Kryminalni z Kalisza wszczęli postępowanie ws. trzech pielęgniarek po uzyskaniu informacji, że "w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa" - mówił PAP rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak.
Proceder miał mieć miejsce od maja do listopada br. w jednym z punktów w Kaliszu, które miało podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień. Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski. - Jeden od drugiego dowiadywali się, że właśnie w Kaliszu można załatwić fałszywy dokument - powiedział rzecznik wielkopolskiej policji.
Klient wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według wstępnych ustaleń ponad 100 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji.
Każda z pielęgniarek w wieku od 38 do 58 lat była zatrudniona w innym miejscu, ale współpracowały ze sobą. Żadna z nich - jak podkreślił Borowiak - nie pracowała w publicznej służbie zdrowia.
Więcej wiadomości na temat koronawirusa na stronie głównej Gazeta.pl.
- Prokurator zarzucił im, że działając wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, będąc uprawnionymi do wystawiania dokumentów w postaci unijnego certyfikatu szczepienia przeciwko COVID-19 poświadczającego odbycie szczepienia, pobierały pieniądze, a jednocześnie poświadczały nieprawdę co do faktycznego szczepienia – powiedział prokurator Meler. Wyjaśnił, że pielęgniarki wprowadzały do systemu dane osób, a dawki szczepionek niszczyły. Kobietom grozi do 8 lat więzienia.
Autorka: Ewa Bąkowska (PAP)