Czwarta fala epidemii koronawirusa przyspiesza, a Polacy coraz częściej zadają sobie pytanie, kiedy zostaną wprowadzone nowe restrykcje i czy szkoły znów zaczną pracować w trybie zdalnym. Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że to w nich powstaje znaczna część ognisk zakażeń, ale dla rządzących nie ma to większego znaczenia.
- To i tak nie zmienia naszego punktu widzenia, że szkoły muszą być otwarte, tak naprawdę za wszelką cenę. Ta cena jest też po drugiej stronie: kryzysy psychiczne, psychologiczne, psychiatryczne - mówił Niedzielski w rozmowie z Polsat News.
Polityk stwierdził, że z reguły dzieci przechodzą COVID-19, a zamknięcie placówek oświaty prowadzi do "zakłóceń bardzo dużej skali".
- Rodzice i dziadkowie są w dużej części zaszczepieni. Poziom zaszczepienia osób w wieku powyżej 70 roku wynosi ponad 80 procent. To jest świadectwo odpowiedzialności - mówił minister.
Więcej informacji na temat epidemii koronawirusa w Polsce znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
O tym, czy szkoły mogą zostać zamknięte, mówił także prof. Andrzej Horban, przewodniczący Rady Medycznej przy premierze, który był gościem radia RMF FM.
- Jesteśmy niezbyt dużymi entuzjastami tego pomysłu, ponieważ dzieci chorują relatywnie łagodnie. Jeżeli zamykać szkoły, to bardzo lokalnie - zamykamy tam, gdzie są duże ogniska - mówił lekarz.
W piątek 5 października odbędzie się spotkanie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, podczas którego mogą zapaść decyzje dotyczące zaostrzania restrykcji. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska informował, że kluczowe dla decyzji rządu w tej sprawie będą dane z bieżącego tygodnia.