Adwokat Marek Jarosiewicz powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że wciąż nie ma konkretnych przepisów wykonawczych, jak weryfikować gości, a ci często odmawiają okazania certyfikatów potwierdzających przyjęcie szczepionki, a taka informacja może zadecydować o tym, czy dana osoba zostanie wpuszczona do lokalu.
Jeszcze przed rozpoczęciem Euro 2020 rząd zdecydował się poluzować obostrzenia, dzięki czemu puby i restauracje mogą organizować dla klientów strefy kibica. Obowiązują w nich limity osób, do których nie wliczają się osoby zaszczepione na koronawirusa. Teoretycznie więc właściciele lokali powinni kontrolować, czy goście przyjęli szczepionkę, czy nie. Nie jest to jednak takie proste i nie wiadomo do końca, jak taka weryfikacja powinna wyglądać.
Przepisy techniczne rozporządzenia traktują jedynie o kryterium przyjęcia szczepionki na koronawirusa. Nie wiadomo natomiast co z osobami, które już COVID-19 przechorowały lub mają ze sobą negatywny wynik testu.
Dla restauratorów strefy kibica przygotowane na czas Euro 2020 to szansa na podreperowanie budżetów, które zostały znacznie nadwyrężone podczas pandemii koronawirusa. Klientów jest dużo, chętnie korzystają z miejsc przygotowanych dla fanów piłki nożnej. Nie wszyscy jednak tak chętnie okazują dowód szczepienia przeciwko koronawirusowi.
Współwłaściciel jednego z warszawskich pubów przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że na początku tygodnia liczba chętnych do wejścia do jego lokalu przewyższała ilość wolnych miejsc. Pracownicy lokalu próbowali kontrolować gości i weryfikować, czy są zaszczepieni, nie było to jednak takie proste. - Kilka osób na wezwanie obsługi okazało potwierdzenie szczepienia. Reszta odmówiła. Nie pomogły prośby o opuszczenie lokalu - relacjonował. W efekcie nie wszystkich gości udało się sprawdzić.