RMF FM informuje, że prokuratura prowadzi śledztwo dot. przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za wystawianie fałszywych certyfikatów covidowych, czyli dokumentów poświadczających przyjęcie preparatu przeciwko COVID-19.
Wśród osób zatrzymanych w poniedziałkowy poranek przez Żandarmerię Wojskową jest dwóch żołnierzy, którzy służyli w Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu oraz w 1. Pułku Saperów w Brzegu - podaje rozgłośnia. Trzy kolejne osoby to cywile. Prawdopodobnie jeszcze w poniedziałek wszyscy zatrzymani zostaną przesłuchani w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu.
Za "łapownictwo osoby pełniącej funkcję publiczną" Kodeks karny zakłada karę od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Fałszywy dokument, który w Polsce można kupić, nie chroni przed zakażeniem, co często wychodzi na jaw dopiero w szpitalu. Tu przykład: w połowie listopada do szpitala w Bolesławcu trafiła kobieta chora na COVID-19. Z danych widocznych w systemie wynikało, że jest osobą zaszczepioną przeciw COVID-19, dlatego medyków dziwił coraz słabszy stan pacjentki. Stan kobiety na tyle się pogorszył, że musiała zostać podłączona do respiratora. Wtedy przekazała medykom, że nie przyjęła szczepionki, a certyfikat covidowy, który posiada, jest sfałszowany.
W październiku, w ramach prowokacji, fałszywy certyfikat szczepienia kupił nawet Janusz Cieszyński, minister odpowiedzialny za cyfryzację. - Certyfikat został wystawiony od razu po podaniu PESEL. Dzięki dostępowi do konta tego pacjenta przez portal pacjent.gov.pl mogłem od razu pobrać ten certyfikat - mówił minister. - Oczywiście od razu zgłosiłem sprawę do prokuratury, bo takie działania podważają wiarygodność systemu szczepień - podkreślił Janusz Cieszyński.
Po nagłośnieniu tego typu przypadków premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmiany. - Wiem niestety, że kwitnie rynek fałszywych certyfikatów zaszczepienia przeciw COVID-19. To zjawisko bardzo niebezpieczne, bo taka osoba naraża inne na zakażenie, a w związku z tym na najbardziej tragiczne konsekwencje - mówił pod koniec listopada szef rządu. - W związku z tym wydałem dodatkowe polecenia do głównego inspektora sanitarnego i ministra spraw wewnętrznych związane z kontrolą tego procederu - dodał.