- Jest to decyzja podjęta przedwcześnie. Pamiętam, jak tłumaczono powołanie szpitali covidowych. Oprócz ratowania życia ludzi, dla których brakowało miejsc na oddziałach zakaźnych, tymczasowe placówki miały odciążyć niecovidowe szpitale. Zakładano, że przejmą pacjentów z COVID-19 i dzięki temu zachowamy zdolność do leczenia innych chorych oraz do wykonywana zabiegów - wyjaśnił w programie WP "Newsroom" dr Wojciech Konieczny.
Dyrektor szpitala zauważył, że wygaszanie szpitali covidowych spowolni tempo przyjmowania pacjentów niecovidowych. Podkreślił także, że liczył na to, że wszystkie szpitale przekształcą się w niecovidowe. - Spodziewałem się, że stanie się to dzięki temu, że szpitale tymczasowe przejmą pacjentów z COVID-19. Wtedy moglibyśmy prosto z Izby Przyjęć albo SOR-u kierować pacjentów z dodatnim wynikiem na SARS-CoV-2 od razu do szpitali tymczasowych - powiedział.
- Kiedy rząd chwalił się, że szpitale tymczasowe uchroniły nas przed klęską, podkreślał, że po to były te wszystkie nakłady finansowe, aby normalne szpitale nie miały dużego obciążenia - przypomniał. I dodał, że "dzisiaj, kiedy właśnie jest ten moment, że moglibyśmy uwolnić OIOM-y oraz siły anestezjologiczne, które mogłyby znieczulać lub asystować przy zabiegach i operacjach, nie jest to możliwe, ponieważ wciąż utrzymujemy oddziały covidowe". - Szpitale więc siłą rzeczy nie będą funkcjonować jak przed pandemią - ocenił.
- Nie mówię, że to jest największy błąd w walce z epidemią koronawirusa, bo były większe. Ale dziwi mnie, że na koniec tej fali epidemii nie poczekano jeszcze miesiąc z zamknięciem szpitali tymczasowych - dodał.
Lekarz podkreślił, że placówki medyczne, a przede wszystkim oddziały intensywnej terapii muszą wrócić do normalnego funkcjonowania jak najszybciej. - Dzięki nim będziemy mogli znowu przeprowadzać operacje bez obawy o to, że nie ma gdzie położyć pacjenta albo, że nie wiadomo, co się z nim stanie - wyjaśnił dr Wojciech Konieczny.
We wtorek 18 maja podczas briefingu pod Ministerstwem Zdrowia rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz przekazała, że w maju będą wygaszane kolejne szpitale tymczasowe przyjmujące pacjentów chorych na COVID-19.
- Tylko w ciągu ostatniego tygodnia zmniejszyliśmy bazę łóżkową o ponad 7 tysięcy - przekazał Wojciech Andrusiewicz. I dodał, że obecnie jest 28,5 tys. łóżek przeznaczonych dla pacjentów chorych na COVID-19 i podkreślił, że liczba ta będzie spadać. Andrusiewicz przyznał, że resort zdrowia chce "aby na każde województwo, prawdopodobnie poza Mazowszem, przypadał jeden szpital tymczasowy".
- Nie potrzeba nam w tej chwili tak dużej bazy łóżkowej dla pacjentów covidowych. Lekarze są potrzebni w innych specjalizacjach, przy innych chorobach. Mamy odmrożone zabiegi planowe. Chcielibyśmy, żeby te zabiegi planowe były jak najszerzej realizowane, stąd też - podkreślam - ten spadek bazy łóżkowej nadal będzie postępował - wyjaśnił Andrusiewicz.