Z inicjatywy Romana Szełemeja, prezydenta Wałbrzycha i ordynatora kardiologii w Specjalistycznym Szpitalu im. Sokołowskiego, radni miasta przyjęli uchwałę ws. szczepień na koronawirusa. Włodarz miasta chciał, aby wszyscy mieszkańcy miasta oraz ci, którzy przyjeżdżają tu do pracy, musieli obowiązkowo zaszczepić się przeciwko COVID-19. Za uchwałą głosowało 22 radnych, natomiast trzech było przeciw. Wywołało to falę hejtu wobec samorządowca, grożono mu śmiercią i nawoływano do linczu. Szełemej dostał policyjną ochronę.
Do tych wydarzeń samorządowiec odniósł się na antenie Polsat News. - Celem uchwały rady miasta jest zaszczepienie jak największej liczby mieszkańców Wałbrzycha w jak najkrótszym czasie. Jeśli okaże się, że ta zdecydowana inicjatywa nie jest konieczna, to tym lepiej - podkreślił. Jak dodał, "spora część społeczeństwa ma wątpliwości dotyczące COVID-19". Stwierdził, że to niepokojące.
- Przerażające jest to jak wielu ludzi na świecie, w tym w Polsce, kwestionuje pandemię - zaznaczył Roman Szełemej. Dodał, że jego celem jest, aby mieszkańcy Wałbrzycha "byli wolni od ryzyka ciężkiej choroby i śmierci w jak najkrótszym czasie". Szełemej podkreślił, że zbliżający się sezon wakacyjny nie sprzyja akcji szczepień. Powiedział, że właśnie dlatego priorytetem samorządowców powinno być szczepienie Polaków.