Ratownik zarobił 3,2 tys. za miesiąc pracy. "Dlatego pracują na 3 etatach, bo jeszcze muszą coś jeść"

"Wypadki, zawały, udary, reanimacje, porody na ulicy albo na melinach. Pomagamy ludziom, którzy nie istnieją dla społeczeństwa, po których chodzą robaki, i nie da się wejść bez maski gazowej" - napisał na Twitterze kierownik zespołu wyjazdowego, który za miesiąc pracy otrzymał niecałe 3,2 tys. złotych. Wpis ten skomentowali już lekarze - Bartosz Fiałek i Paweł Grzesiowski.
Zobacz wideo Heroiczna walka medyków. Psychiatra: To gigantyczny stres. Grozi im wypalenie

Wpis ratownika był odpowiedzią na post byłego przewodniczącego Porozumienia Rezydentów Jakuba Kosikowskiego, który poinformował 31 lipca, że "145 ratowników z Białegostoku wypowiedziało umowy kontaktowe na ZRM w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego". Umowy tych pracowników opiewały na stawkę 24,5 zł za godzinę brutto.

Paweł Grzesiowski: To jest naga rzeczywistość. Współczesna forma niewolnictwa

"Moje wynagrodzenie - etat za czerwiec. Kierownik zespołu wyjazdowego. Wypadki, zawały, udary, reanimacje, porody na ulicy albo na melinach. Pomagamy ludziom, którzy nie istnieją dla społeczeństwa, po których chodzą robaki, i nie da się wejść bez maski gazowej. Ale brawo wszyscy bili" - napisał ratownik medyczny na Twitterze. Do wpisu dodał zdjęcie z przelewem, który opiewa na kwotę 3181,76 złotych.

Niską wypłatę medyka, który wyjeżdża do najcięższych przypadków, skomentował lekarz Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19. "To jest naga rzeczywistość. Współczesna forma niewolnictwa. Za miesiąc pracy z najciężej chorymi możesz kupić trochę ponad 500 l benzyny, co wystarczy na... dojazdy do pracy. Dlatego ratownicy pracują na 3 etatach, bo jeszcze muszą coś jeść" - napisał Grzesiowski.

Bartosz Fiałek: To potwierdza, w jak niegodny sposób wynagradzani są pracownicy ochrony zdrowia

Tygodnik "Wprost" poprosił o komentarz innego z lekarzy. Reumatolog Bartosz Fiałek, który kilka lat temu brał udział w protestach służby zdrowia, wypowiedział się krytycznie na temat sytuacji finansowej ratowników. - Jest bieda, jednak rokrocznie zwiększa się finansowanie publicznej ochrony zdrowia, co jest uzależnione od procenta PKB. Wzrost jest jednak niewspółmierny do potrzeb. Widzimy jak wygląda sytuacja pozamedycznie: jaką mamy inflację czy jak wyglądają podwyżki ceny mediów - powiedział Bartosz Fiałek.

Reumatolog podkreślił również, że na opiekę zdrowotną powinno być wydawanych 6 proc. PKB - tyle, ile wskazuje Światowa Organizacja Zdrowia. Obecnie w Polsce jest to natomiast 5,3 proc. Fiałek zwrócił także uwagę na to, że część medyków rezygnuje z pracy w Polsce ze względu na niskie zarobki.  

Białystok. Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w szpitalu zakaźnym Gądecki zarzucił rządowi łamanie konkordatu. Niedzielski: Trudno komentować

Reumatolog odniósł się również do wpisu medyka. - To potwierdza, w jak niegodny sposób wynagradzani są pracownicy ochrony zdrowia. To najlepszy wyznacznik i legitymacja tego, jak źle dzieje się w systemie opieki zdrowotnej, kiedy człowiek z długoletnim stażem, który wielokrotnie walczy na pierwszej linii o to, żeby uratować jak najwięcej żyć Polek i Polaków, otrzymuje taką pensję - ocenił Bartosz Fiałek.

Więcej o: