W śląskich szpitalach zajętych jest 282 z 317 respiratorów oraz 3400 z 4200 łóżek zarezerwowanych dla pacjentów zakażonych koronawirusem. Wolnych zostało więc kolejno tylko 11,05 proc. i 19,05 proc. tego sprzętu. Z tego powodu minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że planowane jest przeniesienie części pacjentów ze Śląska w inne, mniej dotknięte epidemią COVID-19 regiony Polski. Chorzy mają być transportowani nawet przy użyciu śmigłowców czy wojskowych samolotów. Od poniedziałku na lotnisku w Pyrzowicach zacznie też działać szpital tymczasowy.
O komentarz do tej decyzji poproszony został profesor Krzysztof Simon. - Ja nie wiem, gdzie w Polsce są jeszcze wolne miejsca. Jeżeli chodzi o nas, to jesteśmy zatkani kompletnie i ledwo dyszymy - powiedział ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu w województwie dolnośląskim w rozmowie z portalem money.pl.
Lekarz przyznał, że relokacja pacjentów może skutkować tym, że we wszystkich szpitalach w Polsce zacznie brakować miejsc dla pacjentów covidowych. - Wszędzie jest generalnie trudno, a w rejonach, w których przypadków notuje się więcej, jest skrajnie trudno (...). To operacja skrajnie trudna, jeśli w ogóle możliwa - dodał.
Według profesora Simona powodem wysokiej liczby zakażeń jest to, że Polacy nie stosują się do obostrzeń i mają lekceważący stosunek wobec pandemii koronawirusa. - Jedni ludzie przenoszą zakażenie na drugich, wirus sam nie "skacze". Jeśli wszyscy trzymaliby dystans, nosili maseczki i nie opowiadali bzdur o tym, że wirusa nie ma, to nie mielibyśmy takiej sytuacji - kwituje ekspert.
Źle na sytuację epidemiologiczną wpływają też fałszywe informacje, które szerzone są w mediach społecznościowych. Dotyczą one głównie rzekomej szkodliwości szczepionek przeciwko COVID-19, co według profesora destabilizuje cały system szczepień w Polsce.