Chiny. Gigantyczne kolejki do krematoriów. "Wszędzie pełno ciał"

W Chinach coraz więcej osób choruje na COVID-19. W związku z tym niektóre państwa nałożyły obowiązek testowania dla osób przylatujących z tego kraju. Pekin jednak uważa, że ograniczenia te są motywowane politycznie i zapowiada, że może podjąć działania odwetowe.
Zobacz wideo Rosati z covidem na sali sejmowej? Pytamy Sławomira Neumanna

Chiny powoli odchodzą od polityki "zero COVID" i znoszą kolejne restrykcje. W zeszłym tygodniu kraj ten otworzył granice, jednak liczba zakażonych koronawirusem gwałtownie wzrasta. Władze nie podają już liczby zachorowań, jednak - jak podaje BBC - dzienna liczba zakażeń mogła przekroczyć już dwa miliony, a jeszcze w tym miesiącu może wzrosnąć nawet do czterech milionów. Według analityków każdego dnia umiera około dziewięciu tysięcy chorych. Liczba ta może wzrosnąć nawet do 25 tys.

To spowodowało, że niektóre kraje, m.in. USA, Wielka Brytania, Francja i Włochy, wprowadziły obowiązkowe testy dla osób przybywających z Chin. Światowa Organizacja Zdrowia wezwała z kolei kraj do udostępniania informacji dot. zakażeń. Rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning powiedziała, że "rząd zdecydowanie sprzeciwia się próbom manipulowania środkami zapobiegania i kontroli epidemii w celach politycznych i podejmie odpowiednie środki zgodnie z zasadą wzajemności".

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

"Cały system jest teraz sparaliżowany"

Jednak sytuacja w Chinach jest naprawdę poważna. Krematoria nie nadążają palić ciał, domy pogrzebowe są przepełnione, a zwłoki leżą w domach po kilka dni, zanim przyjedzie po nie karawan. Rodziny długo czekają w kolejkach, a później mają kilka minut na "ceremonię". "Szybkie tempo pracy - rodziny wprowadzane i wyprowadzane de facto na taśmę montażową - pozbawiło pogrążonych w żałobie godności typowej dla pogrzebów w Chinach" - zaznacza Bloomberg.

- Cały system jest teraz sparaliżowany - powiedział pracownik jednego z szanghajskich krematoriów. Niektóre rodziny ustawiają się w kolejce już o godz. 3:00 nad ranem, a i tak nie ma pewności, że tego dnia ciało ich bliskich zostanie skremowane. - W tej chwili nie możemy podać ludziom daty kremacji - stwierdził jeden z pracowników krematorium. - Wszędzie pełno ciał - podkreślił inny.

Chińczycy są zdesperowani

Niektóre osoby są tak zdesperowane, że szukają sposobów, aby samemu skremować ciało zmarłego. "Próbowałam wielu sposobów na kremację mojego ojca, ale żadna nie zadziałała" - napisała jedna z mieszkanek Szanghaju. "Na infolinii usług pogrzebowych powiedziano mi, że wszystkie miejsca na kremację są zajęte aż do końca nowego roku. Ponieważ prawo krajowe nie zezwala na przechowywanie w domu ciał pacjentów, którzy zmarli na choroby zakaźne, znajdę w naszej okolicy puste miejsce na kremację mojego ojca. Jeśli macie z tym problem, zadzwońcie na policję" - można przeczytać w sieci.

Jedna z rodzin miała spalić zwłoki krewnego na dziedzińcu domu:

W tej sytuacji pojawili się ludzie, którzy chcą zarobić - oferują np. kremację jeszcze tego samego dnia. Żądają za to kilkanaście razy większej kwoty, niż kosztowałaby legalna kremacja.

***

We wtorek Chiny odrzuciły propozycję Unii Europejskiej, która zaoferowała dostarczenie nieokreślonej liczby szczepionek na COVID-19. Według oficjalnych danych w kraju podano ponad 3,4 miliarda dawek szczepionek, z których zdecydowana większość to CoronaVac. Dotychczas władze nalegały, aby stosować wyłącznie preparat wyprodukowany w Chinach, który okazał się mniej skuteczny przeciwko wariantowi omicron niż szczepionka mRNA opracowana na Zachodzie  - podkreśla BBC.

Więcej o: