Badania kliniczne nad skutecznością amantadyny w leczeniu COVID-19 są prowadzone w ośmiu szpitalach w Polsce. Projekt nadzoruje Samodzielny Publiczny Szpital kliniczny nr 4 w Lublinie. Kierownik Kliniki Neurologii tego szpitala, prof. Konrad Rejdak jest liderem całego projektu, bowiem to on pierwszy na świecie opisał pozytywne efekty amantadyny przy zakażeniu koronawirusem.
Amantadyna, lek przeciwwirusowy stosowany m.in u pacjentów z grypą, została podany pacjentce, która dodatkowo miała chorobę Parkinsona. Okazało się, że przyniosła bardzo dobre efekty neurologiczne, co spowodowało szersze zastosowanie amantandyny u pacjentów neurologicznych.
Prof. Rejdak wyjaśniał w mediach branżowych, że amantadyna wpływa na ośrodkowy układ nerwowy. Może też blokować mechanizm zakażania kolejnych komórek przez wirusa SARS-CoV-2. To właśnie będzie przedmiotem badań klinicznych.
Dawki amantadyny, zapakowane i przewożone w temperaturze do 25 stopni, trafiły bądź lada dzień trafią m.in. do szpitali w Warszawie, Rzeszowie, Grudziądzu i Wyszkowie.
Amantadynę dostanie około 200 pacjentów zakażonych koronawirusem, którzy zgodzili się wziąć udział w badaniu. Część osób (w ramach tzw. grupy kontrolnej) otrzyma placebo. Badania zakończą się za rok.
Lekarze, którzy prowadzą badania i wierzą w działanie amantadyny, nadal wypowiadają się ostrożnie w tej kwestii. Apelują, by nie traktować leku jako cudownego środka. - To nie będzie lek cudowny, to musimy sobie uświadomić, jest to jeden z wielu leków, których będziemy chcieli użyć, ale tylko badanie kliniczne może to potwierdzić - wyjaśnia profesor Konrad Rejdak.
Według naukowców amantadyna może wspomagać układ nerwowy i poprawiać reakcję oddechową organizmu, zmagającego się z COVID-19. Badania pomogą potwierdzić, czy faktycznie u osób zakażonych podanie leku powoduje bezobjawowy lub skąpo-objawowy przebieg infekcji.
Dyrektor szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym w Warszawie dr Artur Zaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia podkreślał, że trzeba poczekać na wyniki badań nad amantadyną, ponieważ nie sprawdzono, czy lek nie wywołuje długofalowych skutków ubocznych u chorych na COVID-19. - Zobaczę badania, będę mógł się ustosunkować do tego. Na razie, jeżeli mnie pytają, to nie zalecam podawania amantadyny - mówi jeden z członków Rady Medycznej przy premierze.
Niektórzy lekarze zwracali też uwagę na potencjalną toksyczność leku, który stosowany jest w leczeniu choroby Parkinsona. Adam Niedzielski przyznał też, że lek musi najpierw przejść odpowiednią i długotrwałą procedurę. Jeśli badania potwierdzą skuteczność, to "jest on otwarty na nowinki".