Punkty drive-thru, w których możliwe byłoby przyjęcie szczepionki przeciw COVID-19 to jeden z pomysłów polskiego rządu w celu przyspieszenia programu szczepień. Rozwiązania takie zostały już wprowadzone w niektórych zagranicznych krajach, np. w USA, Kanadzie, Meksyku czy Brazylii. Wprowadzenie takiej formuły szczepień planuje również Wielka Brytania.
- W drugim kwartale uruchomimy punkty szczepień w aptekach i POZ będą wciąż mogły wykonywać szczepienia. Poszerzamy również listę osób, które mogą kwalifikować do szczepień i te szczepienia wykonywać - będą mogły odciążyć medyków i zwiększyć przepustowość systemu - ogłosił podczas wtorkowej konferencji prasowej minister Michał Dworczyk.
Obecnie kwalifikować do szczepienia może jedynie lekarz. Po zmianach wprowadzonych w II kwartale bieżącego roku uprawnienia te nabędą również inni pracownicy medyczni.
Możliwość zaszczepienia się w samochodzie będzie, jak oceniał minister Dworczyk, zmianą rewolucyjną. Jak podkreślał, przy tego typu punkcie mobilnym będzie musiał znaleźć się parking. Dlaczego? Idąc wzorem zagranicznych państw, osoby, które chciałyby zaszczepić się w tego typu punkcie, nie musiałyby w ogóle wychodzić ze swojego samochodu, a po przyjęciu szczepionki byłyby zmuszone odczekać na miejscu jeszcze przynajmniej 30 minut w celu obserwacji reakcji organizmu.
Doktor Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych jest nastawiony sceptycznie do nowego rozwiązania rządu. Na pytanie o to, czy przyjęcie szczepionki w taki sposób jest bezpieczne, odpowiedział przecząco.
- Nie wydaje mi się. Przede wszystkim nikt tutaj nie pytał o zdanie lekarzy, co według mnie jest błędem. Zupełnie nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądało. Jestem do tych punktów drive-thru bardzo sceptycznie nastawiony. Przede wszystkim dlatego, że nie będzie możliwości monitorowania pacjentów, którzy otrzymali szczepionkę i obserwacji ich pod kątem wystąpienia niepożądanego odczynu poszczepiennego. Będą oni przebywali przez 30 minut w swoim aucie i czekali? - zastanawiał się lekarz w rozmowie z portal.abczdrowie.pl.
Rozszerzenia w zakresie kwalifikacji oraz szczepień sprawią, że system szczepień znacznie przyspieszy. Doktor Sutkowski obawia się jednak, że w proponowanych mobilnych punktach prawdopodobnie nie będzie lekarzy, a to stwarza dla pacjentów niebezpieczeństwo.
- Jak to wszystko ma wyglądać? Kto będzie podejmował decyzję o tym, czy pacjent może być zaszczepiony? Ma to być robione na podstawie formularza? To jest przeciwko sztuce lekarskiej! - mówił oburzony doktor.
W dalszej części rozmowy lekarza zastanawiał się nad tym, czy w ogóle ktokolwiek będzie chciał z takich punktów korzystać. Jego zdaniem, zdecydowanie lepszy rozwiązaniem byłoby uporządkowanie, a także wzmocnienie tych punktów szczepień, które już istnieją. Podkreślał, że na usprawnienie szczepienia wpłynęłaby między innymi likwidacja biurokracji, ułatwienie procesu zamawiania szczepionek czy zwiększenie liczby personelu.