Wzrost zakażeń COVID-19 w Polsce. Dyrektora szpitala w Krakowie niepokoi wzrost infekcji u dzieci

- Takiego wzrostu zakażeń można było się spodziewać. Przede wszystkim jest niska wyszczepialność - powiedział PAP dyrektor szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie dr n. med. Jerzy Friediger. Z jego obserwacji wynika, że nastąpił także wzrost liczby innych infekcji niż COVID-19.

Zgodnie ze środowymi danymi Ministerstwa Zdrowia minionej doby testy potwierdziły 2085 nowych zakażeń SARS-CoV-2 (wykonano łącznie 43 668 testów), zmarły zaś z powodu COVID-19 kolejne 33 osoby. Dobę wcześniej potwierdzono 1325 przypadków (wykonano ponad 44,6 tys. testów), a zmarło 46 osób.

Zobacz wideo Co mówią niezaszczepione osoby, które przez COVID trafiają do szpitala?

Miesiąc temu o tej porze wykonano 21,3 tys. testów, które dały pozytywne wyniki u 183 osób. Nie było przypadków śmiertelnych. Eksperci sygnalizowali, że jesienią nastąpi wzrost zakażeń.

Dr n. med. Jerzy Friediger: Wzrost zakażeń nie jest niespodzianką

- Takiego wzrostu można było się spodziewać. To nie jest niespodzianka - powiedział w środę w rozmowie z PAP dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor szpitala Żeromskiego w Krakowie i były doradca prezydenta Krakowa ds. ochrony zdrowia.

Jego zdaniem rosnąca liczba nowych przypadków SARS-CoV-2 jest spowodowana przede wszystkim niską wyszczepialnością. - Przypomnijmy, że wciąż ok. 50 proc. Polaków nie jest w pełni zaszczepionych - zwrócił uwagę dyrektor szpitala.

Friediger poinformował, że na COVID-19 chorują przede wszystkim niezaszczepieni. - Także w naszym szpitalu ponad 90 proc. pacjentów z COVID-19 to osoby niezaszczepione - powiedział i dodał, że hospitalizowani zaszczepieni to przede wszystkim pacjenci z obniżoną odpornością, cierpiący na inne schorzenia. Do krakowskiego szpitala Żeromskiego trafiają m.in. zaszczepione osoby z sąsiedniego ośrodka dializ, bo mają problemy z nerkami.

- Na szczęście nie brakuje łóżek, teraz nie ma bardzo poważnych przypadków, wymagających wsparcia respiratora, jednak sytuacja jest dynamiczna i to się może zmienić z godziny na godzinę - powiedział Friediger. Jego zdaniem w szpitalu sytuacja jest "opanowana i do opanowania". Placówka i personel mają doświadczenia z minionych fal pandemii i wiedzą, jak przygotować się na nowe wzrosty liczby pacjentów.

- Ostatecznie trudno prognozować, jak sytuacja się rozwinie. Ale w Małopolsce, pod okiem wojewody, staramy się sprostać trudnościom - powiedział Friediger, który w środę brał udział w spotkaniu wojewody z przedstawicielami szpitali, które mają oddziały dziecięce. Kolejne spotkanie planowane jest za tydzień.

Coraz więcej innych infekcji, zwłaszcza u dzieci

Dyrektor szpitala Żeromskiego zwrócił uwagę na sytuację dziecięcych oddziałów. - Rośnie liczba zakażeń zwłaszcza u dzieci. Ale nie chodzi tu tylko o infekcje koronawirusem. Niepokojący jest wzrost liczby tzw. normalnych infekcji dziecięcych. Tych infekcji jest więcej niż rok temu - zauważył Friediger i ocenił, że skumulowała się u dzieci fala różnych zakażeń.

Zapytany o to, jak pójście dzieci do szkół wpłynęło na wzrost liczby zakażeń koronawirusem i innymi wirusami, odpowiedział, że szkoły są wśród przyczyn takiej sytuacji, ale trudno też trzymać przez kolejne miesiące dzieci w domach na nauce zdalnej.

- Na pewno trzeba się szczepić i przestrzegać zasad, o których już powszechnie wiadomo: dystans, dezynfekcja, maseczka - powiedział Jerzy Friediger.

Autorka: Beata Kołodziej

Koronawirus: wszystkie aktualne informacje i zalecenia na gov.pl.

Więcej o: