Zielonogórski poseł Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Materna udzielił wywiadu portalowi Na Temat, w którym opowiedział o swoich osobistych doświadczeniach w związku z epidemią koronawirusa. - COVID zabrał moją ukochaną żonę. Całymi czas mam ją przed oczami (...) [Była - red.] najlepsza. Mądra. Piękna. Byliśmy małżeństwem przez 39 lat. Poznałem ją jako kilkunastoletni chłopak. Już wtedy wiedziałem, że chcę, żeby została moją żoną - powiedział polityk. Jak dodał, choć zachorował w drugiej połowie marca, konsekwencje choroby odczuwa do teraz.
Jak wynika z relacji posła, pierwszymi objawami zakażenia był katar i lekko podwyższona temperatura ciała. Gorączka szybko zaczęła jednak rosnąć, potem pojawiły się też problemy z oddychaniem i zapalenie płuc, w związku z czym Materna trafił do szpitala tymczasowego. Tam został podłączony do respiratora. - Byłem masakrycznie słaby […]. Nie spodziewałem się, że w tak krótkim czasie można stracić prawie całe siły. Gdyby porównać to do baterii w komórce, to zjechałem do 5 proc. Przebadali mi płuca tomografem - okazało się, że są w większości zajęte chorobą - opowiadał portalowi.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Po kilku dniach hospitalizacji wymagała także żona polityka - Barbara. Na początku nie mieli ze sobą kontaktu, później kobieta trafiła na łóżko obok Materny. To były ich ostatnie wspólne dni. Żona Materny miała kruche naczynia krwionośne po przebytej w przeszłości chemioterapii - po natlenianiu doszło więc do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Zmarła po trzeciej operacji.
Wkurzyłem się na Boga, choć jestem bardzo wierzący. […] Barbara była jeszcze bardziej wierząca. Potem dowiedziałem się od jej koleżanek, że gdy ja byłem nieprzytomny, modliła się, że jeśli któreś z nas ma umrzeć, to żeby to była ona
- mówił.
Jerzy Materna przyznał, że ciężkie przejście choroby i trudne doświadczenia z nią związane sprawiły, że zdecydował się zaszczepić przeciwko COVID-19, choć początkowo nie był do tego przekonany.
Przyznaję, że na początku chciałem być bohaterem, nie chciałem szczepionki. Trochę się bałem. Ale po tym co przeszedłem… Przyjąłem preparat, namówiłem też syna. Przekonało mnie, że gdybym ponownie został zakażony, to mam znacznie większe szanse na przeżycie i lekki przebieg COVID. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiej choroby, jaką miałem
- powiedział. Jak dodał, gdy patrzy na osoby niezaszczepione, to "im się dziwi". Zdaniem Materny rząd zrobił dużo, by pokonać epidemię. Zauważył też, że medycyna w Polsce jest zaniedbana od lat, czego - jego zdaniem - nie da się naprawić "od razu pieniędzmi". - Sytuacja jest trudna. Eksperci mówią, że skoro są setki zgonów, to trzeba wprowadzić obostrzenia. Ale wie pani, co by się wtedy stało? Ludzie by nas na taczkach wywieźli - podsumował poseł PiS.
Sytuacja epidemiczna w Polsce staje się coraz trudniejsza. Zdaniem ekspertów zbliżamy się do szczytu czwartej fali epidemii. W czwartek 25 listopada Ministerstwo Zdrowia informowało o 28 128 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Zmarło natomiast aż 497 osób, co jest najwyższym dotychczasowym wynikiem podczas czwartej fali. Rząd na razie nie planuje jednak wprowadzania rygorystycznych obostrzeń, choć na nowe restrykcje zdecydowało się już wiele europejskich państw, jak m.in. Austria, Niemcy, Francja, Czechy, Słowacja czy Włochy.