Youssef Sleiman w rozmowie z echodnia.eu podkreślił, że "bezwzględnie trzeba się szczepić", ponieważ osoby zaszczepione, które obecnie mają pozytywny wynik, przechodzą chorobę bezobjawowo albo dużo łagodniej.
- Osoby zaszczepione z chorobami towarzyszącymi, gdy trafiają do szpitala, mają dużą szansę wyjść z choroby bez szwanku. Natomiast dla pacjentów niezaszczepionych z chorobami współistniejącymi - jak na przykład nowotwór - rokowania na przeżycie są bardzo złe - stwierdził. Dodał, że zdarzają się zgony osób zaszczepionych, jednak są to "pacjenci z obciążeniami, dla których nawet niecovidowe zapalenie płuc może skończyć się tragicznie z uwagi na przewlekłe choroby".
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Lekarz podkreślił, że w szpitalu przebywa coraz więcej młodych pacjentów z niewydolnością oddechową. - Ci niezaszczepieni nie reagują na żadne leczenie. U nich wirus działa w sposób piorunujący. Gdy trafią na oddział intensywnej terapii medycznej, ich pobyt kończy się niepowodzeniem - zaznaczył, dodając, że nie zaobserwował tego zjawiska podczas poprzedniej fali.
Obecnie prawie wszyscy, którzy trafiają z covidem na oddział intensywnej terapii medycznej, kończą śmiercią, ponieważ choroba przebiega w sposób agresywny, powoduje włóknienie, często występują odmy opłucnowe i śródpiersia z powodu znacznego uszkodzenia tkanki płucnej i ci pacjenci nie reagują nawet na wentylację respiratorem. Podsumowując: młodzi, zdrowi, ale niezaszczepieni mogą skończyć tragicznie z uwagi na agresywny przebieg choroby
- powiedział Youssef Sleiman w rozmowie z portalem. Lekarz podkreślił, że chorzy na COVID-19 zdecydowanie za późno trafiają do szpitali. Zaapelował, aby zgłaszać się do placówek, kiedy tylko spada poziom tlenu w krwi. - Ta mutacja jest bardziej agresywna w przebiegu niż poprzednia - wyjaśnił.
W ubiegły wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski i wiceminister Waldemar Kraska ogłosili, że rząd wprowadza nowe restrykcje związane z epidemią koronawirusa. Oto one