Naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Jarosław Drobnik w rozmowie z PAP podkreślił, że wzrost liczby zgonów wśród osób chorych na COVID-19 ma złożone podłoże. - Wzrostu z 500 do 600 przypadków z dnia na dzień nie można jednak nazwać wzrostem skokowym. Taki skokowy wzrost to musiałoby być np. tysiąc zgonów w ciągu doby. Ten wzrost to skutek tego, że przed tygodniem mieliśmy duże liczby zakażonych dochodzące do 30 tys. osób dziennie" - powiedział lekarz - powiedział.
Przypomnijmy: w czwartek rano wiceminister zdrowia przekazał, że minionej doby z powodu COVID-19 zmarły aż 562 osoby. Odnotowano też kolejnych 27 tys. przypadków zakażeń.
Koronawirus. Prof. Drobnik: Chorzy trafiają do szpitala za późno, gdy już w ich płucach rozwija się zapalenie
Zdaniem prod. Drobnika liczby zakażeń sięgające 30 tys. jeszcze w Polsce będą notowane, co oznacza, że czwarta fala pandemii jeszcze nie opada.
Chorzy często próbują odwlekać, opóźniają moment wykonania testu. A jak potwierdza się zakażenie, wielu z nich również późno trafia do szpitala, gdy już w ich płucach rozwija się zapalenie. Wtedy ich rokowanie jest gorsze i samo leczenie również trudniejsze. Słyszę od specjalistów, że wielu chorych, gdy jeszcze jest przytomnych, odwleka moment, decyzję, by wejść pod respirator
- mówił lekarz.
Drobnik ocenił, że wzrosty zakażeń oraz cięższych przypadków i zgonów to też skutek braku społecznej dyscypliny. - Nie szanujemy osób obciążonych chorobami, skoro osoby niezaszczepione odwiedzają takie osoby. Niestety, nie zachowujemy dystansu i to też jest problem. Wiele osób wciąż jest niezaszczepionych, czym też narażają innych - podsumował lekarz.
*
Autor: Roman Skiba, PAP
Koronawirus: wszystkie aktualne informacje i zalecenia na gov.pl.