Podatkiem w mięso i paliwo. "Klimatyczne" daniny coraz popularniejsze. I będzie ich więcej

Maria Mazurek
Kryzys klimatyczny sprawia, że prawodawcy w wielu krajach szukają rozwiązań także w dziedzinie fiskalnej. Niemcy myślą o podniesieniu podatku od mięsa, by zmniejszyć jego spożycie, co ma ograniczyć negatywny wpływ hodowli na klimat. Kolejne kraje rozważają lub nakładają podatek na paliwo lotnicze. W Polsce od stycznia mamy opłatę emisyjną na paliwo samochodowe. - W najbliższych latach możemy spodziewać się wprowadzania nowych podatków ekologicznych oraz zaostrzania już istniejących - mówi Katarzyna Kłaczyńska, Associate Partner w Kancelarii EY Law.

Dziś Piątek dla klimatu - jak co tydzień na gazeta.pl i next.gazeta.pl piszemy na temat związany z trwającym kryzysem klimatycznym.

Podatkiem w mięso i kerozynę

W ostatnich dniach w Niemczech pojawił się pomysł "mięsnego podatku". Miałby on pomóc chronić klimat oraz poprawić warunki zwierząt hodowlanych. Podnieśli go przedstawiciele partii Zielonych, co nie dziwi, ale za jest także koalicyjna SPD, a to już sprawia, że propozycja ma szansę realizacji, a przynajmniej rozważenia na poważnie przez rząd. Na razie przedstawicielka do spraw rolnictwa ze strony CDU, czyli Chrześcijańskich Demokratów, mówi, że partia Angeli Merkel jest otwarta na dyskusję w tej sprawie. Ale już minister rolnictwa Julia Kloeckner (także z CDU) wydaje się być mniej zachwycona perspektywą podniesienia daniny.

Produkcja mięsa, szczególnie wołowiny, wpływa na ocieplenie klimatu.Produkcja mięsa, szczególnie wołowiny, wpływa na ocieplenie klimatu. Fot. Michael Probst / AP Photo

Obecnie mięso w Niemczech objęte jest obniżoną, 7-procentową stawką VAT - miałaby ona zostać podniesiona do standardowych w tym kraju 19 proc. Środki zebrane z podatku miałyby posłużyć między innymi wsparciu rolników w modernizacji hodowli. Przedstawiciele Zielonych argumentują, że pomogłoby to także klimatowi. Przywołują wyliczenia, zgodnie z którymi hodowla zwierząt odpowiada, przede wszystkim pośrednio, za 14,5 proc. globalnych emisji CO2. To porównywalne z bezpośrednią emisją pochodzącą z transportu:

Zobacz wideo

Wyższy podatek z jednej strony pomógłby rolnikom poprawić warunki, w jakich hodują zwierzęta, a z drugiej zachęciłby Niemców do ograniczenia spożycia mięsa. To zgodne z zaleceniem, jakie niedawno wydał Międzyrządowy Zespół do spraw Klimatu (IPCC). W najnowszym raporcie dotyczącym wpływu sposobu w jaki człowiek wykorzystuje grunty na klimat, wskazują, że rolnictwo przyczynia się do degradacji gleby oraz ocieplenia klimatu. Raport nie jest jednak do końca pesymistyczny, bo wskazuje, że można temu zaradzić. Odpowiednie zarządzanie ziemią oraz ograniczenie spożycia mięsa pozwoli zmniejszyć negatywny wpływ rolnictwa na klimat, a także zapobiec problemom z żywnością - wyniszczonej ziemi coraz trudniej będzie nas wyżywić.

>>Czytaj więcej na ten temat: Zdegradowana ziemia i zamknięty krąg. ONZ alarmuje: Czas na zmianę diety. "Spoglądamy na zamykające się okno"

To nie jest jedyna sugestia ekologicznego podatku, jaka pojawiła się w Niemczech w ostatnim czasie. Zieloni myślą też o opodatkowaniu kerozyny - paliwa lotniczego, choć ma to być na razie wyłącznie ich wewnętrzny pomysł. Miałoby to na celu zniechęcenie do lotów krajowych, które zastąpiłaby dofinansowana kolej.

