Choć istnieje przekonanie, że pacjenci zakażeni omikronem mają łagodne objawy i nie potrzebują hospitalizacji, to nie oznacza, że przebieg jest całkowicie niegroźny, szczególnie dla najmłodszych. - Piąta fala koronawirusa dotyka dzieci. Coraz młodsi pacjenci trafiają do szpitala z dość ciężkimi powikłaniami - mówił w poniedziałek 7 lutego rzecznik prasowy resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
- O ile dorośli mają krótsze okresy hospitalizacji, w granicach pięciu dni, a nie tak, jak do niedawna - ośmiu czy dziesięciu dni - tak, jeżeli COVID-19 dotyka dziecko, czasem mamy do czynienia i z miesięcznymi hospitalizacjami - tłumaczył.
W wyniku szybkiego rozprzestrzenia się omikrona oddziały pediatryczne w szpitalach bardzo szybko się zapełniają. Jak poinformowała ordynatorka oddziału pediatrycznego w Szpitalu Dziecięcym im. Bogdanowicza Aneta Górska-Kot, zajęte są już wszystkie łóżka covidowe. Dodała, że zakażenia dotyczą przede wszystkim dzieci najmłodszych, które nie są zaszczepione.
Lekarka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przytoczyła przykład sześciolatki, która nie była w stanie oddychać bez respiratora. Na szczęście jej życie udało się uratować. - Teraz mamy niemowlę pod respiratorem, któremu niestety nie dajemy dużych szans na przeżycie. Nie wiadomo, czemu akurat w te dzieci COVID-19 uderzył tak mocno - powiedziała.
- Przy takiej masowości zachorowań, jak w obecnej fali związanej z omikronem, ciężkich przypadków będzie przybywać. A podłączeń pod respirator chcemy za wszelką cenę uniknąć - przekazała.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
O dużej liczbie dzieci wymagających hospitalizacji z powodu COVID-19 pisaliśmy m.in. na początku lutego. W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie utworzono oddział covidowy dla dzieci. Choć w ostatnim czasie został on powiększony, to wciąż brakuje miejsc, o czym 2 lutego mówiła dyrektorka placówki. - W poniedziałek [30 stycznia - red.] na 50 miejsc mieliśmy 54 pacjentów. Obłożenie mamy cały czas pełne. Są to w większości dzieci poniżej piątego roku życia - przekazała dyrektorka olsztyńskiego szpitala dziecięcego Krystyna Piskorz-Ogórek.
Kobieta dodała, że dzieci, które trafiają na oddział covidowy, mają wysoką i długo trwającą gorączkę oraz są odwodnione. - U niektórych występuje zaburzona gospodarka elektrolitowa, potem dołączają powikłania sercowe, zaburzenia ze strony układu pokarmowego, biegunka, ale też zapalenie oskrzeli, płuc. To są głównie te objawy, które sprawiają, że przebieg choroby u dzieci jest ciężki - wyjaśniła.