Mateusz Morawiecki ogłosi w czwartek nowe obostrzenia związane z koronawirusem. Szef rządu zapowiedział, że surowsze restrykcje będą obowiązywać przez dwa tygodnie. Wejdą w życie na tydzień przed Wielkanocą i zakończą się tydzień po świętach. - Mam nadzieję, że to doprowadzi nie tylko do zmniejszenia hospitalizacji, ale też do zduszenia tej trzeciej fali, z którą się dzisiaj mierzymy - powiedział Morawiecki.
Decyzja rządu oznacza, że święta wielkanocne spędzimy w reżimie sanitarnym. Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji, podkreślił w rozmowie z Onetem, że dodatkowe obostrzenia oznaczają również dodatkowe kontrole policji. Wyjaśnił, że długi okres pandemii spowodował, że wiele osób się do niej przyzwyczaiło i poluzowało swój stosunek do restrykcji.
- Na pewno jeszcze mocniej będziemy kontrolować środki transportu publicznego. Ponadto będziemy reagować w miejscach, gdzie będzie gromadziła się większa liczba osób, np. w celu spożywania alkoholu. To są sytuacje, które najczęściej doprowadzają do rozprzestrzeniania się wirusa - powiedział.
Insp. Mariusz Ciarka zaznaczył, że w czasie Wielkanocy policja nie będzie przeprowadzać kontroli w domach. - Nie będziemy chodzić po domach jak ksiądz po kolędzie. Nie robiliśmy tego w święta Bożego Narodzenia i nie będziemy robić tego teraz. Natomiast w przypadku zgłoszeń trzeba liczyć się z tym, że policjanci muszą reagować - zaznaczył.
Rzecznik dodał, że funkcjonariusze zastosują podobne podejście do obostrzeń w kościołach. Policja nie będzie przeprowadzać wyrywkowych kontroli, ale w przypadku informacji np. o złamaniu limitu wiernych uczestniczących we mszy świętej, będzie musiała reagować. - W takiej sytuacji nie ma dla nas znaczenia, czy chodzi o księdza, czy inną osobę (...) Staramy się też oddziaływać prewencyjnie. Praktycznie we wszystkich miejscowościach, gdzie są kościoły, policjanci prowadzą wcześniej rozmowy z proboszczami i administratorami tych obiektów religijnych i tłumaczą, żeby zwracali uwagę na przestrzeganie zasad - stwierdził.