Pan Janusz i pani Janina byli antyszczepionkowcami. Na COVID-19 zachorowali między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem. Mężczyzna przeżył chorobą, jego żona zmarła. Byli małżeństwem 52 lata. Na antenie Polsat News pan Janusz opowiedział o swojej stracie i zachęcał do szczepienia się przeciw koronawirusowi.
Pani Janina nie straciła smaku, nie kaszlała i mówiła, że czuje się dobrze. Pan Janusz mówił, że było to złudne, bo żona cały czas leżała, dlatego nie odczuwała, że jej płuca stopniowo są zajmowane. Wkrótce jej stan zdrowia zaczął się pogarszać. Mężczyzna powiedział, że żona bała się jechać do szpitala. Kiedy pogotowie zabrało małżeństwo na oddział covidowy, okazało się, że pani Janina ma zajętych 90 proc. płuc, a pan Janusz 50 proc. Lekarze przekazali wówczas mężczyźnie, że żona za późno zgłosiła się do specjalistów.
Pan Janusz podkreślił, że w mediach prezentowany jest zakłamany obraz szpitala. Wyjaśnił, że jego żona pod wpływem nieprawdziwych informacji - według których pacjenci mieliby się dusić pod respiratorem - rezygnowała z pomocy lekarzy. Mężczyzn podkreślił, że "takiej opieki, jakiej doświadczyłem na oddziale covidowym w Zielonej Górze, to nigdy nie miałem.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Docenił także pracę lekarzy i pielęgniarek, którzy wozili go na wózku z tlenem do żony, która znajdowała się 10 metrów od jego sali, aby mógł z nią trochę pobyć i porozmawiać. Tak było przez osiem dni, dopóki kobieta nie zmarła. - Lekarz zawiózł mnie do żony o ósmej rano, abym mógł się z nią pożegnać. I ona zasnęła, po prostu. Zasnęła - wspominał odejście żony pan Janusz. - To najukochańsza osoba była - podkreślił.
- Nie wstydzę się nawet łez i krzyczę na całą Polskę: "Nie słuchajcie bzdur!". Tych newsów, tych "liberum veto". Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Szczepić się należy - może to głupie hasło, bo rząd tak mówił, ale ja przez moją głupotę straciłem żonę. Gdybym zareagował wcześniej i kazał jej jechać do szpitala, to może by żyła. Gdybym ja zareagował cztery dni później, to też bym nie żył - powiedział ze łzami w oczach pan Janusz. I dodał: - Dobrze, że rodzina mnie wspiera, bo inaczej nie wiedziałbym, jak żyć.
Pan Janusz przyznał, że był antyszczepionkowcem. - To wszystko przez te newsy, przez te wypowiedzi w mediach, że to niedobra szczepionka - ocenił. I podkreślił: - Dziś uważam, że to bzdury.
Po śmierci pani Janiny cała rodzina oraz znajomi pana Janusza i pani Janiny postanowili się zaszczepić. - Zmieniłem moje podejście o 180 stopni. Skoro cały świat się szczepi, to nie róbmy z tego jakiegoś oszustwa. Nie bądźmy tacy do tyłu - dodał.