Francuzi już zaczęli nad tym pracować. W lipcu tego roku minister do spraw transportu zapowiedziała wprowadzenie podatku ekologicznego od wszystkich lotów z Francji. Ma wejść w przyszłym roku, a jego wysokość będzie zależeć od długości lotu: 1,5 euro na terenie Francji lub UE, 9 euro poza Wspólnotę w połączeniach w klasie ekonomicznej oraz 18 euro dla klasy biznes. Paryż chce zbierać z tego tytułu około 180 milionów euro, które będą przeznaczone na finansowanie innych środków transportu, w tym lokalnej kolei. Francuski rząd twierdzi, że preferencyjne traktowanie kerozyny kosztuje podatników w tym kraju ponad 3,7 mld euro rocznie.

Złotówka dziennie. Tyle wystarczy, by wspierać szeroko zakrojone działania na rzecz ochrony klimatu. DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ TUTAJ >>

Zresztą sami konsumenci zaczynają rozumieć, że latanie na krótkich dystansach samolotami, które emitują dużo dwutlenku węgla, nie jest rozwiązaniem najlepszym dla środowiska w porównaniu do na przykład kolei. Pojawiło się nawet określenie nowego trendu - "flygskam", czyli po szwedzku "wstyd przed lataniem". Wspierająca ten ruch nastoletnia szwedzka aktywistka klimatyczna, Greta Thunberg, na szczyt klimatyczny w Nowym Jorku, który zaczyna się 23 września, postanowiła w symbolicznym geście dopłynąć łodzią żaglową. 14 sierpnia wyruszyła w rejs z brytyjskiego Plymouth.

Greta Thunberg na pokładzie jachtu Malizia II, wypływającego z Plymouth do Nowego Jorku.Greta Thunberg na pokładzie jachtu Malizia II, wypływającego z Plymouth do Nowego Jorku. Fot. Kirsty Wigglesworth / AP Photo

Czym jest podatek ekologiczny?

- Podatek ekologiczny to taki, który charakteryzuje się specyficzną podstawą opodatkowania, to jest jego przedmiotem są działania, towary lub usługi, które mają szkodliwy wpływ na środowisko. Obecnie możemy wyróżnić cztery kategorie podatków ekologicznych ze względu na przedmiot opodatkowania: dotyczące energetyki, pojazdów, zanieczyszczania środowiska oraz wykorzystania zasobów naturalnych - wyjaśnia Katarzyna Kłaczyńska, Associate Partner w Kancelarii EY Law.

Przeważająca większość, aż 76 proc. , pochodzi z opodatkowania energii, kolejnych 20 proc. z opodatkowania pojazdów - wynika z unijnego raportu z 2014 roku. Przy czym, jak podkreśla ekspertka, mamy podatki stricte środowiskowe, których wyłącznym celem jest promowanie działań proekologicznych poprzez czynniki ekonomiczne, oraz takie, które mają pośredni skutek środowiskowy. Ta druga grupa występuje częściej. Podatki ekologiczne mogą też przyjmować formę cła, uprawnień emisyjnych czy wycofania się z ulg lub finansowania usług lub produktów wytworzonych w sposób szkodliwy dla środowiska.

W najbliższych latach możemy spodziewać się wprowadzania nowych podatków ekologicznych oraz zaostrzania już istniejących. Już pierwsza połowa 2019 r. pokazała zwiększenie liczby nowych podatków, których celem jest ochrona środowiska

- zauważa Katarzyna Kłaczyńska.

