W czwartek 18 listopada Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 24 882 zakażeniach koronawirusem i 370 ofiarach śmiertelnych. Piotr Müller w rozmowie z TVN24 został zapytany o plany władz dotyczące IV fali epidemii koronawirusa w Polsce.
Więcej na temat epidemii koronawirusa na stronie głównej Gazeta.pl.
Rzecznik rządu był dopytywany, czy w planach jest jakaś liczba zakażeń, na przykład 30-40 tysięcy na dobę, po przekroczeniu której rząd wprowadzi dodatkowe obostrzenia.
- Jeżeli będzie sytuacja w jakimś regionie, w którym ochrona zdrowia będzie niewydolna i nie będzie można pomóc osobom, które zachorują, to jest możliwość wprowadzenia obostrzeń na danym terenie - odparł jedynie Piotr Müller.
Przyznał jednak, że rząd nie chce wprowadzać kolejnego lockdownu, tak jak miało to miejsce przy poprzednich falach zakażeń. - Lockdowny to nie jest przeszłość zamknięta. Nie jest to oczywiście wariant, który odrzucamy, bo nie możemy go odrzucić, biorąc pod uwagę, że sytuacja epidemiczna może różnie wyglądać - podkreślił.
Piotr Müller potwierdził też, że rząd ma dwa modele przewidywania rozwoju epidemii koronawirusa. Jeden z nich przewiduje szczyt zakażeń na przełomie listopada i grudnia, a drugi na połowę grudnia.
Dziennikarz TVN24 zapytał też, dlaczego rząd nie idzie drogą państw Europy Zachodniej, gdzie wejścia do wielu miejsc publicznych - kin, restauracji itp., dozwolone jest dopiero po okazaniu certyfikatu covidowego. - My przyjęliśmy wariant, w którym tworzymy miejsca dla osób, które są chore, pomagamy tym osobom i staramy się w jak najszerszym zakresie pozostawić otwarte życie społeczno-gospodarcze - stwierdził rzecznik rządu.