Od wtorku 30 marca podróżując w obrębie strefy Schengen, należy mieć ze sobą negatywny wynik testu na koronawirusa. Trzeba go wykonać nie później niż 48 godzin przed przekroczeniem granicy. Natomiast podróżujący spoza strefy Schengen, niezależnie od wyniku testu, zostaną skierowani na kwarantannę. Może ich z niej zwolnić tylko test wykonany na miejscu, w Polsce.
Dr Grzesiowski przypomniał w rozmowie z wp.pl, że kiedy inne państwa zamykały swoje granicy, Polska wpuszczała do kraju Polaków wracających z różnych części świata i nie testowała tych ludzi pod kątem zakażenia koronawirusem. Zdaniem eksperta kluczowe jest strzeżenie granic, aby uchronić się przed nowymi wariantami COVID-19.
My tych mutantów jeszcze w dużej mierze nie mamy. Ja się absolutnie z tym nie zgadzam, by w Polsce nowe warianty wpuszczać bez kontroli i badań. Musimy badać i strzec Polskę przed tymi mutacjami, opóźniając ich napływ, a nie przyjmować napływ turystów powracających z egzotycznych kierunków bez testowania i kwarantanny
- mówił.
Dr Grzesiowski skomentował również opcję wprowadzenia w Polsce stanu wyjątkowego. Uważa, że jest na to już za późno.
Jeżeli stan klęski żywiołowej miałby być ogłoszony, to powinien zostać ogłoszony na początku lutego, kiedy zaczynała się fala, a nie w tej chwili, kiedy ona jest na szczycie
- mówił.
Informację o zmianie przepisów dotyczących kwarantanny przekazał na poniedziałkowej konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller.
Jeśli chodzi o lądowe granice Polski, sytuacja będzie wyglądała jak na granicy z Czechami i Słowacją - nie ma standardowej kontroli, ale będą na granicach patrole, które sprawdzą, czy przekraczający granice spełniają wymogi i posiadają aktualny test
- mówił.