Od soboty domówki do 25 osób. "To proszenie się o niebezpieczeństwo związane z nową falą"

Od soboty 8 maja znowu można organizować imprezy w domu. Póki co, z limitem gości do 25 osób. "Z punktu widzenia lekarskiego, epidemiologicznego - to jest niebezpieczne" - uważa doktor Bartosz Fiałek.

W sobotę 8 maja powraca możliwość organizowania spotkań i imprez na otwartym powietrzu lub w budynku wskazanym jako adres miejsca zamieszkania albo pobytu osoby organizującej wydarzenie. Będzie można zaprosić do 25 gości lub więcej, jeśli będą to osoby zaszczepione przeciwko koronawirusowi. Do limitu nie wlicza się także gospodarz imprezy oraz osoby z nim zamieszkałe.

Zobacz wideo Czy "paszporty szczepionkowe" pomogą odmrozić biznes?

Za trzy tygodnie limit ten zostanie powiększony. Od 29 maja możliwe będzie organizowanie imprez i spotkań na wolnym powietrzu, w lokalu lub w wydzielonej strefie gastronomicznej. Będzie można zaprosić do 50 osób i również w tym przypadku do limitu nie będą wliczać się osoby zaszczepione przeciw COVID-19.

Zmiany te weszły już lub wejdą w życie w najbliższej przyszłości na mocy rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, które ukazało się w czwartek w Dzienniku Ustaw. Z całą treścią dokumentu można zapoznać się tutaj.

Domówki i inne prywatne imprezy znowu możliwe. Lekarz ma poważne wątpliwości

Opinią w sprawie zluzowania tego obostrzenia podzielił się na antenie stacji TVN24 doktor Bartosz Fiałek, lekarz, specjalista w dziedzinie reumatologii. Czy według eksperta spotykanie się podczas domowych imprez jest bezpieczne?

- W żadnym wypadku nie - oświadczył Fiałek. - Trzeba jasno powiedzieć, że pomieszczenia zamknięte, a domówka to najczęściej impreza w mieszkaniu, to miejsce, gdzie nie będziemy mieli dobrej wentylacji. Taka domówka to de facto proszenie się o niebezpieczeństwo związane z nową falą koronawirusa. Z punktu widzenia lekarskiego, epidemiologicznego - to jest niebezpieczne - podkreślił doktor Bartosz Fiałek.

Lekarz skomentował także słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który na początku maja szacował, że obecny stopień odporności populacyjnej w Polsce wynosi około 50 procent.

- Myślę, że jesteśmy w stanie dojść do progu 60-70 procent odporności populacji, oczywiście licząc łącznie z tymi osobami, które przechorowały - mówił doktor Fiałek w rozmowie z TVP Bydgoszcz.

- Odporność zbiorowa to, jak mówią naukowcy, wyszczepienie około 75 do 82 procent populacji - mówił. Dlatego też "trzeba zaszczepić więcej niż te 75-82 procent", ze względu na fakt, że szczepionki nie chronią stuprocentowo przed zachorowaniem na COVID-19. - Nie jest to możliwe bez włączania [do szczepień] kolejnych grup wiekowych, to znaczy grup młodszych - ocenił reumatolog.

Więcej o: