Niedługo może zabraknąć osób chętnych do przyjęcia szczepionki na koronawirusa. W związku z tym rząd stara się zachęcić niezdecydowanych, do zgłoszenia się po swoją dawkę. Jedną z akcji promujących szczepienia ma być specjalna loteria. Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego nie wpłynie ona jednak na zwiększenie frekwencji.
Ministerstwo Zdrowia wspólnie z Totalizatorem Sportowym przygotowali specjalną Loterię Narodowego Programu Szczepień - informował we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk. Loteria ma zachęcić Polaków do przyjmowania szczepionki na koronawirusa.
Co 2000 osoba wygra 500 zł, co tydzień jest szansa na wygranie 50 000 zł i hulajnogi elektrycznej, a w wielkim finale do wygrania jest dwa razy po 1 mln złotych. Loteria ruszy 1 lipca.
Loteria na pewno promuje akcję szczepień, ale nie wpłynie znacząco na frekwencję. Potrzebne jest wielokierunkowe działanie, a tylko rząd ma wszelkie narzędzia ku temu. Ma dane, ludzi, środki, to powinno się już dziać. Już teraz powinniśmy docierać do tych, którzy mają problem z dotarciem na szczepienia albo nie chcą się szczepić
- mówił w wp.pl ekspert Naczelnej Izby Lekarskiej. Grzesiowski poddał też w wątpliwość rządowe dane dotyczące liczby osób deklarujących chęć przyjęcia szczepionki na koronawirusa. Wynika z nich, że jest to 70 proc. dorosłych Polaków. - Byłby to niezły wskaźnik, gdyby była to rzeczywista liczba osób, które przyjdą na szczepienie. Niestety są osoby, które się zapisują, ale potem nie przychodzą - mówił.
"W walce z pandemią, tak jak w sporcie ostatnia prosta zdecyduje o sukcesie" - napisano na twitterowym profilu prowadzonym przez Centrum Informacyjne Rządu.
Zdaniem dr Pawła Grzesiowskiego jest jeszcze za wcześnie na hasło o "ostatniej prostej" w walce z pandemią. - Mamy problem z budzeniem nieuzasadnionego optymizmu. Dla mnie hasło "ostatni prosta" może być mylące, bo daje do zrozumienia, że już blisko do mety, czyli zaraz będzie koniec pandemii, a tak jeszcze nie można powiedzieć - mówił ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 i wyraził obawę, że takie sugestie spowodują rozluźnienie dyscypliny, a w konsekwencji - kolejną fale zakażeń. - To, że dziś mamy spadki, nie oznacza, że wkrótce nie będziemy na szczycie kolejnej fali zakażeń. To niestety nie jest ostatnia prosta - stwierdził dr Paweł Grzesiowski.