Prof. Krzysztof Simon podkreślił w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że czwarta fala pandemii koronawirusa po wakacjach jest niemal pewna. Lekarz dodał, że jej skala będzie mniejsza ze względu na liczbę osób zaszczepionych i ozdrowieńców. - Martwi, że jest sporo - 20-30 proc. - osób powyżej 50. roku życia, czy nawet starszych, które się nie zaszczepiły To grupa, w której schorzenie przebiega ciężko albo śmiertelnie. I tu jest istotny problem - powiedział.
Według prof. Simona osoby niezaszczepione powinny być przekonywane "perswazją i argumentami". Dodał jednak, że jest zwolennikiem obowiązku szczepień dla pracowników ochrony zdrowia, niektórych służb, nauczycieli, sprzedawców w sklepach. - Ale to napotyka polityczne ograniczenia - stwierdził.
- Problem jest z niesłychaną agresją antyszczepionkowców, co zgłaszam od sześciu miesięcy. Ministerstwo Sprawiedliwości nic w tej sprawie nie robiło, ani żadne inne służby. Jak grożono mi karą śmierci, zresztą nie tylko mi [...] to nikt nie zareagował - powiedział.
- Mam dokument ze Świdnika, nazwisko osoby, która mi groziła, policja rozpoczęła śledztwo, a pani prokurator odpowiada, że groźba kary śmierci w myśl kodeksu karnego nie jest przestępstwem. W jakim ja kraju żyję?! - zapytał.
Prof. Krzysztof Simon uważa, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy pobłażano antyszczepionkowcom. Według niego działania podjęto dopiero po atakach na punkty szczepień. - Bo to jest bandytyzm, terroryzm. Wyobraża pan sobie napad na chirurga, żeby nie operował wyrostka robaczkowego? Bo to w tę stronę idzie - dodał.
W nocy z pierwszego na drugiego sierpnia w Zamościu podpalono punkt szczepień oraz Państwową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. - Nie będzie żadnej tolerancji. Będziemy z całą determinacją ścigać wszystkie przypadki tego typu. [...] Będą bardzo surowo karane - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w odpowiedzi na atak.
Kilka dni wcześniej doszło do incydentu przed punktem szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Antyszczepionkowcy z nieformalnej grupy Polskie Żółte Kamizelki próbowali się dostać do środka. Na miejscu musiała interweniować policja. Do dwóch pracowników punktu szczepień wezwano pogotowie w związku z niewielkimi obrażeniami ciała.
Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział skierowanie pod obrady rządu projektu ustawy, która zakłada, że każdy pracownik punktu szczepień będzie traktowany jak funkcjonariusz publiczny. Dzięki temu kary przewidziane za ataki na pracowników punktu będą znacznie wyższe.
Gen. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji, zapowiedział, że mobilne punkty szczepień będą objęte całodobową ochroną. - Po rozmowie z szefem MSWiA Mariuszem Kamińskim wydałem polecenie wszystkim komendantom wojewódzkim policji objęcia całodobową ochroną mobilnych punktów szczepień oraz doraźną wszystkich pozostałych punktów szczepień - podkreślił.