AstraZeneca - skrócony odstęp między dawkami osłabi skuteczność szczepionki? Prof. Flisiak wyjaśnia

Kolejne zmiany w programie szczepień budzą wiele kontrowersji. Eksperci ostrzegają, że skrócenie czasu między podaniem pierwszej a drugiej dawki preparatu, może wiązać się z obniżeniem skuteczności szczepień. Zdaniem Profesora Roberta Flisiaka nie ma jednak powodu do paniki.

Eksperci wskazują, że skrócenie czasu pomiędzy dawkami preparatów firmy Moderna i Pfizer nie wpłynie na ich skuteczność. Sytuacja jest jednak odmienna w przypadku szczepionki Astra Zeneca, przez co budzi wiele wątpliwości.

Zobacz wideo Dlaczego Unia Europejska nie chce przedłużyć umowy z firmą Astra Zeneca?

Szczepienia przeciwko COVID-19. Drugą dawkę szczepionki otrzymamy szybciej

- Jeśli chodzi o szczepionki mRNA (Pfizer, Moderna - red.), to skrócenie czasu podania drugiej dawki do pierwotnego, jest dobrym pomysłem, bo osoby zaszczepione po prostu szybciej uzyskają pełną odporność - powiedział Maciej Roszkowski. Wątpliwości pojawiają się jednak w przypadku AstraZeneki. 

- Decyzja rządu przeczy doniesieniom i wynikom badań naukowych. Wszystkim nam zależy, żeby mieć jak najwyższy poziom odporności. (...) Tymczasem proponuje się skrócenie terminu, a tym samym niewykorzystanie potencjału szczepionki AstraZeneki, czyli ostatecznie niższy poziom ochrony dla osób, które będą zaszczepione po 5 tygodniach - dodaje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog.

Profesor Robert Flisiak, członek Rady Medycznej przy premierze nie widzi jednak powodu do paniki. Jego zdaniem zamieszanie nie jest potrzebne, a decyzja rządu jest wynikiem oczekiwań społecznych. - Robi się cyrk, bo najpierw była masa głosów, żeby skrócić odstęp między dawkami, bo ludzie chcą jechać na wakacje. A teraz nagle odzywają się głosy, że to niby osłabi skuteczność szczepienia. Jest w zasadzie jedno badanie, które wskazuje, że wydłużenie faktycznie wskazuje na trend poprawiania skuteczności, ale jest to bez różnic istotnych statystycznie - tłumaczy portalowi ABC Zdrowie prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

DLOKA Młodzi dorośli, którzy przeszli COVID-19, mogą mieć poważne powikłania

Profesor Flisiak o szczepionkach: Polacy powinni mieć wolną rękę

Profesor Flisiak zwraca uwagę na to, że w obecnej sytuacji najkorzystniejszą decyzją rządu, byłoby danie Polakom wolnej ręki. Jego zdaniem, to właśnie ci, którzy chcą się zaszczepić przeciwko COVID-19, powinni zadecydować, kiedy przyjąć drugą dawkę szczepienia.

- Moje stanowisko jest takie, że szczepieni powinni mieć swobodę wyboru, czy chcą mieć szybko pełne zaszczepienie, bo zależy im na wakacjach, a ta maksymalna odporność jest dla nich sprawą drugoplanową, czy też są to osoby, którym nie zależy na czasie i wtedy szczepienie można odłożyć w czasie, zwiększając w ten sposób szansę na lepszą odporność - proponuje prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Koronawirus Naukowcy z UW obawiają się "odbicia" w trzeciej fali i czwartej jesienią

Rząd poinformował, że termin podania drugiej dawki zostanie skrócony do 35 dni. Do tej pory zalecano, by przerwa między pierwszą i drugą dawką wynosiła 6 tygodni w przypadku szczepionek Pfizera i Moderny, a w przypadku Astra Zeneki 10-12 tygodni. Szybciej mogą zaszczepić się też ozdrowieńcy, którzy nie muszą czekać trzech miesięcy, ale mogą przyjąć preparat już po 30 dniach od dnia otrzymania pozytywnego wyniku testu na COVID-19.

Więcej o: