Lockdown mający na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa spowodował, że część dzieci na całym świecie przez kilka miesięcy nie chodziło do szkoły. Z powodu ograniczeń nie wychodziły one również z domów tak często, jak przed pandemią, by pobawić się na zewnątrz. Skutki przymusowej izolacji zaczynają być widoczne: nasilenie się problemu krótkowzroczności u najmłodszych uczniów szkół podstawowych. Zdaniem chińskich oraz amerykańskich naukowców główną przyczyną rozwoju choroby w 2020 roku był brak światła słonecznego - czytamy na portalu elpais.com.
Carolina Picotti, okulistka dziecięca, wyjaśniła, że promienie słoneczne odgrywają kluczową rolę w zapobieganiu problemów ze wzrokiem u dzieci. Uwalniają one bowiem w siatkówce dopaminę - substancję, która pomaga zapobiegać powiększaniu się krótkowzroczności. Jeśli dzieci nie wychodziły na zewnątrz, a ich aktywność fizyczna została ograniczona, organizm nie generował dopaminy, co przekładało się na rozwój choroby.
Grupa naukowców z Emory University w Atlancie (Georgia, USA), z University of Michigan w Ann Arbor i z Uniwersytetu Medycznego w Tiencinie (Chiny) przeanalizowała wyniki badań wzroku u 123 535 dzieci w wieku od 6 do 13 lat. Badania były wykonywane od 2015 do 2020 roku przy wykorzystaniu metody photoscreening (analiza zdjęć robionych przy pomocy specjalnego aparatu lub kamery).
Po analizie wszystkich wyników naukowcy odkryli, że w 2020 roku znacznie rozpowszechniła się krótkowzroczność wśród dzieci. Wśród najmłodszej grupy (6-8 lat) nawet trzykrotnie częściej niż w poprzednich latach wykrywano problemy ze wzrokiem. Ostrość wzroku zmieniła się o ok. 0,3 dioptrii w stronę krótkowzroczności. Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie medycznym "The Lancet" oraz portalu JAMA Network.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) do 2050 roku problem krótkowzroczności dotknie nawet połowę populacji.
David Musch, profesor na wydziale Okulistyki i Nauk Wizualnych na Uniwersytecie Michigan, przyznał, że jest bardzo zaniepokojony wynikami badania. Wyjaśniał, że gwałtowny wzrost krótkowzroczności u tak młodych osób, może wiązać się z poważnymi konsekwencjami w dalszych etapach życia - jak zaćma, jaskra, odwarstwienie się siatkówki, a nawet całkowita utrata wzroku.
Zgodnie z wynikami badania przeprowadzonego w Kolumbii, Meksyku i Chile, 76 proc. młodych uczestników zwiększyło podczas lockdownu swoją ekspozycję na ekrany. 46 proc. przyznało, że czas spędzany przed urządzeniami elektronicznymi wydłużył się od 3 do 6 godzin. 29 proc. - do ponad 6 godzin, a 25 proc. - od 1 do 3 godzin.
Nadmierne korzystanie z ekranów może wiązać się z suchością oczu, ich zmęczeniem, chwilowymi zaburzeniami ostrości widzenia czy bólami głowy. Używanie np. smartfonów w godzinach wieczornych jest natomiast odpowiedzialne za zaburzenia snu, dlatego na co najmniej dwie godziny przed snem powinniśmy zrezygnować z korzystania z nich.
Eksperci pozostają jednak zgodni, że to przede wszystkim brak promieni słonecznych oraz aktywności na świeżym powietrzu, powoduje problem pogorszenia się wzroku u dzieci. Według Picotti, aby zapobiec rozwijaniu się krótkowzroczności u dzieci, wystarczy spędzać co najmniej dwie godziny dziennie na świeżym powietrzu.