku. Poddanych recyklingowi zostało 3 362 332 tony.

I powołany właśnie Pakt Plastikowy ma poprawić sytuację właśnie w zakresie wyrzucanych opakowań.

Punktem odniesienia do Paktu jest unijny Pakiet Gospodarki Obiegu Zamkniętego. On wyznaczył cele na lata 2025 i 2030. W ramach Paktu podjęliśmy decyzje z podstawowym założeniem: nie będziemy realizowali tylko tego, co narzuca nam prawo - bo to i tak trzeba zrealizować. Chcemy robić albo więcej, albo szybciej.

Na przykład?

Chcemy osiągnąć poziom 55 proc. recyklingu tworzyw sztucznych w roku 2025 - podczas gdy UE wyznaczyła taki cel na rok 2030. To bardzo ambitne założenie. Kolejny cel strategiczny Paktu to zwiększenie udziału surowców wtórnych w produkcji. Dyrektywa unijna dotyczy opakowań PET i butelek po napojach. My chcemy, by dotyczyło to opakowań z tworzyw sztucznych w ogóle.

Jeżeli chodzi o butelki i opakowania PET, na polski rynek w 2018 roku trafiło milion ton takich opakowań.

Kiedy mówimy o opakowaniach, chodzi tylko o te trafiające do konsumentów?

Nie tylko. Polski system nie rozróżnia opakowań jednostkowych - np. butelki - od opakowań zbiorczych (np. zgrzewka) i transportowych (jak folia stretch). A takie rozróżnienie powinno być. Zupełnie inny jest koszt pozyskania opakowania jednostkowego z gospodarstwa domowego, a inny - opakowania np. z sieci handlowych. Te od konsumentów powinny być opatrzone większą opłatą, bo inny jest koszt dotarcia: trzeba dotrzeć do konsumenta, przekonać go do segregacji, dostarczyć pojemnik, później dowieść, posortować, doczyścić.

Wracając do miliona ton opakowań PET. W 2018 roku na polski rynek trafiło 1 018 915 ton opakowań z tworzyw sztucznych Według szacunków ok. 200 tys. z nich to butelki. Dzięki różnym akcjom, np. podnoszącym świadomość mieszkańców w sprawie poprawnej segregacji, niezanieczyszczania odpadów - jak prowadzona przez nas kampania "Działaj z imPETem!" - ilość odzyskanych butelek PET przesunęła się z 35-37 proc. w 2017 roku do blisko 50 proc. To pokazuje, że mobilizacja, odpowiednia komunikacja, pokazanie konsumentowi po co ma to robić, że nie jest to greenwashing - daje efekty.

Prowadzone są też akcje mające zapobiegać bardzo niechlubnemu zjawisku, jakim jest palenie odpadów w piecach - co wciąż się dzieje. W niektóre akcję zaangażowani byli są też kominiarze, którzy zostawiali materiały dot. szkodliwości palenia odpadami.

Na czym polega zanieczyszczenie odpadów?

Na przykład pozostawienie niedopałków, jedzenia, gum do żucia, piachu w butelkach - bo takie rzeczy też się zdarzają. To utrudnia lub wręcz uniemożliwia recykling - a na pewno podnosi jego koszt. Jako zanieczyszczenie należy także traktować zmieszanie odpadów i wrzucenie wszystkiego do jednego worka czy pojemnika.

Jak duży to problem?

Zależy o jakim rodzaju zanieczyszczenia i jakiej frakcji odpadów mówimy. Jeżeli w żółtym pojemniku znajdzie się zakręcona butelka z kawałkiem cytryny, to problematyczny jest ten jeden odpad. Ale zupełnie inaczej dzieje się, kiedy taki mokry odpad trafia do papieru. Koniec! To się już do recyklingu nie nadaje.

Problem zanieczyszczenia dotyczy też stłuczki szklanej. Dlatego często podkreślamy - do pojemnika wyrzucanym tylko szkło opakowaniowe, tylko butelki i słoiki. Ale nie ceramika, fajans, lustra. Taki drobiazg jest w stanie zanieczyścić ogromną ilość odpadów, nie mówiąc o możliwych uszkodzeniach w hutach.

Jednym z celów Paktu Plastikowego jest to, by 100 proc. plastikowych opakowań nadawało się do recyklingu. Jak wiele z nich teraz nadaje się do przetworzenia?

Na tym polu jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Aczkolwiek są już budujące przykłady wprowadzania na rynek opakowań w 100% pochodzących z recyklingu, dotyczy to jednak butelek do napojów czy środków czystości.

Wielu ludzi jest pewnie przekonanych, że skoro coś jest z tworzywa, ma znaczek recyklingu, to nadaje się do przetworzenia.

Obecnie nie wszystkie opakowania z tworzyw da się poddać recyklingowi. Trzeba pamiętać, że celem jest zamknięcie całego procesu: zaprojektowanie opakowania, wytworzenie, napełnieniu, konsumpcji, segregacji, czyszczeniu i wreszcie recyklingu. Żeby zrealizować ten cel, to na każdym z tych etapów musi być wspólne rozumienie pojęcia recyklingowalności, koordynacja i współpraca.

To znaczy?

Po pierwsze dobre projektowanie. To jest niezwykle istotne. Przyszłość opakowania w 80 proc. decyduje się na etapie projektowania. Wielką wagę przykładamy do powołanej przez nas i CSR Consulting inicjatywy Centrum Zrównoważonych Opakowań. W jej ramach spotykają się recyklerzy, firmy gospodarki odpadami, sieci sprzedaży, producentów, projektantów, grafików. Często się zdarza, że przedsiębiorca w branży recyklingu widzi opakowanie i mówi: co oni wypuścili na rynek, przecież ja tego nie przetworzę. A producent dziwi się, że ma takie ładne, kolorowe opakowanie, a recykler go nie chce. Tu musi być dialog.

Przedsiębiorca projektuje opakowanie zwracając uwagę na rachunek ekonomiczny. Tak samo recykler - podejmie się kupienia nowej maszyny, wdrożenia technologii, jeżeli będzie to nie działanie ad hoc, ale takie, które ma sens ekonomiczny.

Co jeszcze utrudnia postępy w recyklingu?

Mamy szybko zmieniającą się legislację unijną - właśnie w procedowaniu jest projekt dotyczący tzw. podatku plastikowego. Mamy opóźnienie w opracowaniu aktów prawnych w kraju, obowiązujące prawo nie jest stabilne. Zmieniły się regulacje po pożarach wysypisk, teraz po części się od nich odchodzi. Są pomysły kolejnej zmiany systemu segregacji. To wszystko prowadzi do tego, że nie ma wielu chętnych do wielkich inwestycji. Przejście na modele Gospodarki Obiegu Zamkniętego wymagają innowacji, inwestycji ale np. systemu zachęt czy wręcz bonusów dla podmiotów wykorzystujących materiały z recyklingu.

A po stronie konsumentów?

Też potrzebna jest zmiana. Trzeba na przykład pamiętać, że to opakowanie pochodzące z recyklingu może wyglądać inaczej, na przykład będzie lekko matowe. I czy konsument będzie chciał takie opakowanie wybrać? Może obawiać się, że do jedzenia stosowane jest opakowanie pochodzące z odpadów. Ale przecież już teraz kilkadziesiąt procent składu butelek, słoików szklanych jest ze stłuczki. Przed nami ogromna praca. Te materiały z recyklingu muszą mieć swój zbyt, bo się nimi "zatkamy".

Potrzeba mentalnej zmiany.

I to bardzo. Stąd jednym z filarów Paktu Plastikowego jest podniesienie jakości i efektywności edukacji w zakresie segregacji i recyklingu. Rośnie ilość segregowanych odpadów, potrzebna jest też wyższa jakość. Oraz edukacja o tym, że opakowania z recyklingu są bezpieczne - także dla zdrowia.

Coraz więcej mówi się nie tylko o recyklingu, ale tzw. less waste - czyli tym, żeby śmieci po prostu produkować mniej. Popieracie ten trend?

Jak najbardziej. Recykling jest nieodzowny, ale jest już kolejnym etapem. Najpierw - zapobiegajmy, minimalizujmy produkcję odpadów. Kolejne w hierarchii jest ponownie wykorzystanie, a dopiero za nimi recykling. A jeszcze dalej przetworzenie na energię i na końcu - składowanie. Stąd pierwszym punktem Paktu jest sprawdzenie, stosowanie jakich opakowań można ograniczyć, czy wręcz wyeliminować.

Pytanie, czy tego będą chcieli producenci i marketingowcy.

To będzie działo się na styku działań w zakresie jakości, ochrony środowiska - i właśnie marketingu i sprzedaży. 

Potrzebne są zmiany w kierunku obiegu zamkniętego, a nie pojedyncze akcje. Musi zatem "spinać się" ekonomicznie. Na początku będzie to oznaczało dodatkowe koszty. Ale w późniejszym etapie przełoży się na oszczędności. Bo za zagospodarowanie problematycznych odpadów będzie trzeba zapłacić więcej, czy też zapłacić np. podatek plastikowy. Do tego z czasem dla konsumentów wpływ na środowisko staje się jednym z motywów przy wyborze produktu.

Jakie są przykłady opakowań, z których można rezygnować?

Mówimy na przykład o produktach zapakowanych wielokrotnie. Na przykład pasta do zębów. Pasta jest w tubce, a tubka jest jeszcze w pudełku. I po co? Jedna z firm podjęła niedawno próbę zrezygnowania z tego dodatkowego opakowania - i poniosła wśród konsumentów porażkę. Niestety. Znów - potrzebna jest też zmiana mentalna. Bo kiedy np. kupujemy bliskiej osobie kosmetyk w prezencie, to czy kupimy je bez ładnego pudełka?