Polska nie jest wyjątkiem. Od początku tego roku weszła w życie opłata emisyjna. Nakładana jest na paliwo przeznaczone dla samochodów, a dokładnie na przedsiębiorców, którzy sprowadzają paliwa silnikowe do kraju. Wynosi  ona 80 zł netto do każdych 1000 litrów paliwa, po uwzględnieniu VAT to 10 groszy do każdego litra. 85 proc. dochodów z opłaty ma trafiać do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, pozostałe 15 proc. do Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Podatek ten budził sporo emocji. Krajowe koncerny energetyczne - Orlen i Lotos - uspokajały, że nie zamierzają przerzucać go na klientów, ale eksperci przewidywali, że ceny na stacjach paliw wzrosną.

Jak to powinno działać?

W przypadku podatku ekologicznego chodzi o to (przynajmniej w teorii), żeby objęte nimi firmy wzięły część odpowiedzialności za negatywny wpływ, jaki mają na środowisko poprzez swoją działalność.

- W dłuższej perspektywie czasowej podatki środowiskowe powinny zachęcać do innowacji, ponieważ opodatkowanie tradycyjnych metod wytwarzania na przykład energii przekłada się na większą rentowność czystych technologii - mówi Katarzyna Kłaczyńska. Tyle, że nie zawsze się to udaje. - Bardzo często ten efekt jest zniweczony, jeśli koszty podatku ekologicznego są wprost przerzucane z wytwórców lub usługodawców na odbiorców końcowych - najczęściej poprzez wyższą cenę danej usługi lub produktu - a dany produkt nie ma ekologicznego zamiennika. W takiej sytuacji konsumenci po prostu płacą więcej, a efekt środowiskowy pozostaje taki sam, lub zmniejsza się jedynie minimalnie w związku ze zmniejszeniem konsumpcji (co nie zawsze jest możliwe w przypadku podstawowych towarów lub usług). Taka sytuacja może mieć miejsce na zamkniętych, quasi-monopolistycznych rynkach (np. rynek energii elektrycznej), lub w sytuacji, kiedy import alternatywnych produktów jest zbyt kosztowny lub brak jest stosownej infrastruktury (np. pojazdy elektryczne) - dodaje ekspertka EY i zauważa podstawowy błąd, jaki popełniają politycy:

Nierzadko niestety wprowadzenie podatków ekologicznych ma na celu przede wszystkim zwiększenie wpływów budżetowych państwa pod pretekstem ochrony środowiska lub klimatu.

W odwrotnej sytuacji, jeśli producent nie może przerzucić podatku na konsumentów, bo łatwo mogą oni kupić dany towar czy produkt gdzie indziej, na przykład z kraju, który nie prowadzi polityki klimatycznej, popyt się nie zmienia. Nadal kupujemy to, co przyczynia się do niszczenia środowiska.

- To, czy w ostatecznym rozrachunku podatek środowiskowy przełoży się na ochronę środowiska czy klimatu będzie zatem w takiej sytuacji zależało od tego, czy w obliczu jego wprowadzenia bardziej opłacalne okaże się przestawienie się na bardziej ekologiczne technologie lub czy środki pochodzące z tego podatku zostaną wykorzystane na cele środowiskowe - mówi Katarzyna Kłaczyńska.

Kraków - widok z Kopca Krakusa. 'Smog małopolski'Kraków - widok z Kopca Krakusa. 'Smog małopolski' Fot. Jakub Ociepa / Agencja Wyborcza.pl

Porażka Macrona, czyli jak to zrobić źle (i dobrze)

Według niej to, czy wprowadzenie podatku ekologicznego się uda, zależy od kilku czynników. Ważne jest, czy istnieje ekologiczna alternatywy dla produktu lub usługi, które władze chcą opodatkować, jak wykorzystywane są środki z podatku, czy można łatwo przenieść produkcję opodatkowanego towaru tam, gdzie takiego podatku nie ma oraz czy uwzględnione są zasady równości społecznej i redystrybucji zasobów.

