Każdego dnia w polskich szpitalach zajmowane są kolejne setki łóżek covidowych. Niezwykle obciążone są nie tylko szpitale, ale również załogi karetek pogotowia, które przewożą do placówek zakażonych pacjentów.
W wyniku III fali epidemii coraz częściej karetek zaczyna po prostu brakować i nie dotyczy to wyłącznie pomocy osobom chorym na COVID-19. Jak wynika z ustaleń portalu tvnwarszawa.pl, na Mazowszu tę niebezpieczną lukę lukę zaczęły wypełniać załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którym pomagają strażacy.
Portal opisał kilka przypadków, do których w standardowych warunkach wysłane zostałyby karetki "kołowe". Tych jednak zabrakło. W piątek warszawski LPR interweniował m.in. w Legionowe i Otwocku - obu przypadkach zasłabły starsze osoby, których niestety nie udało się uratować.
- Karetki mają teraz bardzo dużo roboty i akurat nie było wolnej. Widzimy, że coraz częściej do zatrzymania akcji serca przylatuje LPR. Właśnie z tej akcji, prosto od nas, śmigłowiec wyleciał do innego takiego zdarzenia gdzieś indziej. My zresztą też coraz częściej jedziemy jako pierwsi, zamiast karetki - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl Łukasz Szulborski z legionowskiej straży pożarnej.
Tego samego dnia śmigłowiec LPR wylądował też w Sulejówku, gdzie doszło do potrącenia rowerzysty, oraz w Mińsku Mazowieckim - tam powodem zgłoszenia był wypadek na budowie.
Jak podaje tvnwarszawa.pl, w ubiegłym tygodniu warszawski śmigłowiec o numerze 12 wykonał 23 misje, czyli najwięcej w Polsce. Z kolei między 8 a 14 marca liczba lotów wyniosła 13, a w pierwszym tygodniu marca - sześć. Między 15 a 21 marca do akcji często wylatywały też maszyny stacjonującego w Krakowie (22 loty) i Wrocławiu (19).
W normalnych warunkach zadysponowanie śmigłowca LPR powinno nastąpić m.in., gdy:
Jak jednak wiemy, rzeczywistość trzeciej fali pandemii, daleka jest od normalności.
Powyżej przytoczyliśmy dane dotyczące lotów warszawskiego śmigłowca LPR. Rosnąca liczba interwencji to jednak zjawisko o skali ogólnokrajowej. Potwierdzają to informacje, które redakcja portalu Gazeta.pl otrzymała od rzeczniczki LPR Justyny Sochackiej.
Wynika z nich, że w lutym śmigłowce lotniczego pogotowia były rozdysponowywane 632 razy. Natomiast od 1 do 22 marca liczba misji śmigłowców LPR zwiększyła się o niemal 100 i wyniosła 730.
W pierwszym tygodniu marca maszyny LPR wykonały 197 misji (92 loty do zachorowań, 84 do wypadków oraz 21 transportów międzyszpitalnych)
Od 8 do 14 marca liczba ta wzrosła do 244 (139 lotów do zachorowań, 72 do wypadków, 33 transporty międzyszpitalne).
W ubiegłym tygodniu misji było natomiast 289 (162 loty do zachorowań, 101 do wypadków, 26 transportów międzyszpitalnych).
Przypomnijmy, że w lutym dobowe wskaźniki zakażeń utrzymywały się na poziomie kilku tysięcy dziennie. W marcu regularnie odnotowywanych jest kilkanaście lub powyżej dwudziestu tysięcy nowych przypadków dziennie.
- Zwiększona liczba lotów niewątpliwie ma związek z panującą w Polsce pandemią koronawirusa. Aby jednoznacznie stwierdzić, że wynika to ze większego zapotrzebowania na realizację medycznych czynności ratunkowych, należałoby przeanalizować liczbę wyjazdów naziemnych zespołów ratownictwa medycznego. Jeśli ta również będzie większa, potwierdzi to ogólną zwiększoną działalność zespołów ratownictwa medycznego (naziemnych i lotniczych) - przekazała rzeczniczka LPR.
- Natomiast jeśli liczba wyjazdów karetek byłaby niezmieniona w porównaniu z wcześniejszymi okresami, wówczas zwiększone zapotrzebowanie na lotnicze zespoły ratownictwa medycznego może wynikać z niedostępności tych naziemnych, które może być następstwem transportu pacjentów do odległych szpitali, długiego oczekiwania z pacjentami na przyjęcie do szpitali, a także koniecznością dezynfekcji karetek - dodała Sochacka.
O tym, że zespoły karetek rzeczywiście właściwie bez przerwy są w ruchu, informują od kilku dni sami ratownicy.
"COVID dodatni, COVID dodatni, COVID dodatni, COVID dodatni, pacjent zaintubowany..." - to część długiej listy zgłoszeń, którą widać na monitorze jednego z dyspozytorów medycznych, którzy w miniony weekend odbierali setki zgłoszeń dotyczących wyjazdów do pacjentów z ciężkim przebiegiem zakażenia koronawirusem. Zdjęciem podzielili się w mediach społecznościowych ratownicy z krakowskiej firmy AID Technik Ratownictwo Medyczne. Podobną fotografią podzielił się administrator profilu "Ratownik z pasją".
Jak wcześniej opisywaliśmy, bardzo ciężka sytuacja jest obecnie m.in. na Mazowszu - tam problem z wolnymi miejscami w szpitalach covidowych jest tak duży, że karetki coraz częściej muszą pokonywać trasę blisko 100 kilometrów, by ulokować pacjenta w jednej z placówek. Z kolei w rozmowie z TOK FM ratownicy medyczni zdradzili, że warszawskie pogotowie ratunkowe co 5 minut wyjeżdża do pacjenta potencjalnie zakażonego koronawirusem. Na dobę daje to ponad 200 interwencji u osób z dusznościami (tylko w stolicy). Więcej na ten temat w artykule poniżej: