Trwa trzecia fala epidemii. System ochrony zdrowia jest przeciążony bardziej niż kiedykolwiek. W Gazeta.pl wspieramy pracowników medycznych i oddajemy Wam nasze łamy, by pokazywać, jak rzeczywiście wygląda sytuacja na pierwszej linii. Lekarzu, pielęgniarko, ratowniku medyczny, diagnosto, pracowniku sanepidu, pracowniku ochrony zdrowia - napisz do nas na adres: redakcjagazetapl@agora.pl. Pokaż nam, jak wygląda Wasza codzienna praca, podziel się z nami swoją perspektywą.
***
"Nikt poza ochroną zdrowia nie rozumie, o co chodzi" - pisze do nas lekarka z 20-letnim stażem w szpitalu i 11-letnim we własnym POZ
"Do pandemii jakoś szło, wieloletnie zaniedbania, brak pieniędzy, niby wszyscy wiedzieli, ale nikt tak serio się nie przejmował. Zawsze mówiłam, że tąpnie. Tąpneło. A nie mówiłam - chciałoby się rzec, ale nie mam satysfakcji" - czytamy w liście.
"Od roku słyszę, ja i personel przychodni, jakimi gnojami, dziwkami i zdzirami jesteśmy. Nie przesadzam, to są takie powitania co dzień. Całe zło, strach i zawiść ludzka wylazła jak g … na wierzch. Najgorzej mają pielęgniarki. Płaczą" - twierdzi lekarka.
Jak dodaje, w "małym miejskim POZ" pracuje niewielki personel. "Ani jednego dnia w pandemii nie byliśmy zamknięci, przez pierwsze miesiące jakieś 50 proc. stanowiły teleporady, ale szybko się z tego wycofaliśmy. Od ok. 8 miesięcy teleporady to jakieś 25 proc. Myślicie ,że ktoś to docenił? Telefon dzwoni jak oszalały, ludzie nas wyzywają, pracujemy w jakimś szale, a wszyscy i tak mówią, że nie pracujemy" - pisze czytelniczka Gazeta.pl.
"Długo nie wytrzymamy" - podkreśla.
"Praca lekarza, jak i pielęgniarek, jest ciężka, trudna, wymagająca, stresująca, a ostatnimi czasy jest tragicznie. Wielu ludzi nie wie, jak to wygląda od środka w czasach pandemii. Może nawet lepiej. Jako członek rodziny lekarzy, którzy pracują cały czas w tak ciężkich warunkach, nikt nie pomyślał o nas w aspekcie szczepień, żeby odciążyć trochę psychicznie naszych bliskich, że jesteśmy chociaż trochę zabezpieczeni. Takie podziękowanie za ciężką pracę i ryzyko" - pisze do nas w innym liście czytelniczka, która także poprosiła o zachowanie anonimowości.
"Boimy się o naszych rodziców, żony, mężów, dzieci, a oni boją się o nas. Rodzice w średnim wieku, młodzi partnerzy, dzieci i małe i te większe. Nie każdy jest samotny, mieszka sam, nie ma rodziny. Nie wymagajmy, żeby po ciężkiej pracy wracali do hotelu, a nie do domu, bo boją się nas zarazić. Należy im się odpoczynek, domowe ciepło i dobre słowo od bliskich" - dodała.
"Ktoś powie - przecież są zaszczepieni. Ale to nie znaczy, że nie zarażają swoich bliskich" - podkreśliła.
"Otwieram komputer i czytam, że aktorzy powinni być zaraz zaszczepieni w pierwszej grupie, bo pracują bez maseczek, bez dystansu. Ja szanuję aktorów i wszystkich ludzi, ale co mamy powiedzieć my? Mamy siedzieć w domu pozamykani w osobnych pokojach, w maseczkach czy mamy się wyprowadzić? To nie jest dla nas komfortowa sytuacja" - napisała czytelniczka.