Szczególnie ten ostatni punkt może być przyczyną najbardziej widowiskowych porażek rządów we wprowadzaniu podatków ekologicznych. Odbiór społeczny nowej daniny bywa bardzo negatywny. Przekonał się o tym niedawno prezydent Francji Emmanuel Macron. Od miesięcy w kraju organizowane są protesty tak zwanych żółtych kamizelek. Teraz mają one już mniejsze nasilenie, ale początkowo nierzadko przeradzały się w zamieszki, powodujące spore utrudnienia i zniszczenia, pojawiali się ranni, a nawet ofiary śmiertelne. Francuzom nie spodobał się pomysł podatku ekologicznego na paliwo - od tego w każdym razie protesty jesienią ubiegłego roku się zaczęły.

- W tym przypadku zebrane z podatków środki nie miały być redystrybuowane do społeczeństwa tylko zmniejszyć deficyt budżetowy, a jedynie 20 proc. miało sfinansować transformację sektora energetycznego - zauważa Katarzyna Kłaczyńska z EY.

Ruch wydaje się powoli wygasać, ale Francuzi liczą straty dla gospodarki, jakie spowodował. Według raportu specjalnej komisji parlamentarnej to ponad 200 mln euro. Ale to tylko część, bo centra handlowe mogły stracić dodatkowo 2 mld euro.

Także w Niemczech, przy okazji dyskusji na temat podniesienia podatku na mięso pojawiły się opinie, że uderzy on we wszystkich, bez względu na dochody. Biedniejsze rodziny będą wydawać więcej na żywność albo będą rezygnować z tego, na co bogatszych bez problemu będzie stać.

Są też tacy, którzy mogą posłużyć za wzór. - Na wprowadzeniu niedawno powszechnego podatku węglowego w Kanadzie przeciętna kanadyjska rodzina zyska od kilkudziesięciu do kilkuset dolarów rocznie dzięki dodatkowej uldze podatkowej, która przewyższy wzrost cen opodatkowanych towarów. W związku z tym dochód, jakim będą dysponować obywatele, pozostanie bez zmian lub będzie minimalnie większy, a koszt nieodnawialnej energii i paliw będzie wyższy, co sprawi, że alternatywne źródła i zasoby staną się bardziej konkurencyjne - podaje przykład ekspertka.

By podatki ekologiczne zadziałały naprawdę, czyli realnie wpływały na ograniczenie zmiany klimatu, potrzebna jest współpraca w wymiarze globalnym. Chodzi o to, by szkodliwy dla środowiska na przykład przemysł nie przenosił się z produkcją tam, gdzie takich danin nie ma.  - Jeśli chodzi o zjawisko ucieczki emisji wywołane podatkami ekologicznymi jedyną skuteczną odpowiedzią - poza zawarciem globalnego porozumienia – jest wprowadzenie odpowiadających im ceł. Największa dyskusja w tym zakresie toczy się wokół tzw. ceł węglowych, przede wszystkim w Unii Europejskiej ale także w innych państwach prowadzących politykę klimatyczną – mówi Katarzyna Kłaczyńska. Teraz jest szansa, że ta dyskusja wejdzie na wyższy poziom. Propozycja ceł, nakładanych na towary importowane z krajów, gdzie regulacje dotyczące klimatu są łagodniejsze niż w UE, była jedną z obietnic wyborczych nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen.

Nie wiadomo, czy się akurat to się uda, ale jedno jest pewne: rośnie nie tylko świadomość ekologiczna, ale i zwiększa się negatywny wpływ zmiany klimatu na gospodarki. Światowi liderzy coraz częściej muszą radzić sobie z problemami, jakie to zjawisko powoduje. W walce z ociepleniem klimatu sięganie po instrumenty podatkowe może stać się bardziej popularne.

Co tydzień, w cyklu "Piątki dla klimatu" pokazujemy, że kryzys klimatyczny jest realny, odczuwamy go już tu i teraz. Jeśli chcesz zapobiegać skutkom zmian klimatu, ale nie wiesz jak zacząć, wesprzyj Greenpeace, które działa na rzecz rozwoju czystej energii i walczy z opieszałością polityków. WEJDŹ TUTAJ >>

Klimatyczne newsy

W cyklu Piątki dla klimatu co tydzień poruszamy jeden temat związany z kryzysem klimatycznym. Jednak w każdym tygodniu dzieje się wiele mniejszych i większych wydarzeń mających znaczenie dla walki ze zmianami klimatu. Niektóre z nich wspominamy w sekcji "Klimatyczne newsy".

Niemcy mają problem z lasami. Drzewa niszczy susza, pożary i kornik.Niemcy mają problem z lasami. Drzewa niszczy susza, pożary i kornik. Fot. Michael Probst / AP Photo

  • Amerykańska Narodowa Agencja Oceanów i Atmosfery (National Oceanic and Atmospheric Administration - NOAA) potwierdziła dane zebrane przez inne instytucje: lipiec tego roku był najcieplejszym miesiącem na całej Ziemi od kiedy prowadzone są pomiary meteorologiczne, czyli od 1880 roku. Dokładnie w lipcu średnia temperatura była wyższa o 0,95 stopnia od średniej z XX wieku wynoszącej 15,8 stopnia. Związane to było nie tylko z rekordowo wysokimi temperaturami i suszą, ale także spowodowało topnienie lodu w Arktyce i na Antarktydzie, wskutek czego powłoka lodowa skurczyła się do najmniejszego rozmiaru w historii.
  • Zespół naukowców pod przewodnictwem Amerykanów odkrył maleńkie cząstki plastiku w arktycznym lodzie. Znajdowały się w czterech dwumetrowej długości rdzeniach lodowych wywierconych przez ekspertów. Badania przeprowadzono w Cieśninie Lancastera, na wodach Arktyki kanadyjskiej. Inna grupa naukowców, niemiecko-szwajcarska, ustaliła, że mikroskopijne fragmenty plastiku spadają na ziemię ze śniegiem - podaje BBC. Ci eksperci także znaleźli je w Arktyce. Mikroplastik szkodzi zwierzętom, szczególnie tym morskim, trafia także do organizmów ludzi. W tydzień możemy go "zjeść" tyle, ile znajduje się w karcie kredytowej.
  • Zmiana klimatu jest współodpowiedzialna za migrację z krajów Ameryki Centralnej do Stanów Zjednoczonych. Powtarzające się od pięciu lat susze niszczą zbiory, co sprawia że wiele rodzin w tak zwanym suchym korytarzu traci źródło utrzymania - chodzi o mieszkańców Gwatemali, Salwadoru, Hondurasu i Nikaragui. Decydują się więc na migrację, albo do sąsiednich krajów, albo dalej na północ, do Stanów Zjednoczonych. Według Światowego Programu Żywnościowego (World Food Programme, WFP), agencji ONZ, za częstsze i bardziej ekstremalne susze połączone z ulewnymi opadami, co niszczy uprawy, odpowiada zmiana klimatu - opisuje Agencja Reutera.
  • Zmiana klimatu uderza w niemieckie lasy. Według oficjalnych danych, susza, pożary, a do tego ataki kornika zniszczyły według rządowych szacunków 110 tysięcy hektarów lasów - tylko w ubiegłym roku, w tym straty mogą być nawet jeszcze większe. To spowodowało ożywienie debaty w Niemczech dotyczącej tego, w jaki sposób ten przemysłowy kraj powinien ograniczać globalne ocieplenie - podaje Associated Press. Dla Niemców kwestie zmiany kliamatu i ochrony środowiska są coraz ważniejsze, co ma wpływ na politykę. Rośnie poparcie dla partii Zielonych, co widać było już w niedawnych wyborach do europarlamentu. Według sondażu telewizji ZDF, gdyby wybory do niemieckiego parlamentu odbyły się dziś, Zieloni zyskaliby w nich najwięcej i zebrali 25 proc. głosów. To dwa razy tyle, ile dostali w wyborach z 2017 roku.
Więcej o: