Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej został zapytany o to, czy Ministerstwo Zdrowia rozważa możliwość, aby lekarz decydował nie tylko o kwalifikacji pacjenta do szczepienia, ale także którym preparatem powinien zostać zaszczepiony. Przypomnijmy, że wcześniej stwierdzono przypadki zakrzepów krwi u osób zaszczepionych produktem AstryZeneki, a we wtorek z tego samego powodu wstrzymanie szczepień preparatem Johnson & Johnson zarekomendowały amerykańskie agencje.
Minister zdrowia podkreślił, że zostało wykrytych sześć przypadków na siedem milionów podań preparatu J&J w USA. - Czyli mówimy o przypadku jednym na mniej więcej 1 mln podań, co oczywiście jest niesłychanie rzadkim zjawiskiem - zaznaczył polityk.
- Biorąc pod uwagę informacje o ryzyku, które napływają do nas, a stanowisko EMA [Europejskiej Agencji Leków - przyp. red.] cały czas podkreśla przewagę korzyści nad ryzykiem stosowania AstryZeneki. Ale dostosowaliśmy do tego ryzyka formularz kwalifikacyjny, w którym jest wyraźne wskazanie, że jeżeli mamy do czynienia z ryzykiem czy zakrzepicą, to znaczy, że takie epizody wcześniej się zdarzały, czy z chorobą związaną z małopłytkowością, to takie osoby muszą przejść pogłębioną rozmowę. Jeżeli w wyniku tej rozmowy nie będzie kwalifikacji, to oczywiście takie osoby będą miały możliwość zapisania się na inną szczepionkę - powiedział Adam Niedzielski. Jak dodał, informacja o podawanym preparacie jest standardowo podawana przy zapisie. - Generalnie lekarze mają takie prawo, ale muszą to robić w ramach obowiązujących przepisów - wyjaśnił minister zdrowia.