W niektórych państwa funkcjonuje system kaucyjny - czy on też powinien być u nas częścią rozwiązania problemu odpadów?

Po pierwsze trzeba powiedzieć, że są dwa rodzaje takich systemów. Kaucyjny, który dotyczy opakowań wielokrotnego użytku. Dokonujemy zakupu, wykładamy kaucję i dostajemy ją z powrotem, kiedy zwracamy opakowanie. Drugi system to depozyty, które dotyczą opakowań jednorazowych. Wtedy do specjalnego urządzenia oddajemy puste opakowanie i otrzymujemy za to grafityzację - pieniądze, punkty, rabaty. To dwie różne rzeczy do dwóch różnych rodzajów opakowań.

Który zatem jest nam potrzebny? A może oba?

W mojej ocenie mogą funkcjonować oba, przy czym system kaucyjny dotyczący opakowań po piwie należałoby dopracować i upowszechnić jego stosowanie. Co do depozytu i butelek PET - wydaje się, że tak wysokiego celu dot. gospodarki w obiegu zamkniętym (do 2025 roku przetwarzanie butelek PET ma wynieść w UE 77 proc. w 2025 roku i 90 proc. w 2029) nie da się osiągnąć, bez wprowadzenia systemu depozytowego.

Trudno będzie go stworzyć?

Jest jeszcze kilka lat, żeby go mądrze zbudować. Żeby był efektywny także kosztowo, bo takie rozwiązania nie są tanie. System musi być też spójny dla całego kraju. Powinno pojawić się odpowiednie prawo.

A czy przemysł będzie takie rozwiązania popierał? Mogą być dodatkowym obciążeniem.

Mówi się o rozszerzonej odpowiedzialności producentów za odpady - i przemysł chce, żeby to było wdrożone. Chce być elementem budowy tego systemu. Jesteśmy świadomi nałożonych na Polskę celów i wiemy, że ten system musi być w Polsce przemodelowany.

W Niemczech, Francji czy w Czechach trzeba będzie tylko dopasować system do wymogów w prawie. U nas to totalna przebudowa. Czekamy na odpowiednią legislację. Potrzebne są też pieniądze, żeby mieszkaniec nie był obciążany dodatkowo.

To oburza wiele osób - z jednej strony mamy więcej obowiązków w segregacji, z drugiej opłaty rosną.

Chodzi o to, żeby mieszkaniec był obciążany za wywóz odpadów zmieszanych, gabarytowych, problematycznych. To powinien płacić do gminy. Zaś jeśli chodzi o odpady opakowaniowe, to sprawiedliwe będzie, jeśli jakiś ułamek tej opłaty będzie w cenie produktu i jego opakowania. Zależy wtedy od tego, ile konsumujemy. Czteroosobowa rodzina kupi więcej od pary seniorów i zapłaci więcej w formie tej opłaty zaszytej w cenie produktu.

Poza opłatami jest też możliwość karania za niesegregowanie odpadów. To potrzebne narzędzie?

W kwestiach dotyczących ochrony środowiska same zachęty nie wystarczą. Muszą też być sankcje. Błędem był system, w który można było segregować lub nie i po prostu płacić wtedy trochę więcej. Jak dawać przyzwolenie na to, by nie segregować? Dobrze, że teraz jest już obowiązek segregacji. Ustawa przewiduje też nałożenia 2-3 krotnie większej opłaty dla osób, które uporczywie nie wywiązują się z tego obowiązku. Nie wyobrażam sobie, że dostaniemy karę przy jednym błędzie w segregacji, zawsze można dać ostrzeżenie.

Segregacja bywa jednak czasem po prostu skomplikowana. Na niektórych opakowaniach są dokładnie informacje, do którego kosza je wyrzucić. Może powinno się to upowszechnić?

To coś, co na pewno pomogłoby mieszkańcom. Są z tym problemy - choćby karton po soku. Nazywamy go "kartonem", ale wcale nie wyrzucamy go do papieru, a do tworzyw sztucznych. Czasem jest to też wymówka: "nie segreguję, bo nie wiem gdzie". W ramach inicjatywy Koalicja Pięciu Frakcji chcemy stworzyć komplementarny system edukacji wykorzystujący właśnie piktogramy na opakowaniach. Jesteśmy już po testach konsumenckich piktogramów, które będą mówiły konsumentowi, jak segregować dany produkt. Na przykład na słoiku będzie informacja: wieczko odkręć, wyrzuć do żółtego pojemnika, słoik umyj i wyrzuć do zielonego. Chcemy to wprowadzić. A także, żeby te materiały były na pojemnikach i workach. Stąd w koalicji są również samorządy oraz firmy gospodarujące odpadami.

Więcej o: