"Gwałtowne opady i podtopienia to jedno z największych zagrożeń". Polskie miasta chcą być gotowe

Warszawa, Poznań, Rzeszów, Bytom - to tylko kilka z dużych miast, w których doszło w tym roku do powodzi błyskawicznej po ekstremalnych ulewach. To jedno z zagrożeń, które będzie nasilać się wraz z postępowaniem kryzysu klimatycznego. Największe polskie miasta mają już opracowane plany przygotowania się na to - i mogą otrzymać wielkie pieniądze z UE na ich realizację.

Wrocław chce dbać o naturalną retencję gruntową wody i rozwijać systemu monitorowania zagrożeń. Białystok planuje stworzenie zintegrowanego systemu informacji o zagrożeniach klimatycznych i cykliczne wykłady na tematy związane ze zmianami klimatu. Kraków ma m.in. inwestować w termomodernizację i zwiększenie lesistości.

To tylko niektóre działania, które 44 polskie miasta chcą przeprowadzić w ramach planów adaptacji do zmian klimatu. W kolejnych latach powinny być na to dostępne ogromne środki z Unii Europejskiej. Inicjatywa jest - biorąc pod uwagę skalę i współpracę władz centralnych i samorządowych - wyjątkowa w skali europejskiej. 

- W 2016 roku Ministerstwo Środowiska zainicjowało projekt, którego efektem było stworzenie strategii adaptacji do zmian klimatu w największych miastach kraju - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Katarzyna Kobiela, ekspertka z firmy Arcadis sp. z o.o., jednego z wykonawców projektu "Miejskie plany adaptacji do zmian klimatu". - Ponad 30 proc. ludności Polski mieszka w największych miastach (powyżej 100 tys. mieszkańców) - zwraca uwagę Kobiela.

Jednak, choć projekt został zakończony, nie oznacza to, że inne, mniejsze miasta nie mogą stworzyć swojego planu. - Przygotowany został podręcznik do opracowania miejskiego planu adaptacji. Podręcznik jest dostępny i mogą z niego korzystać inne miasta - mówi ekspertka. Posiadanie i realizowanie planu adaptacji pozwala nie tylko podjąć potrzebne działania na polu przygotowania się do skutków zmian klimatu, ale też skorzystać z państwowych i unijnych dopłat do realizacji konkretnych działań. 

"Gwałtowne opady i podtopienia to jedno z największych zagrożeń w miastach"

Do czego konkretnie powinny przygotowywać się polskie miasta? Według rządowego dokumenty "Polityka ekologiczna państwa 2030" w najbliższych latach "skutki zmian klimatu w Polsce mogą stać się coraz bardziej odczuwalne". Wśród nich są m.in. "częstsze ekstrema temperatury, większą intensywność opadów mogącą powodować powodzie o każdej porze roku, wzrost częstotliwości i intensywności huraganów, a także częstsze występowanie susz", z którą wiąże się ograniczenie dostępu do wody. Także niskie temperatury mogą być problemem. Jak czytamy, "prognozuje się również częstsze występowanie temperatur oscylujących wokół zera stopni Celsjusza zimą, co może doprowadzić do zwiększenia uszkodzeń dróg i placów".

Wykonane na potrzeby projektu planów adaptacji prognozy wskazują, że o ile nie zmieni się znacząco liczba dni z opadem czy roczna suma opadów, to wzrośnie ich intensywność. Czyli więcej będzie dni z opadami klasyfikowanymi jako ekstremalne. Jednocześnie wydłużyć może się okres między opadami, co oznacza suszę. Przykład tego widzieliśmy w Warszawie pod koniec czerwca, kiedy w kilka godzin spadło tyle deszczu, ile przeciętnie pada przez miesiąc. Efektem były podtopienia, zalane ulice, wstrzymany ruch metra. Jednak dla każdego miasta skutki zmian klimatu i inne uwarunkowania są różne - dlatego indywidualnie oceniano je, przygotowując plany. 

- Plany adaptacji powstawały w kilku etapach. Powołane zostały zespoły ekspertów i zespoły miejskie, następnie staraliśmy się ocenić to, jak wrażliwe są miasta na skutki zmian klimatu, oceniono podatność miast na zmiany klimatu, następnie oceniono ryzyka i wybrano najważniejsze obszary, które wymagają priorytetowych działań - wyjaśnia Katarzyna Kobiela. 

- W zasadzie każdym z tych 44 miast najbardziej wrażliwe były kwestie związane z gospodarką wodną, przede wszystkim z wodami opadowymi. Gwałtowne opady i podtopienia to jedno z największych zagrożeń w miastach zarówno dla ludzi, jak i  infrastruktury czy zabytków

- mówi.

Fale upałów w Krakowie, powodzie sztormowe w Gdańsku

W planie adaptacji dla Rzeszowa mowa o typowych dla polskich prognozowanych skutkach zmian klimatu: wzroście liczby dni z bardzo wysoką temperaturą, częstszych ekstremalnych opadach, możliwej suszy. Jako najbardziej wrażliwe obszary wymieniono zdrowie publiczne (np. narażenie osób starszych i chorujących na fale upałów) oraz gospodarkę wodną.

W krakowskim planie czytamy, że w XX wieku średnia temperatura roczna wzrosła w mieście o 1,5 stopnia Celsjusza. Wzrasta liczba dni upalnych oraz okresów z pogodą sprzyjająca suszy (czyli brak opadów i wysoka temperatura). "Zjawiska klimatyczne wzajemnie ze sobą oddziałują, często wzmacniając negatywne skutki poszczególnych z nich. Przykładowo miejska wyspa ciepła w połączeniu z falą upałów powoduje brak przewietrzania Miasta i obniżenia temperatury w nocy oraz związany z tym dyskomfort dla mieszkańców" - piszą autorzy dokumentu. 

Z dodatkowymi zagrożeniami mierzą się miasta nadmorskie. Na przykład w planie adaptacji dla Gdańska jako najpoważniejsze zagrożenia wymienione są nagłe powodzie miejskie, powodzie od strony rzeki oraz "powodzie od strony morza (sztormowe), których główną przyczyną jest wiatr oraz stale obserwowany wzrost poziomu morza".

I inwestycje, i edukacja

Projekt tworzenia planów zakończył się na początku 2019 roku. Co dzieje się z nimi dalej? - Duża część z tych 44 planów adaptacji została przyjęta uchwałami rad miejskich. Te miasta są zobligowane do wdrażania  planu, zatem realizacji poszczególnych działań i oceny realizacji - mówi Katarzyna Kobiela.

W planach zamieszczono opisy działań, które miasto ma realizować w nadchodzących latach w ramach przystosowania się do zmian klimatu. Przykłady? W Gdańsku wymieniono "odtwarzanie odcinków wydm i wałów przeciwsztormowych zniszczonych w wyniku wezbrań sztormowych"; w Rzeszowie to m.in. zakup autobusów hybrydowych i odmulenie Zalewu Rzeszowskiego, powyżej którego znajduje się ujęcie wody pitnej dla miasta; Kraków chce zbudować "kompleksowy systemu zarządzania wodami opadowymi".

Jednak Kobiela zwraca uwagę, że "nie są to działania tylko i wyłącznie związane z inwestycjami, z zagospodarowaniem wód opadowych czy tworzeniem błękitno-zielonej infrastruktury". - Zaproponowaliśmy też szereg innych działań, najczęściej edukacyjnych, wychodzących naprzeciw mieszkańcom: pikniki ekologiczne, organizowanie dni tematycznych w miastach, programy dla szkół i przedszkoli - mówi i dodaje:

- Były też zaplanowane działania związane z ostrzeganiem, skierowane do osób starszych czy chorujących. To wszelkie komunikaty związane z występowaniem fal upałów, mrozów, też z zanieczyszczeniem powietrza, ponieważ niektóre miasta chciały walkę z zanieczyszczeniem włączyć do planów adaptacji

W wielu punktach planów adaptacji miasta zwracają uwagę, że ich realizacja będzie miała dodatkowe pozytywne efekty, jak poprawa jakości życia mieszkańców czy zwiększenie walorów turystycznych. Na przykład rozbudowa błękitno-zielonej infrastruktury, czyli parków, zbiorników wodnych itd. nie tylko poprawia retencję wody czy chroni przed upałami, ale jednocześnie tworzy atrakcyjne tereny do rekreacji. Np. Rzeszów przy okazji prac nad zalewem i ujęciem wody chce przywrócić zbiornikowi funkcje turystyczno-rekreacyjne. 

Wielkie pieniądze z UE na adaptację

Te działania - zaplanowane do roku 2030 - będą oczywiście wiązały się z poważnymi kosztami. W zależności od wielkości miasta i konkretnych planów mogą to być dziesiątki lub setki milionów złotych. Wydatki na poszczególne działania różnią się znacząco w skali. Projekty takie jak edukowanie mieszkańców nt. zagrożeń klimatycznych czy (planowane w Gdańsku) wypracowanie zaleceń dla istniejących obiektów w zakresie ochrony przed stratami wskutek zalania to koszty rzędu kilkuset tysięcy złotych. Ale już inwestycje w infrastrukturę i dostosowanie do zmian klimatu np. sieci transportu zbiorowego czy modernizacja zabezpieczeń przeciwpowodziowych i systemów kanalizacyjnych - to setki milionów złotych. 

Jednak miasta nie będą musiały realizować tych projektów w całości z własnej kieszeni. - Źródłami finansowania działań adaptacyjnych mogą być programy krajowych Funduszu Ochrony Środowiska, unijny program operacyjny Infrastruktura i Środowisko oraz mechanizm finansowy Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Każde z nich ma programy dotyczące adaptacji do zmian klimatu - wyjaśnia ekspertka  firmy Arcadis.

Szczególnie pomocne mogą być środki z nowego unijnego budżetu, który zacznie obwiązywać od przyszłego roku. - W nowej perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2021-2027 szacuje się, że udział środków na adaptację do zmian klimatu, będzie o wiele większy niż obecnie - mówi Kobiela. Około 30 proc. środków z nowej perspektywy finansowej będzie na cele związane ze zmianami klimatu. Na te środki liczbą polskie miasta, o czym piszą w swoich planach adaptacji. 

Większa świadomość kryzysu klimatycznego u samorządowców

Badania pokazują, że świadomość Polaków w kwestii zmian klimatu i związanych z nimi zagrożeń rośnie - choć większość wciąż nie uważa, że jest to kwestia bardzo pilna, a ich skutki odczuwamy już teraz. Jak wygląda to wśród włodarzy miast?  

- Świadomość w sprawie zmian klimatu i adaptacji była w poszczególnych miastach różna. W tych największych jest ona bardzo wysoka, w wielu miastach działania adaptacyjne już były prowadzone - ocenia Katarzyna Kobiela. Jej zdaniem utworzenie zespołów miejskich w procesie przygotowania planu i ich spotkania "podnosiły tę świadomość u osób, które zarządzają miastem czy jego infrastrukturą". - Projekt miejskich planów znacznie podniósł świadomość miast jeśli chodzi o adaptację do zmian klimatu - mówi.

Więcej o: